Doskonale wiem, że jeśli ja nie będę o sobie dobrze myśleć, jeśli nie będę się szanować, to nikt nie będzie mnie szanować. 90% tego, co o nas myślą inni, to to, co MY myślimy o sobie. Ale czasami właśnie to jest najtrudniejsze. Łatwiej jest podziwiać innych, z ich wadami i słabościami, niż siebie. Tak już jakoś jest. Może właśnie po to, żeby nieustannie dążyć do rozwoju? Nie wiem.

Dziś znowu spanie do oporu, potem ćwiczenia, śniadanie, prysznic. Z tą małą różnicą, że do śniadania nie komputer, a telewizor (czuję się rozgrzeszona, bo w Krk nie oglądam telewizji a tutaj mam szwabską kablówkę, więc szkoda byłoby z niej językowo nie korzystać).

Plan na dziś.
Posiedzę sobie jeszcze chwilkę w mieszkaniu, poczytam książkę, wypiję zieloną herbatę, potem zjem obiad i pójdę na miasto. Może dziś już dotrę do unter den linden

A co do diety, to dziś w łazience stwierdziłam (tak, spędzam długie minuty przy wielkich lustrach ), że nie mam się z czego odchudzać, ale mam co rzeźbić. Utrata wagi tu nie pomoże, w ten sposób nie pozbędę się galarety. Ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia. Te, które robię już w zasadzie od miesiąca trochę mi się znudziły. Chyba poszukam czegoś nowego, albo z serii 8minutówek, albo exercise tv, albo po prostu kupię sobie shape'a (po niemiecku!) Bo ćwiczyć trzeba, a nuda do ćwiczeń zniechęca. A pisałam wam, że umówiłam się z koleżanką z pracy, że po moim powrocie będziemy razem chodzić na siłownię? mam nadzieję, że zrealizujemy ten plan, bo naprawdę szkoda by było - siłownię mamy za darmo (firma płaci).