Łohohooooo, ale tu się dzieje. Tak więc witajcie.
Jestem sobie takim jednym grubaskiem, co to od zawsze boryka się z nadwagą. Raz zawzięłam się bardzo bardzo mocno i zrzuciłam 35 kilo i nawet męża znalazłam wtedy i wszystko się pięknie poukładało, jednak skoro już ten wybranek serca był i skoro wszystko się poukładało, to po co o siebie dbać? Debil ze mnie, wiem... I tak w rok przytyłam 25 kilo. :O Potem przechodziłam na dietę parę razy, motywowałam się schudnięciem do wesela, ale potem znowu wracałam do jedzenia byle czego byle kiedy i no i waga ciągle dążyła do 90-tki.
3 tygodnie temu znowu powiedziałam dość, ale takie dość, że z dnia na dzień odrzuciłam wszystko co niezdrowe i zapisałam się na siłownie na 3 wizyty w tygodniu. Efekt jest, nie powiem, w te 3 tygodnie (od 14.11) zleciało mi 7 kilo, "wylałam" z siebie nadmiar wody no i na siłowni coraz łatwiej przychodzą mi trudne ćwiczenia.
Znowu chcę wrócić do formy, znowu chcę na wycieczkach górskich mieć więcej "pary" w płucach niż mój mąż czy znajomi. Znowu chcę chodzić w stylowych sukieneczkach, a nie w worach na ziemniaki i chcę być w pełni szczęśliwa.
A te okropne ciemności i zimno na dworze chcę wykorzystać do walki, bo skoro teraz jest wiecznie ciemno i ja chodzę w grubych kurtach to jakie będzie zdziwienie ludzi, kiedy na wiosnę gdy zrobi się widno i słonecznie, ja zrzucę grubą kurtę i wcisnę się w elegancką sukieneczkę parę rozmiarów mniejszą niż teraz.
Tak więc nie łamcie się, wykorzystajcie te długie zimne wieczory do walki o siebie, a na wiosnę przyjdzie szczęście razy dwa.
PS Witam Was serdecznie raz jeszcze, chętnie się dołączę do tematu jeśli oczywiście można.![]()
Zakładki