-
Hej Nika!
bardzo dobrze, że napisałaś. Na pewno znajdziesz u nas dużo wsparcia. Skoro tak dobrze znasz zasady, to wybierz się teraz na megazakupy, zaopatrz kuchnię w same zdrowe i smaczne rzeczy i zaczynaj śmiało
Najfajniejsze jest to, że na początku dietki kilogramy będą bardzo szybko lecieć, więc to Cię dodatkowo zmotywuje.
I uszka do góry. Nie Ty pierwsza i nie ostatnia zmagasz się z taką wagą. To forum zna już wiele historii osób, które były w podobnej do Twojej sytuacji i dały radę.
A jeżeli zdarzą Ci się potknięcia, to ich nie rozpamiętuj. Nie pozwól żeby wyrzuty sumienia doprowadziły Cię do stanu nieużywalnosci, bo wtedy dietka całkiem padnie. CZasem trzeba sobie odpuścić, żeby następnego dnia zacząc ze zdwojoną siłą.
Życzę powodzenia!
-
Witam :)
Nie jestes sama , jestesmy z Tobą. Napisze Ci w skrócie moją historię może ona da Ci odrobine mobilizacji.... Urodziałam się jako małe szuplutkie dziecko z tego co pamietam wazyłam 2900 czy cos takiego W wieku 5 lat zaczełam jesc tabletki hormonalne poniewaz mialam skaze białkową która niezle dawała mi w kośc.... i w tedy zaczełam momentalnie tyc.Juz w zerówce dzeci przezywały mnie od grubasów itp.... Najgorzej było w 4,5 klasie przy wzroscie 147, 150 ważyłam 60 kg.... jak oglądam dzis zdjecia z tamtego okresu to przychodzą nie mile wspomnienia i cisną sie lzy do oczu... W 6 klasie czułam ze staje się kobieta zaczełam sie interesowac chlopakami... pierwsze zauroczenia, ale problem był w tym ze zaden mnie nie chcial. Byłam załamana nigdy nie myślałam ze moge być atrakcyjną dziewczyną, byłam zakompleksiona, wstydziłam sie swojego wygladu, a srodowisko dawało mi do zrozumienia ze wygladam jak wyglądam. Przygode z odchudzaniem zaczełam w całkiem nietypowy sposob. W związku z tym ze jestm osobą bardzo religijną z jakies okazji to bylo dawno juz nawt nie pamietam pościłam przez 3 dni, jadłam tylko chleb i piłam czystą wode. Po 3 dniach poczułam się dziwnie lekka, miałam lepszy humor, a moj brzuszek zmalal... nigdy przedtem nie czułam się tak dobrze. Miłam 12 lat i poczułam ze to ten czas kiedy musze zmienic swoje zycie. Zaczęłam odwiedzac czesciej niz dotychczas basen nie opychałam sie w ciagu dnia a kolacje wykluczyłam z mojego jadłospisu.... i tak chudłam kilogram za kilogramem. W pewnym momencie zauważyłam ze jedznie stało się moim zyciem ...a raczej nie jedzenie. W ciagu 2 miesięcy schudłam 12 kg....Dzis uważam ze byłam stanowczo za chuda, miałam zaczątki anoeksji...Ale szybko z tego wyszłam dzieki kochanym rodzicom Wiec jojo tez mnie nie omineło wróciłam do wagi. obecnie mam 167 wzrostu i waze 60 kg i nie uwazam sie za osobe otyłą, ale chciałabym dla lepszego samopoczucia zzucic te kilogramy. Gdy schudłam zauwazyłam ze jestem atrakcyjną kobietą, zaczełam miec powodzenie u mezczyzn i znalazłam miłosc mojego zycia. Z tym własnie mezczyzna ktorego poznałam 3 latat temu chce planowac wspolna przyszłosc i dlatego warto zyc i zainwestowac w siebie... Wiele wyrzeczen, łez, burczenia w brzuszku, ale uwierz mi warto bo Twoje zycie moze stac sie piekniejsze. Trzymam za Ciebie kciuki!!!! i mam nadzieje ze w jakims stopniu moja historia Cie wsparła na duchu!
-
zawalilam jestem taka beznadziejna...dlaczego????????????????
-
karolajan:* wiesz...czytając Twoją historę zaczełam płakać ( nie myśl, że z przerażenia...to nie tak) może nałożyły się na to melancholijne piosenki, których słuchałam...a może po prostu jestem pod wrażeniem, że Ktoś może tak pomóc Komuś obcemu, jak Ty mnie...ja wiem, że takich ludzi jak Ty jest tutaj mnóstwo...popatrz jakie to dziwne...nacodzien, nie dostajemy wsparcia od ludzi najblizszych ( przynajmniej ja) a tutaj w wirtualnym swiecie ,,KTOS obcy" poda Ci dłon...czytając Twoja historę szczególnie tą częsc zwiazana z relacjami z chlopcami czulam jakby to bylo o mnie samej...
tylko, ze ja nie potrafie sie zmotywowac..nie potrafie powiedzien NIE swoim slaboscia...
-
kochana, nie jestes beznadziejna. żadnej z nas odchudzanie nie przychodzi ot tak. chwile załamania są tu na porządku dziennym. trzeba wstać, otrzepać się i iśc dalej. rozpamiętywanie i uzalanie się nad sobą na pewno Ci nie pomoże. wiem, bo przerabiałam.
dasz radę. to nie jest aż takie trudne.
głowa do góry!
będzie dobrze
-
Jak idą Ci postępy, w naszym planie ?
-
Chę Ci pomoc jak i wielu osobom z forum.... pomocna dłon przychodzi mi tak łatwo byc moze dlatego ze sama to wszystko przezylam i bede Cie wspierac Nie załamuj sie nie mozesz odrazu zakładac ze nie dasz rady bo jestes slaba musisz do tego podejsc inaczej !Uwierz w siebie kazda z nas jest piekna, ale to piekno trzeba wydobyc! Na początek ustal sobie ile chcesz zzucic ja proponuje Ci 5 kg. Odchudzanie polega na tym aby zmienic nawyki zywieniowe. Pamiętaj ze najgorsze sa posiłki po godzinie 17.... Na początek spróbuj zrezygnowac tylko z kolacji... To bedzie bardzo trudne ale efekty beda widoczne juz po kilku dniach.... A jezeli dopadnie Cie wielki głód nocny ugotuj sobie garnek kisielu bez cukru! Wypcha Ci brzuszek a nie przytyjesz. Spróbuj kochana trzymm kciuki!:* i koniecznie napisz co postanowilas! Tylko nie pisze ze nie dasz rady prosze!
-
Ja za to na nocny głód polecałabym raczej odtłuszczony twaróg. Białko na noc jest dobre dla organizmu, w przeciwieństwie do węglowodanów. Poza tym taki ser bardzo zapycha i nie da się go dużo zjeść, dzięki czemu nadal lekka pójdziesz spać.
miłego dnia!
-
No tak masz racje twarozek to nawet lepsza sprawa tylko tak jak pisalas odtluszczony...
-
Witajcie Kochane
Wracam do Was po dwóch dniach nieobecności...dwóch dniach nie tylko ponownego wrzucania w siebie wszystkiego co pod ręką, ale przede wszystkim dwóch dniach przemyśleń, zmotywowań, dwóch dnia...które wiem, że doprowadzą mnie do sukcesu...Już nie płaczę, już nie dołuję się tym, że pozwoliłam sobie nad zbyt wiele zakazanych rzeczy...najważniejsze, że zaczęłam wierzyć w to, że uda się, mnie się uda i Wam również...Wam już się udaje
Zawsze było tak, że chciałam wszystko już...teraz...natychmiast...tak samo z odchudzaniem...niecierpliwiec taki ze mnie, że szkoda gadać...ale uświadamiam sobie z każdą sekundą, że nie można zrzucić nadmiaru jakiś 50 kg, które się chodowało przez całe dwudziestu dwu letnie życie za jedną noc...żegnam diety cud...a zaczynam nową erę w której muszę...co ja gadam...chcę zmienić nie tylko sposób odżywiania, ale także sposób myślenia i patrzenia na siebie i innych...ja nie mam kompleksów...naprawdę...ale jak dziś odprowadzałam mamę na przystanek i miałam zadyszkę po przejściu 100 metrów, a kręgosłup mnie bolał tak jakbym przeszła conajmniej całe Himalaje to powiedziałam sobie...o nie maleńka...tak dalej być nie może...
Mam nadzieję, że wytrwam...ktos powiedział...że wszystko co ja sama mogę zrobić jest do zrobienia...jest realne...on miał rację...
Więc Kochane moje (Kochani) proszę o wsparcie...o kopniaka od czasu do czasu, byle nie za dużego bo since strasznie długo się goją
Jutro plan działania...plan zmieniania siebie...na lepsze
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki