Jest mi szalenie miło,że ktoś tu sie mną zainteresował:*bardzo mi miło! bardzo bardzo! Przepraszam,ale odpowiem na wszystko zbiorowo,poniewaz nie dysponuje dziś czasemehh
A wiec idzie mi super...jest cięzko,jest głod,myslenie o jedzeniu,sny o kurczaku w panierce itd.itp.ale to początki-tak jak zawsze trudno.Ale naprawde tym razem zawzielam sie na maksa.
Macie racje,swietna diagnoza co do mnie.Chodzi o cierpienie przez faceta,który mnie zdradzil,wykorzystał i przez którego przez dlugi czas stracilam wartosc sama dla siebie i nie umialam sie tego pozbyć.
Powiem wam,ze mimo glodu to bardzo fajne uczucie nie byc nafaszerowaną toną żarcia,czuje sie lżejsza,bo nie objedzona do granicy mozliwosci(tak to zwykle bywalo).Wiem,że mogę być nową,atrakcyjną kobietą.Ja to wiem i już.Wszystko zalezy tylko odemnie.
Nie macie wsparcia w otoczeniu? ja mam wspanialych przyjaciol ktorzy w to wierzą.W rodzinie zaakceptowali ze nie jem tego co oni,tylko przyrządzam sobie coś leciutkiego,kupuje jogurciki ktore czekają sobie w lodoweczce a nie są zjedzone odrazu.Nawet lodówka pełniejsza,wiec powinni sie cieszyc,ze jak zwykle wszystkiego nie zjadłam,prawda?Kolezanki patrzyly dzis na mnie dziwnie,bo w zadnym wypadku nie chcialam isc do McDonalda.
Staram sie jesc bardzo powoli,male porcje.

Jestem pewna,że nam wszystkim sie uda.Mamy w sobie siłę,o ktorej czesto nie mamy nawet pojęcia.Ale ona jest.Trzeba tylko umieć ją wydobyć.
Całuje,Ewelina