-
Weekend nie należał do najprostrzych :/ W sobotę przyjechał w końcu mój Połówek (mieszka 450 km ode mnie ) i stwierdził że on coś smacznego ugotuje.. No nie mogłam odmówić.. Zrobił takie pyszne placki z kurczakiem i pieczarkami później był romantyczny wieczór przy butelce wina tak więc sobotę wogóle należałoby wykreślić z dni dietkowania ale przecież najważniejsze to się nie poddawać, prawda? Więc od niedzieli znowu dzielnie się trzymam Dzisiaj skusiłam się na malutki kawałek serniczka, ale za to domówiłam sobie piwka zee znajomymi Coś za coś...
Do końca tygodnia na pewno jakoś dam radę, ale na weekend znowu przyjedzie mój kochany męzczyzna, a on uwielbia gotować.. i na pewno na coś się skuszę, zwłaszcza że on uważa że nie powinnam się odchudzać, bo nie mam z czego dobrze że mnie nie widział, jak próbowałam się ostatnio wcisnąć w nowe, kupione przed wakacjami spodnie :P
-
Kurcze, ale masz fajnie, że Twój facet gotuje. Też bym takiego chciała Mogłabym nawet potem wszystko zmywać, byle mi coś dobrego ugotował :P
-
A on niedość że ugotuje to jeszcze pozmywa :P
ale problem polega na tym, że za dobrze gotuje, i ciężko mi przy nim przestrzegać diety
dzisiaj dietka przebiega prawidłowo:
śniadanie: jogurt Danone, krążek ryżowy z dżemem
II śniadanie: jabłko i pieczywo chrupkie z serkiem topionym
obiad: kawałek duszonego kurczaka, trochę ziemniaczków i kalafiora
podwieczorek: truskawki
kolacja: jeszcze nie jestem pewna, ale chyba zjem jakieś chrupkie pieczywo z serkiem białym odtłuszczonym
i byłam dzisiaj na basenie, pływałam grzecznie przez 45, a później dłuuugi, prawie godzinny spacer po mieście i na uczelnie
a w czwartek wielkie ważenie jak nie spadł ten kilogram to będę zła
-
Kurcze, nie dość, że gotuje to jeszcze zmywa Taki facet to skarb
-
Mój gotuje. ale niestety już nie zmywa. Jak ostatnio robił obiad to kuchni nie poznałam. Tak więc obowiązki mamy podzielone - on gotuje, ja sprzątam
Bzusiaczek gratuluje jadłospisu i ruchu
-
zgrzeszyłam dzisiaj podwójnie na kolację zjadłam ... kremówkę co prawda zmieściłam się w 1200 kcal.. ale później... zjadłam trochę frytek A to trochę to już dodatkowe 200 kcal a jutro wielkie ważenie... zaczyna być ciężko z moją mobilizacją..
ale pocieszcie mnie że jak od czasu do czasu przekroczę limit kalorii na 1400 to nic wielkiego się nie stanie
-
ja jem 1300-1400 ciagle i jakos chudne :P
-
załamałam się.. waga od 1,5 tygodnia stoi w miejscu nawet pół kilograma mi nie ubyło
czemu, czemu, czemu?
-
ehhh.... trudno... nie poddam się mimo wszystko... jeżeli nie wagowo, to chcę się chcociaż w moje stare spodnie zmieścić bez wysiłku
dzisiaj przyjeżdża moje Kochanie i znowu nie będę się mogła powstrzymać jak coś smacznego ugotuje ale to w sumie jutro, dzisiaj dietkowanie przebiega ładnie
śniadanie: 4 kawałki chrupkiego pieczywa z serkiem light i sałatką z tuńczyka
II śniadanie: to samo, tylko jedna kromeczka :P
obiad: zupa pomidorowa i 6 pierogów z łyżką śmietany
podwieczorek: kawa waniliowa z puszki
kolacja: razowy ze słonecznikiem, serek light, dwa plasterki szynki z indyka i sałatka z pomidora
i został jeszcze zapas na lampkę wina z moim Połowinkiem
...ale nie wiem czemu, cały dzień dzisiaj głodna chodzę
-
to tylko troszku kilogramów. :* uda się, na pewno.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki