Czyli, że nie tylko u mnie weekendy tak wyglądają. Ale do okien jeszcze nie dotarłam. Ja walczyłam z kopcami kretów na trawniku bo w tym roku przyszalały. Przyznaję, że jakoś specjalnie się do diety nie przyłożyłam, ale pilnowałam żeby jeść mniej i dziś wchodzę na wagę i nic...
. A to na początek kiepska motywacja - ale może to zasługa wczorajszego grilla i wina i w związku z tym dodatkowo zatrzymania wody bo obrączki na palcu ruszyć nie mogę czyli spuchnięte. W związku z tym plan mi się robi bardziej konkretny:
- jeść co 3-4 godziny,
- pić 1,5 - 2l
- jeść serio mniej i dietetycznie
- zero słodyczy
- zero alkoholu (może troszkę w weekend)
I ćwiczenia na rozruch:
- znalazłam starego shape`a i tam rozpiskę lekkich treningów (5 małych w tygodniu)
- stepper od poniedziałku do soboty wstępnie przez 20 minut.
Przy takim planie nie powinnam się zrazić na początek i będzie to dobry rozruch. Zważę się dopiero w sobotę (zawsze to lepiej niż w poniedziałek po weekendzie).
Dobra lecę przygotowywać śniadanie dla dzieci i siebie.
Miłego !
Zakładki