ja nie rezygnuje nie moge tak powiedziec one zawsze były moją czescią i jedną z niewlieu przyjemnosci ale juz potrafie sie choc troche powstrzyamc chco nie powiem ze jest to szalenie trudne,przejsc obojetnie obok ulubionego batonika i sie nie obrócic Z dnia na dzien jest mi coraz łatwiej,znajduje sobie wszelakie zajecia i nie mysle o tym niewykluczam,jesli wezmą mnie smaki to zjem ale połowe "porcji" nic sie przeciez nie stanie grunt to umiar pozdrawiam słodyczoholików