-
Jestem, jestem! Tylko ze musze czasem tez popracowac
Ja to juz w ogole moge zapomniec o zachciewajkach czy nawet niskokalorycznych zestawach do konca miesiaca. Przyszly mi wyrownawcze rachunki po przeprowadzce, za wode, prad itp i jestem splukana! Dobrze ze mam w domu jakies zapasy, bede je wyjadac bo na zakupy mnie nie stac
Wiec na sniadanie byl makowiec (ktory przywiozla mi od babci siostra, ktora wpadla do mnie na weekend), a na obiad kanapka z polska kielbasa, tez od babci. Troche chodze glodna, bo kalorycznie staram sie zeby nie przeginac, wiec zoladek pustawy... Ale dopchnelam jablkiem i drugie na mnie czeka...
Chyba bede musiala "zrujnowac" sie na marchewki
W lodowce zostaly mi same "szalone" rzeczy, ktore kupilam na przyjazd siostry, a w koncu ich nie zjadlysmy, bo wloczylysmy sie po knajpkach. A wiec: mrozone ziemniaki z boczkiem i tego typu tlustymi dodatkami, lody, mrozone owoce morza (o, wreszcie cos rozsadnego), piersi kurczaka, sporo kielbasy, kawalek sera zoltego, mozarella, parmezan, suszone pomidory w oliwie... No i jest jeszcze pare odtluszczonych jogurtow, serek homogenizowany, kilka rzodkiewek i pare pomidorow A poza tym makarony, ryz i chinskie zupki... Dietetycznie nie bedzie
Co do zachciewajek, to tez je mam, ale sobie nie odmawiam, tylko staram sie zjesc odrobinke, tak zeby zmiescily sie w rozsadnej ilosci kalorii w ciagu dnia. To jest sposob postepowania ludzi na diecie straznikow wagi, sporo warzyw i niektore owoce maja prawo jesc do woli, a pozostalym produktom przydzielone sa punkty. W zaleznosci od wagi wyjsciowej przed odchudzaniem mozna zjesc ok 20 punktow dziennie. Kolezanka z pracy ma niezle efekty stosujac ta diete (jedyna okraglejsza Francuzka u mnie w firmie) i mowi ze jak jej pod koniec dnia zostanie punktow, to zje kawalek czekolady czy inna zachciewajke
-
Gourmande ,może masz namiary na jakąś stronkę dotyczącą "diety strażników wagi",parę razy spotkałam się z ta nazwą ,niestety nie wiem o co w niej chodzi. Chetnie bym o tym poczytała.
-
Hej Coś kiedyś czytałam o tej diecie. Tylko nie rozumiem na jakiej zasadzie przydziela się te punkty różnym rodzajom pożywienia. Chyba, że coś pokićkałam i to nie o tą dietę chodzi...
Zjadłam na obiad spagghetti z sosem, a 100 g ma jedyne 350 kcal. Nie można przecież tak wszystkiego sobie odmawiać. Poza tym zmieściłam się w 1000 kcal...
-
Te punkty sa juz poprzydzielane. Dostaje sie albo kupuje tabelki z produktami i gotowymi daniami na 100 gram, czy sztuke, do ktorych poprzydzielane sa punkty, bardzo latwo jest wyliczyc ile sie puntow zjadlo w ciagu dnia. Niektore rzeczy sa nieco dziwne, jest np pozycja: ziemniaki do woli: 2 punkty. Oni chyba sobie nie zdaja sprawy co dla mnie moglaby oznaczac "ziemniaki do woli". Ale Francuzki na tym chudna... Zwlaszcza ze produkty bardzo tuczace i niezdrowe maja mase punktow i czlowiek sam sobie zdaje sprawe, ze nie warto ich jesc, bo potem trzeba by bylo sie zapychac sama salata i brokulami Poszukam w internecie czy jest jakas stronka na temat tej diety temat po polsku.
-
Znalazlam
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Hejka
Przed chwilą powiesiłam nowe firanki i zasłony w trzech oknach i padam na nos... A tak swoją drogą, ciekawe ile to spalonych kalorii...
Chciałam od wczoraj przejść na 1500 kcal, ale jakoś nie mogę. Samo zamyka mi się w 1000, bo nie chce mi się więcej jeść. Ciekawe jak przejdę teraz na tryb zwykłego odżywiania...Chyba nie zostanę więźniem diety
A wiesz co? Z tymi ziamniakami to dziwna rzecz. Bo teoretycznie nie powinno się od nich tyć jeśli nie są łączone z mięchem czy sosami... a jednak radzą, żeby je odstawić w czasie diety. Ciekawe co one takiego w sobie mają. Mnie i tak najbardziej smakują w postaci frytek albo placków. Mogę sobie tylko pomarzyć...
Przeczytałam wczoraj wywiad z jedną panią doktor na temat odchudzania i to co powidziała mocno mnie zdołowało.A mianowicie, że nawet jeśli się schudnie to tkanka tłuszczowa nie zanika i utrzymuje się w ciele do 2 lat... Dopiero po tym czasie jeśli się nie przytyje to stopniowo zaczyna zanikać. Dlatego m.in. po schudnięciu zostaje brzuszek, jeżeli ktoś miał duże sadełko przed odchudzaniem... Niezłe jaja, nie? Bardzo budujący artykuł A jak tam Ci mija kolejny dzień pracy u żabojadów? Nadal te psychopatki Francuzki Cię podłamują swoimi poronionymi teoriami dietowymi? Jeśli tak to nie bądź im dłużna i powiedz, że Ty się przynajmniej nie obżerasz na kolację...
Trzymaj się cieplutko
P.S. Dzięki za linka.
-
Z pewna taka niesmialoscia osmielam sie tutaj wejsc!!!
Nie, nie zapomnialam o Was i caly czas sledze Wasze poczynania, ale mialam ostatnio duzo nauki (szkola jezykowa), nadal mam, ale po Waszych uwagach postanowilam napisac Wam chociaz krociutko, ze jestem z Wami!!!
Nie robcie mi apetytu na placki ziemniaczane, chociaz w porownaniu z dieta ostatnich dni to pewnie by mi nie zdolaly zaszkodzic!!!
Przyznaje sie bez bicia, ze skusilam sie na slodkosci!!! Wiec jak latwo sie domyslic waga stoi, chyba bo jestem na nia obrazona i sie nie waze, ale spodnie nadal luznawe!
Widze ze zostala tu tylko Francuzeczka, blagam nie kaz mi pisac tego trudnego niku!!!, Cytrynka i czasami zajrzy Kaczorynka, reszta sie wykruszyla! Szkoda moze jeszcze tu trafia!!!
Cytrynka gratuluje tych 3kg!!!
Pozdrawiam Was dziewczyny i trzymam kciuki!!!
Prosze wyslijcie mi energie, abym mogla zwalczyc chec na slodkosci!!!
-
No, no, tylko prosze mnie tu od Francuzeczki nie wyzywac, bo sie z nimi nie identyfikuje! A skoro szkola jezykowa, to cwicz pamiec! Nie wiem jaki jezyk studiujesz, ale po angielsku to slowo istnieje jako gourmand
Przesylam energie... duzo energii... mam jej az nadmiar, bo zjadlam salatke z majonezem w ramach lunchu
A na pocieszenie Ci uswiadomie, ze lepiej zjesc troche slodyczy niz placki czy frytki, bo cukier to weglowodany, czyli 400 kcal na 100g, a tluszcz ma az 900 kcal!
Ale wierze ze z pomoca mojej energii bedzie juz lepiej i nie dasz sie skusic ani slodyczom ani tluszczom!
Cytrynka, mam nadzieje ze prace domowe pozwalaja spalic duzo kalorii, bo ja wczoraj lepilam pekniecia na sufitach specjalna tasma. Byc moze dzis wezme sie do malowania. A weekend na pewno bedzie pod haslem remontu!
U mnie waga stoi, ale nie ma w tym nic dziwnego, po moich ekscesach... Wczoraj uciekl mi pociag podmiejski ktorym wracam do domu i musialam czekac 15 minut taka glodna, ze myslalam ze padne... Wiec kupilam wielgasna kanapke (tu tylko takiej wielkosci sprzedaja: pol bagietki wypelnionej serem, jajkiem, salata, pomidorem i majonezem...) i jogurt pitny
Co do tkanki tluszczowej, to slyszalam ze nie zanika nigdy, tylko sie kurczy, ale komorki tluszczowe tylko czekaja na nadmiar jedzenia zeby sie znowu zaokraglic! Wiec my biedne grubaski, nawet jak schudniemy, to nie bedziemy mogly sobie bezkarnie pozwalac od czasu do czasu na szalenstwa, bo od razu pojdzie nam to w biodra. Podczas gdzy nasze szczuple cale zycie kolezanki moglyby zjesc to samo i nadmiar zostalby spalony...
Ale przeciez sie nie damy!!!
-
Hej gou...cos tam!!!
To nie szkola angielskiego a dunskiego, chociaz w obydwu tych jezykach to slowo pisze sie jednakowo, co nie zmienia faktu, ze jest trudne!!! Lepiej napisz jak masz na imie!!!
Pozdrawiam!!! Kasia!!!
-
Czesc Kasia, mam na imie Iza, jesli z takim uporem nie chcesz sie nauczyc nowego slowka Waga dzis rano podskoczyla , widac efekt szalenstw z poprzednich dni... Nie pomoglo nawet wczorajsze malowanie sufitu przez 2 godziny...
A jak u Ciebie, chudniesz?
Co slychac u reszty towarzystwa, hej, hej, jestescie tam?
Pozdrawiam serdecznie!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki