ach, i brzuch mam jak balon :cry: boli. W kibelku byłam wczoraj, dziś śliwki zjadłam i ciepłą wodę wypiłam i nic. :cry:
Wersja do druku
ach, i brzuch mam jak balon :cry: boli. W kibelku byłam wczoraj, dziś śliwki zjadłam i ciepłą wodę wypiłam i nic. :cry:
może powinnaś wybrać się do lekarza? ewentualnie kupić jakieś delikatne środki przeczyszczające? albo otręby? sama już nie wiem...
no nie wiem.. mozę spróbuj tę laktulozę? albo raz już sobie zafunduj herbatkę z senesem. od jednej nie urzesz, a raczej pomoże.
a co do ciastek, cóż. dobrze, ze Ci nie smakują. pójdziesz spać lżejsza :)
głowa do góry.
Felicjo, trzymaj się. Ze srodkami przeczyszczającymi lepiej ostrożnie i nie za czesto. Ja sobie kiedyś za mocno nimi rozregulowałam układ trawienny, nie polecam. Im częściej się je stosuje tym potem więcej problemów z naturalnym wydalaniem.
Jutro będzie lepiej, zobaczysz :)
Stwierdziłam, że jednak ciastka są dobre (ale tylko te w wersji z samą żurawiną) :oops:
Ku mojej niezmiernej radości odwiedziłam toaletę. Ale balonowaty brzuch mam nadal. Wydaje mi się, że chyba powinnam jeść częściej a mikroskopijnej wielkości posiłki. Spróbuję, poszukam też czegoś na necie. A wracając do ciastek to stwierdziłam, że nie jest tak źle, raz na czas można takie coś zjeść, ale kolacji już dziś nie jem. Tylko kawę wypiję, kawa pomaga mi w trawieniu. Nad herbatkami z senesem się zastanowię.
Hej świetnie że już wszystko w pożądku. Czasmi można sobie zjeść sobie coś slodkiego:) Dieta nie może być tragiczna ale poten naprzykład długi spacer:) Pozdrawiam:)
http://farm1.static.flickr.com/179/3...cc064e4c2b.jpg
No wlasnie z herbatkami itp to trzeba ostrożnie.
Aaaa i czasem brzuch pęcznieje właśnie od... nadmiaru błonnika i innych takich :/ Nie wiadomo co lepsze...
Dobra, idę się uczyć wreszcie, bo będzie źle :/
Eh, czuję, że muszę dziś zrobić dodatkową porcję ćwiczeń, bo mnie wyrzuty sumienia zjedzą. Co do diety, to wiedzę, że muszę powoli wprowadzić małe ilości moich ulubionych potraw, bo jak tego nie zrobię będę o nich śnić po nocach i dorobię się bulimii. Jeśli raz w tygodniu zamiast zaje-odżywczej i lekkiej zupy na obiad zjem 1-2 naleśników z twarożkiem i rodzynkami czy pełnoziarnisty ryż posypany cynamonem i cukrem, to nic wielkiego się nie stanie. Najważniejsze, żebym nie podjadała po 20stej.
Oprócz wyrzutów sumienia moje obżarstwo ma jeszcze jeden skutek- jakoś taka zmulona jestem. Wniosek: lepiej zjeść 1-2 kanapek z warzywami więcej (a też je bardzo lubię), niż kupę ciastek. Po kanapkach z warzywami ani wyrzutów sumienia, ani przykrych dolegliwości żołądkowych (które właśnie łagodzę czerwoną herbatą).
Swoją drogą, to powiem wam, że po 6dniach widzę efekty A6W. Może dlatego, że wcześniej zrobiłam 7 dni.. Brzuszek płaski nie jest, ale czuję, że mięśnie się wzmocniły.
Madzia85,
fajne masz ćwiczenia w sygnaturze. Te na pośladki właśnie robię, znalazłam je w shape'ie w zestawie z innymi jeszcze. Może za jakiś czas wezmę się za te na ramiona..
Bilans dzisiejszego dnia :oops:
X kawka mala porcja 250ml 1 22,50
X Szynka z indyka plasterek 15g 2 49,20
X Ogórek szt. 200g 0,5 10,00
X banan ze skórką sztuka 100g 2 192,00
X grzybowa z lazankami, mrozonka 450g srednio 100g 2,5 195,00
X Ananas surowy bez skórki średnio 100g 5 205,00
X chleb slonecznikowy mój kromka 30g 3 180,00
X kawka mala porcja 250ml 1 22,50
X Rogal croissant 1 sztuka 60g 2 564,00 - to niby te moje ciasteczka francuskie, nie mam pojęcia, ile mogły mieć kcal, więc zapisałam je w postaci 2 rogali crossant. Gdyby nie to, byłoby całkiem ładnie.
Od jutra się pilnuję, ułożyłam już na jutro menu i nastawiłam sobie budzik na 6rano, wstanę ok.6.30, poćwiczę więcej niż zwykle.
Strasznie mi wstyd z powodu tego obżarstwa, przed wami i sobą samą. Nie panuję ostatnio nad sobą. Nie wiem co mi się dzieje ostatnimi dniami, mam jakiś stresowy okres. Dużo myślę o przyszłości, mam niełatwą decyzję do podjęcia... Rozważam również moje wcześniejsze decyzje, które nie były zbyt mądre... I jakoś tak się we mnie zbiera ten stres. Muszę sobie dać jakiegoś zdrowego kopa w zadek i wziąć się w garść. Ostatnie postanowienia zaowocowały jedynie tym, że udaje mi się skoro świt wyiskać własne zwłoki z pierza i walnąć nimi na dywan w celu półgodzinnego wymiatania kończynami. Tyle dobrego. Ale jeszcze jakiś "naukowy" kop by mi się przydał, bo mam ogroooomną motywację, żeby uczyć się np.angielskiego (tylko nie tego, co mam się nauczyć na koloqium) np. czytając książki.
no mnie naukowy kop też by się przydał :?
a to Twoje 'obżarstwo' wcale złe nie było, chciałabym się tak obżerać :D w moim przypadku skończyłoby się na zjedzeniu wszystkich rogalików, do tego inne słodkości...
Właśnie odkryłam coś co wciąga bardziej niż rogaliki :D wpisujemy na stronie youtube "exercisetv" i wypróbujemy wszystko, na co mamy ochotę :D Szczupłe panie z płaskimi brzuchami mobilizują.
Senes uzależnia, także lepiej od niego z daleka :? PO NIM to ma się dopiero zaparcia...
Ten croissant to mam podejrzenia że jest z tabel które podały croissanty 7 Days czy Chipity - te nadziewane czekoladą na przykład (o Boże jakie one pyszne!!! moje ukochane słodycze dzieciństwa ;) ).
A tak abstra***ąc - jaką najbardziej lubicie wodę mineralną? Ja jakbym mogła to bym się zapijała cytrynową Żywca, ale ona ma 25kcal/100ml :? więc kupa. Ale jestem ostatnio zakochana w Piwniczance, ma sporo minerałów, nie to co te kranówki typu Kropla Beskidu czy Żywiec właśnie. I przez lekkie bąbelki smakuje nieźle :)
Nauczyłam się pić wodę, stwierdzam, patrzcie państwo :shock: Zawsze to była kara i ohyda.
Świetne są wody wysokozmineralizowane - bo mają smak. Ale niestety i dużo sodu.
ja piję cisowiankę. głównie z oszczędności, bo to tania, ale mineralna woda. gdybym kupowała drozsze, to biorąc pod uwagę ile tego piję, wydawałabym majatek.
looknę do tych ćwiczen jak wrócę do domu. tymczasem do zobaczenia za tydzień!
:)
ja pijam Nałęczowianke delikatnie gazowana :) uważam to za dobre rozwiązanie przy niechętnym picu niegazowanej :P
Oj, czekoladko, ależ nam zapodałaś porcję foto-motywacji :wink:
Mój brzuch wygląda, jakbym była w ciąży. Znalazłam w domowej apteczce tabletki ziołowe na niestrawność, wzdęcia itd - z miętą, kminkiem i jeszcze czymś, ale bez senesu (czy jak to sie tam nazywa). Zobaczymy, może pomogą. Sprawę balonika trzeba uregulować od wewnątrz. Ćwiczenia nic tu nie dadzą. A propos tych - oprócz A6W zrobiłam dziś jeszcze 2Min abs z filmikiem exercisetv.
OMG!!! Zadzwonili do mnie z firmy, w której byłam wczoraj na rozmowie kwalifikacyjnej. Tym razem wymyślili, że przeprowadzą ze mną krótką rozmowę telefoniczną po niemiecku. Oj, ktoś mnie tu do help-deska chce zwerbować :evil: Rozmowa ma się odbyć o12.30, a ja o 12 mam być u promotorki - będę musiała się szybciej ulotnić i schować w kibelku jakimś :? O narodzie, karramba!
Yupiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
śliwki działają :D
3. dzień z rzędu wizyta w toalecie :mrgreen:
oj, mój wątek z pamiętnika odchudzania przemienił się w pamiętnik wydalania :lol:
jjeeejkuuu ja pamiętam jak miałam pierwszy raz przez telefon po niemiecku rozmawiać to myślałam że umrę (mimo iż niemiecki jest dla mnie prawie jak ojczysty)... ale fajnie, trzymam kciuki żebyś dostała pracę!!!
Pamiętnik wydalania :lol: Dobre.
No ale odchudzanie z prawidłowym wydalaniem idą w parze, więc jest adekwatnie ;)
Trzymam kciuki za rozmowę!
No! :D
Bilans dnia:
X Makrela wędzona średnio 100g 0,7 161,00
X chleb slonecznikowy mój kromka 30g 2 120,00
X kawka mala porcja 250ml 1 22,50
X grzybowa z lazankami, mrozonka 450g srednio 100g 2,5 195,00
X Jajo kurze gotowane szt. 60g 1 88,00
X chleb slonecznikowy mój kromka 30g 2 120,00
X kawka mala porcja 250ml 1 22,50
X Rogal croissant 1 sztuka 60g 1 282,00 (2 ciasteczka z wczoraj, ale malutkie, szkoda było wyrzucić)
X Ananas surowy bez skórki średnio 100g 0,5 20,50
X Pomidor szt. 200g 1 34,00
X Ogórek szt. 200g 0,5 10,00
W sumie kalorii: 1 075,50
W końcu porządnie!!! I od razu się lepiej czuję :D Brzuch nie balon..
Korciło mnie, żeby zapić stres piwem, tak byłam zestresowana, moje drogie, że nawet miałam ochotę zadzwonić do byłego z prośbą o spotkanie (pogotowie emocjonalne, po 2latach koegzystencji zna mnie lepiej niż ja sama, i chyba nawet lepiej rozumie, niż ja sama). Ale wytrzymałam, nie zadzwoniłam do niego, nie nabyłam piwa w monopolu, jedynie co to sobie zaraz naleję lampunię malutką winka białego.
Rozmowę kwalifikacyjną odbyłam w kibelku, poszła mi językowo świetnie, choć musiałam się na głos przyznać, że o księgowości nie wiem nic. Jutro trzeci etap-więc jakby nie było-trzymajcie kciuki, choćby wam miały zsinieć i odpaść. Sęk w tym, że na tą rozmowę muszę stawić się a)na zadupie kompletne -tym razem do innej siedziby (czas dotarcia i powrotu ograniczony zajęciami i korepetycjami) b)nie wiem gdzie to jest dokładnie, więc jadę na czuja c) rozmowa ma trwać 1h, w tym znowu po angielsku :cry: i tym razem znowu z inną osobą. Generalnie stresuje mnie rzecz nieziemsko, staram się być jednak twardka a nie miętka :lol: I nie podjadać z tego powodu.
Po dodaniu dwóch lampeczek wina :lol:
Białe słodkie kieliszek 120ml 2 220,00
Dodałam słodkie, bo półsłodkiego w tabeli nie ma.
W sumie kalorii: 1 295,50
zobacz jaka jesteś silna, nie zadzwoniłaś do byłego, nie wypiłaś piwa, jutro dasz sobie na pewno radę :D trzymam mocno kciuki :)
Dziękuję Beatko, mam nadzieję, że jakoś pójdzie. Problem też w tym, że ta praca, gdybym ją dostała, zmieni o 180stopni całe moje życie - będę musiała zrezygnować z dotychczasowych zajęć, drugiego kierunku studiów itd, ponieważ wiąże się ona z wyjazdem za granicę na kilka tygodni na szkolenia. A ja z natury nie jestem przebojową dziewczynką, a raczej kłębkiem kompleksów, które sobie tylko powtarza: trza być twardkim, trza być twardkim...
Boję się :cry:
Felicjo moim zdaniem swietnie Ci idzie!!! i z dietka i ze zdobywaniem pracy...
ja ostatnio chcialam zrobic pryktyke u doradcy podatkowego ( studiuje ekonomie) i zostalam zaproszona na spotkanie- wlasciwie przez tel rozmawiajac z moim przyszlym pracodawca wydawalo mi sie ze ide na formalnosc....trzymal mnie 3,5 godziny...rozmawialismy ( a raczej on rozmawial a ja kiwalam glowa) o wszystkim i o niczym, a na sam koniec stwierdzil ze jednak mnie nie chce :? bylam wsciekla!!! nie dlatego ze mnie nie wzial, ale dlatego ze juz po 10 min wiedzial ze nie odpowiadam jego kryteriom ( myslal ze mnie w kierunku prawa podatkowego polskiego pokieruje i mial nadzieje ze juz koncze studia), wiec po co mi czasu tyle kradl? no tak myslal ze studenci i tak maja czas....moze niektorzy maja??? dzis sie z tego smieje....bo kazdy mowoi ze mam byc happy ze mnie nie wzial!! a na koniec jablko mi podarowal :shock:
a w przyszlym tygodniu mam kolejna rozmowe, tym razem w firmie do porad finansowych...zobaczymy.....
Felicjo trzymam za Ciebie kciuki!
kochana nie bój się, pomyśl jakie da Ci to szanse... ja gdybym miała szanse wyjazdu za granicę na szkolenie to bym z radości skakała pod sufit bo to moje największe marzenie póki co... A może wcale tak źle nie będzie i nie będziesz musiała rezygnować? nie ma co sie bać na zapas, zobaczysz jak szybko pozbędziesz się kompleksów, ważne jedynie byś uwierzyła w swoje siły :)
Dziewczynki, złote jesteście.
Co do pracodawców, to różnie bywa. Akurat w krk, w dużych firmach jest tak, że przechodzi się wieloetapową rekrutacje, z wieloma osobami się rozmawia - i nie są to żadne szychy, tylko ludzie, którzy zajmują się stricte tym - rekrutacją. Na pierwszym spotkaniu sprawdzają, o ile twoje cv jest prawdą, czy nie jesteś przypadkiem idiotą skończonym, potem powolutku, powolutku coraz wyżej. Wiele osób poświęciło godziny na rekrutacje do takich firm, kilka dni, a potem lipa - nawet nie zadzwonią podziękować za twój czas.
PS. Moja psiapsióła nie odchudzając sie, po prostu dbając o zdrowe papu, ćwiczy dla dobrego samopoczucia i twierdzi, że 10 minut biegu w miejscu (na dywanie, tempo raczej spokojne) dziennie, ale codziennie, działa cuda. Dołączę to do mojego programu porannego od jutra. Miałyśmy dziś także postój przed dużym lustrem (szafa wnękowa lustrzana) pod hasłem: pokaż no brzuszek. Kumpela twierdzi, że ładnie mi się zarysowały mięśnie w górnej części. Niestety, a stwierdziłam to już samodzielnie, dół brzucha nadal nie tego. Ale luz, grunt, że nie boli. I jeszcze mi pokazała jak pozbyć się warstewki tłuszczu po bokach ud, tych jakby spływających pośladków - klęk podparty i odchylamy ugiętą w kolanie nogę w bok, uważając, żeby trzymać proste plecy i sie nie pochylać.
PS. II. Ja nie mam co jutro ubrać!!! Ja nie mam ani jednej białej/eleganckiej koszuli! Ani ani jednych eleganckich spodni! Mam tylko marynarkę i spódnicę, ale pod marynarkę to sweterek muszę. Bosz, nie mogę założyć tego samego co ostatnio! Wyjde na nędzarę :?
ja niby dopiero zaczęłam studia ale już zaczynam panikować przed rekrutacją do pracy :? We Wrocławiu jest niestety to samo, nikt nie traktuje poważnie osoby szukającej pracy :roll: ale na pewno będzie dobrze, trzymam kciuki żebyś dostała pracę :D
co do PS.II. wierzę że uda Ci się coś wykombinować :wink:
Felicjo przeciez jutro masz nowe miejsce i nowych ludzi- tak zrozumialam!!! wiec nie wiedza co mialas dzis/ wczoraj na sobie!!!!
jesli ten opis cwiczenia na splywajace uda dobrze zrozumialam, mozesz w tej samej pozycji, jak ugiete kolano podniesiesz do gory, zatrzymac udo w gorze i prostowac kilka razy samo kolano, potem zatrzymac wyprostowana noge w gorze i unosic cala noge w gore i dol ( ciagnac lekko jakby pieta do sufitu)....moim zdaniem cudo na posladki :D tak jak pisalas trzymac proste plecy i polecam napiac mocno miesnie brzucha.....
dobranoc! i powodzenia
jez
wykonuję te ćwiczenia, które opisałaś już od kilku dni, czekam na rezultaty :D
przyjda rezultaty...jeszcze jak to bieganko w miejscu do tego dojdzie...tylko potem to juz nie bedziesz wiedziec od ktorego dokladnie cwiczenia super figurke bedziesz miec!
sorki myslalam ze to nowosc od dzis od kolezanki, i tylko kolejne dwa cwicxzonka mi do glowy wpadly :?
Spokoloko jez:)
Myślę, że do sukcesu przyczynia się zawsze więcej ćwiczeń niż tylko jedno. Ale najważniejsze, żeby ćwiczenie sprawiało przyjemność.
to tak jak ja na 5dni matury mam isc w tym samym :? jakos to przeboleje :P
Udanego dnia:*
o radości iskro bogów
waga wskazuje prawie prawie 52kg :shock: i to po wszystkich moich wyskokach :shock:
tickera nie zmieniam, zobaczym, czy jutro waga też tyle wskaże
A teraz idę ćwiczyć :D
Bosz, jestem przerażona. Nieziemsko się boję. Najchętniej zakopałabym się 100m pod ziemią.
Dieta. Śniadanie (po 40minutach ćwiczeń:D )
2 kromki chleba pełnoziarnistego z ogórkiem, pomidorem i plasterkiem żółtego sera, kawa bez cukru z mlekiem 0%. 186,5kcal
II. śniadanie (w zamiarze): activia z łyżką otrąb, kubek zielonej herbaty - 164kcal
Potem (zobaczymy co z tego wyjdzie) - zupa wiejska 200g (192kcal), banan (192kcal)
pewnie jakieś kanapki z ogóraskiem, pomidorem i again serem żółtym.
PS. Uwielbiam śliwki, działają, 4.dzień z rzędu pojawił się efekt.[/b]
ajajaj super :D to do niedzieli myślę ze na twoim tikerku zobaczymy 52 :twisted:
jeszcze nie zapeszam pogratuluję jak zobaczę :twisted:
udanego dnia :*
Jestem już po rozmowie. Tym razem było miło, dowiedziałam się już więcej o tym, co jest mi oferowane. Teraz tylko oczekiwania na odpowiedz. Jeśli mnie przyjmą, przez moje życie przejdzie tajfun, mogę wiele zyskać, ale i wiele stracić (drugi kierunek studiów, korepetycje a nawet faceta). No cóż, w życiu trzeba czasem zagrać vabanque.
Odchudzanie
Widok wskazówki dryfującej wokół 52kg dodał mi energii. Wydaje mi się, że schudłam :lol: I że mam płaski brzuszek, choć jego wymiary się nie zmieniły - śliwki pomogły zwalczyć zastój, więc good bye baloniku.
Obiad: wspomniana już zupa wiejska.
Oj, mam ochotę na to piwo :twisted: :lol:
to mogę już gratulować 52 kg? :D Cieszę się że było miło, trzymam kciuki żeby się ułożyło tak jak Ty tego chcesz
Kurde fajne jest to, że jak czasem sobie odpuścisz dietę, to ona wtedy sobie spada :) No, ale to "czasem"... :roll: Jak metabolizm ewidentnie potrzebuje rozruszania.
Gratuluję 52 :) I pracy! Wierzę że będzie ok. A zmiany są w życiu dobre, takie tajfuny to już w ogóle 8)
hejjj felicjaaaa
kurczeee sliczna wagaaa marzenie mojego zycia!!!
hmmmm swietnieeeee
trzymamm dalej kciuczkii
buziak
Hej. Juz jestem.Mialam awarie komputera.Kochana,widzę,że u Ciebie jest pieknie.Waga piekna, szykuja sie zmiany,praca.No gratuluję. :D
Jej, dziewczynki.
Jeszcze nie dostałam tej pracy!
A jak dostanę to będę wgryzać się w poduszkę ze strachu. W ciągu tygodnia będę musiała odwołać wszystkie korepetycje, ogłosić rezygnację z pracy w dwóch szkołach językowych, zrezygnować najprawdopodobniej z drugiego kierunku studiów, oznajmić na głównym kierunku, że się już do końca roku nie pojawię i... napisać pracę w tempie błyskawicznym, żeby promotorka mnie "puściła". A obrona to już nie wiem kiedy. Po tygodniu sru do niemiec, a tam miesiąc. Nowi ludzie w obcym kraju... Karrramba. I coś, o czym nie mam zielonego pojęcia (księgowość). Ale dobra wieść jest taka, że się z "moim" facetem tak nagrzaliśmy, że będziemy się zajmować tym samym, że że że ...... wieczór był fantastyczny :wink: I ON powiedział "no pewnie na ciebie poczekam" :D (ON to bardzo ciężki przypadek, facet pt. jestem bardzo zaradny, niezależny i wolę się nie angażować - generalnie popapraniec emocjonalny rodem z bridget jones, ale cóż, UWIELBIAM GO.)
A! I wypiłam piwo :oops: