Strona 2 z 3 PierwszyPierwszy 1 2 3 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 24

Wątek: Samopomoc

  1. #11
    aphrodisiac87 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    22-05-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    elster26 dobrze rozumiem przez co przechodzisz..dzisiaj sie zaczyna weekend..ja tez ze soba walcze...ale damy rade co nie

    3mam za ciebie kciuki i mam nadzieje ze pojawi sie tu wpis ze jestes zadowolona i ci sie udalo
    pozdrowionka

  2. #12
    elster26 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    29-03-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Udało się. Przeszłam przez weekend nie zaliczając jedzeniowej wpadki. Pod tym względem było normalnie. Co więcej, miałam bardzo trudny weekend. Los bywa okrutny: "jak nie kijem, to pałą".
    Gdybym uległa niekontrolowanem jedzeniu, to dostałabym kijem. Nie uległam, dostałam pałą ale to już inna historia. Ciekawe jaki będzie miała finał
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

  3. #13
    elster26 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    29-03-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Powolutku dochodzę do siebie po weekendowych przeżyciach, a i sprawy zaczynają się troszkę lepiej układać .
    Nie ważyłam się. Nie czuję, aby waga drgnęła w dół, a nie chciałabym zobaczyć, że przesunęła się w prawo - nawet pod wpływem zatrzymania wody, czy innych prejściowych powodów. Taki widok zawsze mnie dołuje i napędza wpadki
    Cieszy mnie natomiast inna kwestia. Gdyby w niedzielę wieczorem puściły mi nerwy (bo naprawdę miały powód), to teraz na 100% miałabym o 1kg więcej na liczniku i aktualnie zmagałbym się ze spiralką kompulsywnego jedzenia.
    Szczęśliwie mnie to ominęło. Co prawda jem sporo - bo nie będę się zmuszć do diety, gdy doszły mi inne stresy - ale nie obżeram się. Dzięki temu mam względny spokój, przynajmniej w temacie odchudzania.
    Ale zupełnie spuscić się ze smyczy nie mogę. Ostatnio bowiem dość trudno mi zkończyć posiłek. Gdy talerz pustoszeje, myśli płyną w kierunku jakiejś dokładeczki. Myślę sobie, może by coś jeszcze skubnąć. Muszę uważać, bo bardzo łatwo się w ten sposób rozkręcam. A przecież moim celem jest normalne podejście do jedzenia. Zjadłam, dziękuję, idę zająć się czymś innym.
    Takie to proste a takie trudne
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

  4. #14
    elster26 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    29-03-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    (PO) NOCNE MYŚLI
    Obudziłam się dzisiejszej nocy o 2:30. Powędrowałam do toalety, która, jak to we wspaniałych wieżowcach zaprojektowano, sąsiaduje z kuchnią. Byłam zaspana, oczy prawie zamknięte, półświadoma. I w tej półświadomości wyłania się myśl: Może coś chapnąć? Np. chlebka z masłem ?
    Wyobrażacie sobie Co za pomysł .Mam już za sobą okres nocnego jedzenia i nie życzę sobie powrotu do tamtych czasów.
    Metoda odliczania w dziennej diecie, tego, co zjadło się nocą jest do bani.
    A to dlatego, że noc nie jest porą jedzenia, takie zachowanie nie jest normalne (a ja przede wszystkim chcę żyć i odżywiać się normalnie). Bardzo łatwo się przyzwyczaić do nocnego ucztowania (pod osłoną nocy grzeszki wydają się mniej widoczne - ale wyrzuty sumienia są potem większe). Nie wspominając już, że kalorie wchłonięte nocą zmienią się w tłuszcz, zamiast ulec "spaleniu".
    Na szczęście wróciłam pokornie do łóżeczka i spokojnie przespałam resztę nocy. Nawet nie obudziłam się głodna, co często mi się zdarza.
    Skąd ta myśl o zjedzeniu czegoś nocą?
    Wieczorem, po kolacji zjadłam furę wiśni. I to był błąd Mój błąd, choć te fury kupuje mama.
    Zjedzenie owoców (nawet w ogromnych ilościach) nie wywołuje u mnie uczucia sytości, natomiast fatalnie rozciąga żołądek. Po nich czuję się objedzona, tracę komfort lekkości i pojawia się poczucie winy, że przesadziłam. A stąd tylko kroczek do rozkręcenia się i rzucenia w tym poczuciu winy na inne, konkretne jedzonko.
    Generalnie lubię owoce, szczególnie jabłka, ale nie umiem ich jeść w małych porcjach 20-30dag. To sprawa nad którą muszę szczególnie popracować.
    Wiele osób uważa, że latem łatwiej się chudnie - właśnie dzięki owocom sezonowym. U mnie jest wręcz przeciwnie. Potrafię latem przytyć, podczas gdy okres jesienno-zimowy często kończę zrzuceniem 2-3 kg. Dlaczego? Ponieważ jesienią i zimą mój żołądek kurczy się. Jem posiłki bardziej konkretne, ale mniejsze objetościowo niż latem. Czuję się lekko, to wprawia mnie w dobry nastrój i rytm zrzucania kilogramów.
    Wczoraj, po wiśniach (i wcześniejszej kolacji!!!) pojawiła się ochota na chleb z masłem. Jakoś się opanowałam. Sięgnęłam po jabłko i kilka śliwek . Ale ochota na chlebuś przetrwała, objawiając się w środku nocy.
    To, co opisłam - moje zachowanie - jest przejawem nieprawidłowego stosunku do jedzenia. Czasami nie potrafię zapanować nad ilością zjadanych owoców (i nie tylko).
    Dla zdrowego człowieka, który zjadł obfitą kolację, nie ma znaczenia, czy na stole zostały kluski, ciasto, czy owoce. Jest syty i niczego więcej nie zje.
    Ja natomiast nie ruszę ciasta, bo odzwyczaiłam się od słodyczy, ale kluski i owoce (itd.) są dla mnie pokusą, często nie do zwalczenia.
    Rozwiązałam tylko część problemu - słodycze (to co najczęściej i najbardziej gubi). Niestety problem będzie istniał dopóki pozostanie choć jeden produkt postrzegany przeze mnie jako zagrożenie, któremu nie będę mogła się oprzeć mimo, że nie będę głodna.No to do pracy Droga do takiej upragnionej normalności jest długa i wyboista. Ale dojdę do celu, małymi kroczkami, może nawet na kolanach jeśli będzie trzeba
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

  5. #15
    elster26 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    29-03-2005
    Posty
    0

    Domyślnie


    Zanim zacznie się weekend chciałabym napisać sobie parę słów na pocieszenie.
    Nic mi jednak nie przychodzi do głowy.
    Jest mi smutno, przykro, czuję się rozczarowana, poprostu fatalnie.
    Nie pociesza mnie świadomość, że inni mają gorzej. Jak czyjeś nieszczęście może być pocieszające? To już lepiej działa myśl, że są tacy, którzy mają lepiej. Może kiedyś do nich dołączę

  6. #16
    Guest

    Domyślnie

    Na pewno do nich dołączysz i ja tez. Trzeba w to wierzyc. Kompulsy to niedobra rzecz - pozostawiają nas strasznie umęczonych i udreczonych ale da sie z tego wyjść!! Nie wiem z jakiego powodu czujesz się fatalnie. Wiem jednak, ze wtedy dużo łatwiej wylądowac przy lodówce a potem czuje się człowiek jeszcze gorzej. Nie wiem jak Cię pocieszyc - moge napsiac ze doskonale wiem jak se czujesz i mogę tez napisac ze to na pewno przejdzie.

  7. #17
    elster26 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    29-03-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    WIELKIE DZIĘKI ZA SŁOWA OTUCHY!
    Po weekendzie wróciło mi lepsze samopoczucie.
    Niektóre sprawy się prostują i to napawa mnie optymizmem.
    Poza tym muszę się pochwalić wzorowym utrzymaniem diety urozmaiconej sportem przez całe ostatnie trzy dni
    Pod tym względem już dawno nie było tak dobrze i lekko.
    Trzymam za Ciebie kciuki.
    Świadomość, że każda zła chwila minie zawsze bardzo pomaga w oczekiwaniu na to, co lepsze.

    Buziaki
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

  8. #18
    eveee jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-07-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    stoponiowo od kilku miesiecy pozbywam sie kompulsow, chociaz strach przed jedzeniem pozostal

    ale radze sobie!!!
    fakt, ze owoce tez mnie troche pograzaja

    smutno mi tylko, ze doprowadzilam sie do takiego stanu [psychicznego i fizycznego]

  9. #19
    serducho6 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    31-07-2005
    Posty
    0

    Domyślnie Nie martw się!!

    Bardzo ci zazdroszczę twojej wagi. Bo widzisz... nawet wstyd mi się przyznać. Mam 13 lat a ważę 60 kg!!! Chce mi się płakać. Smutna rzeczywistość. Moze ktoś mnie wreszcie zrozumie... To nie z powodu obrzarstwa, ale genetycznie . Od kilku lat mam rozstępy. Moja mama jest bardzo gruba i to na serio. Powoli staram się zmieniać swoje nawyki żywieniowe. Z codziennych słodkich gazowanych napojów przeszłam na mineralną wodę niegazowaną. Ograniczyłam się w słodyczach i to bardzo dużo (okazało się że można bez tego przeżyć!!). Teraz namawiam mamę na kupno elektronicznej wagi . A wszystko zaczęło się... właśiwie to się od tego nie zaczęło ale znacznie pogorszyło. Byłam gruba ale nie aż tak. Rok temu robiono szczepionki przeciwgruźliczne.
    U mnie wyszło coś nie tak i wysłali mnie do poradni przeciwgruźlicznej. Tam powiedzieli że nie jestem chora, ale jestem w grupie "większego ryzyka". Musiałam przejść półroczną kurację. To właśnie po niej gwałtownie podniosła mi się waga. Lekarka powiedziała, że to może być od tabletek i że można pójść do specjalisty. Ja nawet bym mogła iść, ale mama powiedziała, że to bez sensu, bo najpierw trzeba pójść do lekarza rodzinnego,żeby dostać skierowanie,a do takich lekarzy są ogromne kolejki i dopiero za pół roku mogłabym pójść więc nic nawet nie zrobiłyśmy w ym kierunku. Jestem strasznie gruba wszystko się ze mnie wylewa, a z biegiem lat coraz bardziej "puchnę"...
    MAM JUŻ TEGO DOŚĆ!!! CHCĘ BYĆ CHUDA I NIE WSTYDZIĆ SIĘ SWOJEGO CIAŁA!!!!

  10. #20
    elster26 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    29-03-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    KOCHANE SERDUCHO6,

    Głowa do góry
    Nie wiem ile masz wzrostu, ale 60kg to nie bariera, której nie można pokonać!
    W twoim wieku, przy 163 cm ważyłam około 70kg
    Na taką wagę złożyły się moje problemy zdrowotne, ale także uwielbienie dla słodyczy.
    Mimo tego udało mi się schudnąć, choć dopiero cztery lata temu.
    Najłatwiej gubi się kilogramy w dzieciństwie i wczesnej młodości. Metodą na to jest ruch, uprawianie sportów i rozsądna dieta tzn. ograniczenie słodyczy, słodkich napojów i nie przejadanie się.
    Jesteś bardzo młoda i twój organizm potrzebuje wielu skladników, aby się rozwijać. Dlatego nie stosuj głodówek ani rygorystycznych diet.
    Postaraj się porozmawiać z mamą jeszcze raz. Bardzo ważne jest wykrycie problemów zdrowotnych jak najszybciej. Terminy wizyt są długie, ale warto poczekać. Przecież lepiej, abyś wyleczyła się za rok czy dwa, niż nigdy. Zdrowie jest na wagę złota, nie można się zrażać kolejkami. Diagnoza pomoże dobrać odpowiednie leki i uporać się z kilogramami. A może okaże się, że nie jesteś wcale obciążona genetycznie i wystarczy popracować na trybem życia?
    Wiele otyłych dzieci i młodzieży chudnie naturalnie w wieku szkolnym, w liceum, na studiach. Nie trać nadziei. Niech Twoim celem będzie zdrowie a nie dążenie do bycia chudzielcem.
    Pozdrawiam Cię cieplutko.

Strona 2 z 3 PierwszyPierwszy 1 2 3 OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •