No, takie podejscie mi sie podoba! Nie mozemy sie za bardzo meczyc, naprawde wszystko jest dla ludzi... Ja mam w perspektywie wesele kuzynki (za trzy tygodnie) i juz niemal snie o jedzonku, ktore mnie tam czeka... Mmmm... Na pewno nie bede sobie zalowac!
Ja tez jestem za tym, zeby sporo sie ruszac, cwiczyc. Po skonczeniu dietkowania wlasnie w taki zamiar mam sie pilnowac, zeby nie przytyc - jedzene w granicach rozsadku, bez katowania sie, no i duzo ruchu!
Milego dnia, pa pa!