a ja nie lubie zurku zreszta u mnie nigdy na swieta go nie ma, za to uwielbiam mazurki o kazdym smaku i rodzaju, wiem niestety ze sa baaardzo kaloryczne ale nie zamierzam sobie ich odmawiac tym bardziej ze jada sie je raz do roku, i nie sadze tez zebym sie z nimi ograniczala to po 1

a po 2 wiadomo ze nie tylko mazurki sie jada na wielkanoc, ale tez serniki, baby... tego tez sobie nie odmowie, zreszta moja silna-slaba wola by tego nie wytrzymala, nawet nie bede probowac sie z nia zmierzyc

po 3 to wiadomo tez ze owszem swieta trwaja 2 dni, ale zazwyczaj jedzonko zostaje jeszce po nich (u mnie zawsze) w tym ciasta i nie mowiac juz o tym ze ktos to musi zjesc to takie zarcie i tak kusiii przynajmniej mnie i nawet jak sobie nie naloze porcji salatki jarzynowej z majonezem (np.) to i tak bede chodzic i ja podjadac po ciupince az wyjdzie na to samo albo i wiecej

po 4 to trudno powiedziec nawet czy akurat w czasie swiat bede na diecie... moje dietowanie wyglada mniej wiecej tak: 2 tyg diety- 3 dni niediety- 3 tygodnie diety- tydzien niediety itd itd...
chyba tylko raz udalo mi sie byc na powaznej diecie i trwalo to jakies 3 miechy i tylko 5 kg mniej, potem to byly juz takie przerywane bo to swieto jakies, albo studniowka, sylwester, bylo tego troche po drodze, albo po prostu dieta mi sie znudzila i mialam w koncu ochote na normalne zarcie, i tak jest do teraz, teraz juz nawet jak jestem na powaznej diecie to przez 3 tyg i tak nie zauwazam zebym cos chudla, a jak przez tydzien jem normalnie to robi mi sie bebech i caly moj wysilek razem z cwiczeniami ktore nic nie daja idzie na marne...

po 5 slaba wola... jestem chyba mistrzynia slabej woli wiem ze to nie powod do radosci ale co mam zrobic, plakac

po 6 to... czyzbym sie rozpisala (po czesci nie na temat)