Nie wiedziałam, że ta dieta tak się nazywa “garściowa” ale dobrze, że mnie Margol oświeciła. Może nie stosuję tak dokładnie tej diety, ale rozbiłam swoje posiłki na - częściej ale mniej.
Co do weekendowego długiego szaleństwa – to ja też się boję – w czwartek mam imprezę i myślę,że też polegnę. Będziemy podnosić i pocieszać się razem.
Trudno - “nobody's perfect”
Annia – może i watro liczyć kalorie, ja jak na razie tego nie robię. Próbowałam na diecie.pl prowadzić dzienniczek (raptem 3 dni), ale wkurzało mnie to, że on tak wolno chodzi i zamiast z wami laski gadać przez godzinę wprowadzałam kalorie. A potem byłam niezadowolona, że okazało się ich tak dużo.
Życze powodzenia w liczeniu kalorii- ja odpuściła i robię to na tzw. “czuja”.
Pogodnego dnia !!!
Zakładki