Strona 3 z 3 PierwszyPierwszy 1 2 3
Pokaż wyniki od 21 do 24 z 24

Wątek: Samopomoc

  1. #21
    serducho6 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    31-07-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Dzięki za słowa otuchy. Wzięłam się w garść.Wygram!!Nie poddam się!

  2. #22
    serducho6 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    31-07-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    To jeszcze raz ja chciałam ci pokazać skalę

  3. #23
    konor jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    26-07-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Elster jak czytam Twoje wypowiedzi to odnajduje w nich wiekszosc moich zachowan. Po wszystkich tych latach dreczenia samej siebie, zdecydowalam sie dac sobie szanse...szanse na powrot do normalnosci. Problem jest nie w swiatecznych ciastach, nie w innych ludziach, tylko w nas. Leczenie sie sama dieta, to tak jak przykladanie zimnego okladu na bolacy zab. Problem i tak wroci o ile nie zajmniemy sie nim od srodka. Wiesz moglabym Ci pisac, ze z Twoja waga napewno wygladasz super, ale wiem ze to Ci nie pomoze, bo dopoki nie odnajdziesz wewnetrznej rownowagi to nie bedziesz szczesliwa nawet majac te 50 kilo. Zapraszam Cie goraco post "pokochac siebie i to od zaraz"


    "Zeby cos zmienic, najpierw trzeba to zaakceptowac."

  4. #24
    elster26 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    29-03-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Bardzo trafna wypowiedź KONOR.
    Poprawianie, modelowanie swojego ciała w przekonaniu, że to będzie lekarstwem na "całe zło" jest utopią.
    Owszem, im lepiej wyglądamy, tym lepiej się czujemy .... ale nie zawsze.
    W króciutkich okresach, kiedy ważyłam 55-56 kg, naprawdę wyglądałam SUPER (w subietywnej ocenie mojej i moich bliskich). I co z tego, skoro jakaś wewnętrzna, destrukcyjna siła nadal mną szargała Popychała mnie w stronę obżerania się, mimo, że nie miało to nic wspólnego z naturalnym głodem, bo nigdy się nie głodziłam.
    W ten sposób nabijałam sobie kg., marnowałam efekty żmudnej pracy nad sylewtką i dręczyłam poczuciem winy, niezadowolenia itp.
    Piszę o tym w czasie przeszłym, chociaż cały czas nie rozwiązałam tego problemu. Wczorajszy wieczór jest przeszłością. Na szczęście, bo wczoraj "dałam ciała", może powinnam napisać "dodałam sobie ciała"? Tak tak, po przebyciu kolejnego odcika prostej drogi, nie wiadomo czemu natrafiłam na przeszkodę.
    Nawet nie wykluczam, że sama ją sobie wybudowałam, bo to nie był "zewnętrzny" problem. Początkowo starałam się ją obejść, ale dość szybko się poddałam. Wczoraj poszłam na łatwiznę i dziś znowu jest pod górkę. I to bardzo i tak będzie zawsze, dopóki nie rozszyfruję przyczyny, wywołującej te obrzydliwe impulsy i odbierającej mi radość życia

Strona 3 z 3 PierwszyPierwszy 1 2 3

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •