-
nie cierpie imprez gdzie ktos decyduje za mnie, co mam jesc ostatnio bylam na takiej - zbiorka na kielbaske z grilla... wyobrazasz sobie, jak potwornie tlusta ta kielbacha byla prawde mowiac nawet nie mialam ochoty jej jesc, wiec nie musialam sie powstrzymywac od napadow glodu, no ale trzeba bylo tlumaczyc wszystkim dlaczego nie chce jesc pysznej kielbaski z grilla . W koncu z grzecznosci zjazdlam kielbaske na spokle z kolezanka. Bardzo lubie jedzonko z grilla, ale 100x wolalabym zrobic sobie szaszlyczek z drobiowych piersi, brzoskwini i papryki, niz te tlusta kielbache wcinac. Zwlaszcza po tym, jak ogladalam w TV co do takiej kielbasy za swinstwa sie dodaje. Ble.
-
Ja mam ten sam problem-tyle imprezek i jak tu nie wypić piwka lub drineczka Zdaję sobie sprawę, że to zgubne dla sylwetki, ale jak już jestem na imprezie, to przeważnie coś pije A słyszałam, że wódka ma więcej kalorii niż piwko
-
samo tlumaczenie sie oki, ale jak unikac jedzenia? jak opierac sie tym wszystkim pysznosciom.... albo co robicie na imprezkacvh rodzinnym???
-
Jak jestem na imprezie to poprostu nic nie tykam, ewentualnie piwko ;p Ale to też nie dużo, tak żeby się zmieścić w 1000
-
jakoś nie wiem ale mogę się oprzeć tym wszystkim smakołykom...bo wtedy zaczynam myśleć o tym, że jeśli nie jem wieczorem czy jeśli naprawdę nie mam ochoty w tym momencie na jedzenie to nie moge się przecież zmuszać. Dlatego przed imprezą zawsze zjadam coś w domu gorzej jeśli mam ochotę na smakołyki ale wtedy przypominam że muszę być piękna i szczupła i przechodzi mi ochota albo wyobrażam sobie że jak zjem coś niedozwolonego (ciastko, kiełbaska w środku nocy) to znów będę straszna i gruba!!! No oczywiście to nieprawda ale tak sobie wmawiam.
wlasnie wrocilam z randki nie jadlam 7 godzin, a juz jest pózno wiec pije tylko wode!!! Chodzilam za to z nowym wybrankiem cale 3 godziny po parku, ulicach itd....wiec spalilam mnostwo kcal, ale cholercia zjadlam dzis tylko 650 kcal, bo teraz przeciez nic juz nie zjem!!! a jutro mam jablkowy dzień!!! jem tylko jabłka, piję wodę i zieloną herbatkę...boże jak ja wytrzymam, to dzisiejsze "preludium" mnie wykończy... ale to nic, już dawno nie miałam owocowego dnia! no i do tegp jutro jadę z mamuśką kupować nowe łóżeczko, biurko i pralkę, więc też będzie bieganina no i będę co godzinkę chrupać jabłuszka
-
A ja na imprezie pije i jem do woli...
-
eh... to chyba zadko chodzisz na imprezy...
ja mialam takie okresy ze z imprez się praktycznie nie wychodziło...
a najlepsze sa takie "domówki" - siedzi się na kanapach wygodnie, w swoim wyselekcjonowanym towarzystwie i sie swietnie bawi!
a do knajpy przyjdzie ci kto chce i czasem głupio powiedzieć ze nie moze się ten ktos przysiąśc...
jak ktos się źle poczuje to moze sie kimnąć...
mozna pozyczyć swiezo upieczonym zakochanym swoj pokoik na pare chwil...
ja lubie "domówki", cicho i kameralnie
nie ma jak w domu
teraz jadę do polski
fajnie bedzie.
jedziemy ekipą nad wode na dziko.
ladujemy sie do busa. na pakę namioty i inny sprzet...
bedzie z 8-10 osób... i tak sie wybyczymy 3-4 dni
bombowo...
i na dziko praktycznie w lesie. zero innych ludzi....
tylko my - stara ekipa
pozwolimy se na dzikie wygłupy i wywoływanie deszczu przy ognisku...
zarzucone wedeczki,
grill się tli cały dzień...
kaszaneczki, kiełbaseczki, piwsko...
kąpańsko w środku nocy...
woda płyciutka.
nieźle sie bawimy.
zawsze.
-
hi hi już ci zazdroszczę!!! ale też niedawno byłam na podobnej imprezie, tylko jednodniowej, no raczej jednonocnej tylko że nie ruszałam kiełbasek z ogniska!!! jadłam paluszki krabowe pomidory ogórki i jabłka - wszyscy byli bardzo wyrozumiali... ale trudno jest się odchudzać w takich momentach. no ale mam silną "silną wolę" fajnie!!! a na imprezach staram się dobrze bawić a nie jeść (zawsze żarłam)
jutro mam kolejną randkę znowu nie będzie mnie do pózna w domku...idziemy na jakiś wysoki szczyt coś tam tylko że jest strasznie gorąco no to znowu będę bez kolacji trochę zle...buuuu...czy mogę zjeść na podwieczorek jabłuszka??? chodzi mi o to jak będę wyglądała jeśli w czasie spotkania (będziemy na łonie przyrody)wybiorę sobie jabłko i zacznę wcinać??? ale on wie, że ja się odchudzam!!! oczywiście, mówi "no coś ty, po co" itp ale ja i tak jestem uparta więc jak z tym jabłkiem???bo niby co - lody se można zjeść a jabłko nie???
-
cześć cześć, gdzie się podziewacie???
no więc, mam kolejną "imprezę" za sobą
eh, był ślub koleżanki, co prawda nie byłam zaproszona, ale ponieważ to koleżanka z roku, więc parę osób z grupy przyszło do kościoła popatrzeć an pannę młodą koledzy mnie nie pozanali ale to tak w dobrym znaczeniu.
a potem dostaliśmy na 4 osoby butelkę szampana i wódeczki...oczywiście, do tego duuuuuuużo cukierków i - uwaga - NIE ZJADŁAM ANI JEDNEGO, choć właśnie były te, które uwielbiam...a to dlatego, że pomyślałam, iż starczą mi kalorie z alkoholu...do tego rzecz jasna sok...bueee jak sobie teraz przypomnę...od dziś nie piję alkoholu!!!!!! mam dziś strasznego kaca, z samego rana miałam też moralnego, bo...weszłam na wagę (wiem, że jestem głupia, ważyć się po imprezie)i...raptem 4 kg więcej myślałam, że umrę, przecież to niemożliwe!!!! Na początku pomyślałam, że może to z tego powodu, że jadłam już 1100 kcal (to by było jo - jo extra)ale potem się okazało, że po prostu ważyłam się nie w tym miejscu co zwykle....ufff...aż się lepiej poczułam, bo kiedyś czytałam na tym forum, że jeśli się ustawia wagę na nierównej powierzchni, może pokazywać niedokładnie...no i już prawie nie mam kaca
wga w normie, biorąc pod uwagę, że ważyłam się po jedzeniu i po wypiciu duuuużo płynów jutro rano znowu się zważę, wtedy musi być ok
a dziś mama upiekła pizzę....no i już dawno się groziłam, że zjem. i zjadłam :P z czystym sumieniem, bo bardzo jej chciałam ale wcale nie była taka dobra tylko ciasto było w sam raz - takie pulchne, pyszne, grube...mniam...i zjadłam malutki kawałeczek, to policzyłam ok. 300 kcal, bo mama robiła beze mnie (ja nie mogłam wstać z łóżka) no i nie wiedziałam ile wsypała tej mąki, cukru itp ale to nic - i tak od dzisiaj jem 1200 kcal :P
-
W dzień imprezy nic nie jem, aż do wieczora Niby niewskazane, żeby objadać się raz dziennie, ale cóż...zdarza się Wtedy pozwalam sobie na zjedzenie kawałka cista, lodów, wypicie alkoholu, ale żeby zmieścić się oczywiście w 1000 kcal Jeżeli już to zjem trochę więcej o około 300 kcal, w końcu jak raz czy dwa przekroczy się limit nic takiego się nie stanie Warto czasem zjeść coś smacznego, raz na jakiś czas na moment odejść od diety A jeżeli ma się wyrzuty sumienia za te dodatkowe 300, 400 kcal, to trzeba później poćwiczyć i spalić tą nadwyżkę Przynajmniej ja tak robię, przecież życie to nie tylko dieta i można pozwolić sobie na chwilę przyjemności...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki