-
Aura którą roztaczam gdy chudnę czyni mnie piękną
Start! Biorę się za siebie tradycyjnie od poniedziałku i postanowiłam poruszyć ważny dla mnie wątek euforii jaką niesie za sobą utrata paru kilogramów.Dziewczyny bo ze mną jest tak ,kiedy zaczynam chudnąć dostaje jakiegoś wariackiego kopa i powera do życia.Czuje się wtedy piękna i silna i nawet kiedy niewiele jeszcze widać znajomi mówią mi że jestem pewniejsza siebie i że coś się we mnie zmieniło.Piszę o tym bo znów brakuje mi tego uczucia,przytyłam i spadł mi cały zapał do używania życia w pełni.Zatęskniłam za dawnym poczuciem mocy,za tym ze kiedy chudnę czuję się bardziej seksowna a co za tym idzie atrakcyjna dla innych ludzi- dla płci męskiej także Napiszcie czy z wami jest podobnie,czy to reakcja łancuchowa?chudnę=mam poczucie mocy=chudnę= mam jeszcze większe poczucie mocy itd.
-
ja też tak mam że jak zobacze mniej na wadze to wszystko staje się piękniejsze, ale czesto wtedy trace kontrolę i łatwo w tej euforii tyję i wtedy przychodzi ogromne załamanie i duuużo iwęcej czasu zajmuje mi wyjście zn iego
-
Własnie moja droga solitude utrata kontroli spowodowana wariacką radością bo jest mnie mniej to u mnie norma...dlatego niestety znów tu jestem i zaczynam dietkę.Waże 70 kilogramów,chce z 8 mniej!Wyobraż sobie że też pochodzę z Torunia!!! kocham to miasto,starówkę,żużel,wisełkę,krzywą wieżę,ratusz,ruiny zamku krzyżackiego itd.Wracając do aury jaką roztaczam gdy chudnę to chciałam dodać że ma ona zbawienną moc:
1.W pracy jestem miła,pogodna,więcej mogę i więcej mi się chcę. 2.Podczas babskich wypadów do knajpek brykam na parkiecie i nie jestem etatową strażniczką stolika i naszych torebek
3.Przestaję przepraszać wzrokiem szczupłe sprzedawczynie za to że ośmielam się zmierzyć jakis seksowny ciuszek ,kupuję szmatki z dziką rozkoszą
4.Mój mężczyzna jest w euforii bo ja jestem w euforii a kiedy ja się dobrze czuję on ma łątwiejsze życie.
5.Więcej marzę,lepiej widzę jutro,dużo planuję
To narazie tyle,wierze ze ten stan powróci jak tylko ta okropna waga drgnie o czym niezwłocznie poinformuję.Piszcie kobietki kochane,damy sobie razem powera i duzo mocy!
-
DZIEŃ DOBRY
Hm...ja nie moge nic powiedzieć o tym byciu szczęśliwą bo całe życie byłam szczupła bo a to ważyłam 51.52,53 coś teges i zawsze byłam szalona czy w klubie czy w domu ,szkole.Ale coś w tym jest bo jak przytyłam to już nie jestem taka ,że wszędzie mnie pełno.Heheheh odpowiem Ci na to pytanie jak schudne.
Miłego dnia
-
DZIEŃ DRUGI.Głodna jak byk cały dzien poza domem biegałam roztaczać tą swoja aurę! Powiem wam że kiepsko mi to wychodziło,zimno,szaruga a czas płynie bardzo powoli gdy chcesz żeby dzień się już skończył.No co tam popijam wodę mineralną i myślę sobię o tym jak za dwa tygodnie nie zdejmą mnie z parkietu gdy z moją ekipą ze studiów uczczę rozpoczęcie 5 roku.Oj jakie to będzie piękne bez tej żenującej opony na brzuchu która wypływa ze wszystkich przyciasnych juz bluzeczek jak po młodszej siostrze.Analizując swoje zachowanie w ostatnim czasie to powiem jedno-SKANDAL!Okropne babsko,marudne,skrzywione i użalające się nad sobą.Patrzac na to z boku wiem że nie chciałabym takiej baby zanć.Aura aura aura jak mantrę to sobie powtarzam i wiem ,że podziała.Dziś poczułam lekkość bytu,jakaś taka lekka kroczyłam chodnikiem mijając zafrasowanych pędzących gdzieś ludzi.Dam radę,potem w nagrodę wdzieje moj ulubiony fatałaszek i nie musząc wciągać brzucha ze zwinnością pantery wrócę do ludzi od których ostatnio stronić zaczęłam.
-
Heh coś w tym jest
Ja też tracąc na wadze inaczej patrzę na wszystko, co mnie otacza
Ciekawe jak to będzie, kiedy osiągnę już swój cel
Pozdrawiam!
-
wiem o czym mówisz dlatego, może to dziwne, ale ja lubię być na diecie Jednak kiedyś obiecałam sobie, że odchudzając sie nie będę patrzeć na wagę, a na odbicie w lustrze i zatrzymam się na etapie kiedy stwierdzę, że jest ok-nie znając swojej wagi, bo te cholerne cyferki uzależniają i czasami mozna przesadzić z odchudzaniem...Niestety na obietnicy się skończyło... bez patrzenia na wagę (i to codziennie, chociaż wiem, że najlepiej ważyć się raz w tygodniu) nie mam tej radości, tej satysfakcji z odchudzania. To takie moje uzależnienie(na szczęście niegrozne) Chociaż trochę to głupie,ale te literki na wadzę wpływają znacząco na mój nastrój. 100g mniej i już jakoś milej jednak gorzej,gdy następuje zastój, a jeszcze gorzej,gdy mimo diety nagle podskakuje kilogram. To normalne zjawisko,zwłaszcza,gdy ktoś włazi na wagę codziennie :] ale jednak człowiek jest wtedy zły. Więc ma to swoje dobre i złe strony. Chociaż ja już podchodzę do tego troche inaczej i staram się nie drażnić z powodu przesunięcia wskazówki nie w tą stronę w którą bym chciała np. dzisiaj... dietę trzymam ładnie,ale coś ostatnio nie odwiedzałam wc,co jest jak na mnie dziwne, bo nie miewam z tym problemów :/ no i(chyba to jest tego przyczyną) na wadze kilogram więcej...ale jestem optymistycznie nastawiona,więc nastroju mi to nie popsuje no i teraz mam też więcej rozsądku i nie dam się ponieść "frajdzie spadających cyferek" i zamierzam się zatrzymać na wadze już przeze mnie ustalonej i ani grama mniej! Żadnego mówienia sobie,a jeszcze z kilo mniej,żeby był taki zapas,wrazie przytyje. Teraz mam zamiar dojść do wagi idealnej,ani za małej,ani za dużej i utrzymać to. Ciągły, długi efekt świetnej figury jest na pewno jeszcze bardziej przyjemny niż chudnięcie i daje jeszcze więcej powera i pewności siebie-w końcu tyle sie dokonało
-
Chyba każda wpada w euforie jak schudnie Dziwne by było, gdyby się nie cieszyła, że schudła
Mnie się wydaje, że jak kobietka schudnie to się cieszy, iż przybliża się do powszechnie panującego "ideału". A jak kobieta jest szczęśliwa, to czuje się atrakcyjniejsza. A jak czuje sie atrakcyjniejsza to roztacza wokół siebie aure o której pisała Cudawianka A ta aura jest tak silna, że nie sposób jej niezauważyć Ja jak schudłam kiedyś 10 kg to też się tak czułam Przytyłam nie dlatego, że nagle zaczęłam jeść bez opamiętania, ale dlatego że pracowałam w introligatornii. A tam jak był sezon to były też pizze 2-3 razy w tygodniu zamawiane do pracy, były też spagetti, różne ciastka, czekolady. Praca wtedy była ciężka i wszyscy chudli a ja stałam w miejscu. Dopiero jak sezon się skończył to dały o sobie znać te pizze i inne No i teraz znów się odchudzam
-
no właśnie kochane dziewuszyska czas wykrzesac z siebie te spontaniczne, szalone,piękne i pełne werwy kobietki które drzemią w każdej z nas!
....KIEDY SZŁA ULICĄ NEONY TRACIŁY SWÓJ BLASK....jak śpiewał kiedyś Rysiu Riedel z Dżemu
-
DZIEŃ TRZECI.Gdzie jest ta pieprzona aura!!! pokłuciłam się z moim facetem bo był jakis taki marudny chociaz mu kanapeczki i obiadek pod nos przynosze sama nie jedząc z cieknąca sliną do pasa.Godz.14sta ...uff wyszedł do pracy,włączyłam sobie reggae i przy jamajskich rytmach znów wrócił mi power.Tancowałam,naczynia myłam,darłam się-bo spiew to nie był,wychlałam pół litra czerwonej herbaty i ruszyłam rachunki płacic,zakupy robic po sklepach biegać.Jeszcze trochę maleńka a wbijesz się w swoje skórzane spodnie,zasznurujesz glany i na rockotekę w dzikim szale wyruszysz!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki