hej,
ze mną dziś "pojechali" moi bracia. Nie dużo,ale jednak.Odburnełam im tylko co nieco...
Z nimi wiem,ze nie wygram-ich jest 2 i "maja gadane".ZAwsze sprawaią,ze jest mi przykro nie powiem,odechciewa mi sie w takich momentach wszystkiego,ale potem biore sie w garść. Nie pozwalam,by słowa jakiś tam kretynów (moi bracia są OKROPNI) wpędzały mnie w kompleksy. A największą "zamstą" będzie MOJE ŚLICZNE CIAŁO. I tego sie trzymam. Teraz oni śmieją sie ze mnie-ale TEN SIE ŚMIEJE KTO SIE ŚMIEJE OSTATNI.
A ja mam zamiar dopiąc swego!!!