-
jak sobie poradzic z tym?prosze o pomoc
odkad zaczełam sie odchudzac i schudłam tyle ile chciałam nie moge zyc normalnie,mysle sobie ze juz nie musze chudnąc więc siegam po jedzenie,ale to nigdy się nie konczy zjedzeniem "czegoś" zawsze zjadam "wszytsko" a potem nakładam sobie kare rygorystycznie przestrzegac diety i tak w kółko... chce jesc i zyc normalnie...
-
Cholera, mialam to samo, a moze nadal mam, tyle ze skutkiem tego jest +7 kg. Wlasnie przez takie "odzywianie wahadlowe". Probuje z tym walczyc stad moje ponowne odchudzanie. I uczac sie na wlasnych bledach teraz wiem, zeby jesc w miare regularnie, nie dopuszczac do oblednego glodu, bo tylko kiedy jest sie najedzonym tylko wtedy nie mysli sie o jedzeniu. I u mnie najwazniejsza zasada, ktora chyba bede musiala przestrzegac do konca zycia (yyyhhhh): slodycze od czasu do czasu, np tylko w jeden dzien tygodnia.
A co do takiego zjadania wszystkiego, a potem ostry rezim, to mysle, ze to po prostu bieze sie z wahan poziomu cukru we krwi, bo kiedy sie daje organizmowi co 2-3 h jakis posilek/przekaske to utrzymujemy na tym samym poziomie glukoze i nie ma wtedy tych durnych skokow insuliny.
Tylko czemu ja do cholerci nie zawsze sie do tego co napisalam stosuje
-
Ja mam ten sam problem...czasami wystarczy, że pozwolę sobie na małego cukierka i już rusza cała lawina-zjadam wszystko co popadnie...Chce się wreszcie uwolnić od obsesyjnego myśleniu o jedzeniu!
-
Hej dziewczyny,
ja mialam to samo. Bylo tak, ze przez pol dnia dieta wspaniale mi szla, potem mialam ochote na cos zakazanego i myslalam sobie, ze zjem kawaleczek. Po zjedzeniu kawaleczka mialam wyrzuty sumienia i przychodzila mysl, ze i tak zmarnowalam wysilki mojej diety, wiec zjadalam calosc. Jadlam do bolu brzucha, nie do momentu gdy jestes syty, ale do chwili gdy bylam tak pelna, ze az mi bylo niedobrze. Potem postanowienie,ze od jutra to juz napewno...
W pewnym momencie bylam juz z jednej strony tym wykonczona a z drugiej wciaz czulam ze ja musze schudnac, bo nie akceptuje siebie z nadwaga.Planowalam wyjazd na wakacje, i kilka tygodni przed chcialam przejsc na diete, zeby jakos wygladac w kostiumie kapielowym. Tymczasem moja dieta to byl ten mechanizm opisany powyzej i skonczylo sie na tym ze nic nie schudlam. Bylam zalamana. Moja przyjaciolka widzac moj stan zaczela rozmawiac ze mna. I wtedy cos we mnie peklo. Przedtem nie rozumialam dlaczego jesli tak bardzo chce schudnac, nidgy mi sie to nie udaje. I to nie jest wina slabego charakteru, tak jak zawsze obwinialam sie ze moja slaba wola nie pozwala wytrwac mi na diecie.
Dziewczyny, to wina calej tej presji jaka wywieramy na siebie, calego tego "MUSZE SCHUDNAC", bo inaczej swiat sie zawali, calego tego kontrolowania sie przy kazdym kesie. Zdalam sobie sprawe, ze niczego tak nie pragne jak powrotu do normalnosci. Jesc jak inni ludzie, gdy sa glodni, zostawic czasem cos na talerzu i zeby mojej glowy nie zaprzatalo tak bardzo co i kiedy zjem . Zaczelam siebie traktowac lepiej. Przestalam sie kontorlowac i zabraniac sobie tego czy tamtego. Zaczelam zdrowiej jest, ale jesc tak jak wszyscy. Jedyna zasada to staralm sie unikac wieczornego jedzenia i po kolacji jadlam najwyzej owoce, wtedy lepiej mi sie spalo. I wiecie co od tego czasu, a uplunelo juz prawie dwa miesiace schudlam 5 kilo, nie mialam napadow obzarstwa i co najwazniejsze jestem duzo szczesliwsza, bo nauczylam kochac sie taka jaka jestem, choc myslalam ze jest to niemozliwe.
-
Ja mam niestety to samo, cały czas myślę, że jak zjem kawałeczek to nic sie nie stanie, a potem... szkoda gadać. Wszystko idzie lawinowo. Najgorzej jest ze słodyczami, ale od poniedziałku nie zjadłam ani kawałeczka.
promyk111
-
ja też tak mam póki co się trzeci tydzień trzymam od tego z daleka i mam nadzieję, że już nie wróci...
-
..tez chce w koncu uwolnic sie od obsesyjnego myslenia o jedzeniu,cały dzien mysle przedewszyutskim o jedzeniu ,nie jestem gruba,mam przecietną figure i mimo ze wiem ze nie musze się odchudzac to przeszłam na diete i teraz załuje bo nie moge funkcjonowac juz normalnie. mysle ze dobrą radą bedzie to zebyscie jak nie musicie to zebyscie sie nie odchudzały bo z przyjemnego jedzenia w normalnych ilosciach i nie martwieniu się o wage moze przerodzic się w zniewolenie mysli o jedzeniu. Wszystko przez te mas media.
-
ja pomimo iż się trzymam i tak ciągle o tym myślę, o tym co zaraz zjem, kiedy, ile jeszcze czasu do tego...obsesja po prostu zupełnie nie wiem co z tym zrobić... najchętniej, jakby można było, zrobiłabym sobie kompletne wakacje od jedzenia...byłby święty spokój
-
Wiecie co?...to ja chyba kończę z tymi dietami i tak jak konor zaczynam normalnie jeść....pewnie i tak w ten sposób szybciej schudnę niż poprzez ciągłe wahania-dieta/obżarstwo...mam tego serdecznie dośćNie będę jeść jedynie po 18 i dołożę sobie 20 min ćwizeń dziennie...Mam nadzieję,ze wreszcie uwolnię się od tej głupiej obsesji...
-
Brawo sonnchen,
zobaczysz, ze odrazu poczujesz sie lepiej. ja zrzucilam te 5 kilo bez najmniejszego wysilku. Jak byly czyjes urodziny to zjadlam kawalek tortu, jak poszlam ze znajomymi do pubu to sobie strzelilam piwko lub dwa. Pozwalam sobie na maly deser jak mam ochote. Staram sie jesc wiecej warzyw i zdrowego jedzenia, a co najwazniejsze nie zadreczam sie jesli zjem dwa kawalki ciasta. Wogole jak myslisz, z mozesz sobie zawsze nalozyc druga porcje, albo nawet dokonczyc cos nastepnego dnia, to znika cala ta presja, ze to ostatni raz w zyciu najadasz sie do syta. Naprawde moje drogie trzeba siebie kochac zawsze i bezwarunkowo, a nie tylko biczowac. Dopiero jak zaakceptujesz siebie i powiesz sobie" jestem super dziewczyna, mam wiele zalet i kilka dodatkowych kilo , co nie zmienia faktu ze jestem piekna i wartosciowa taka jaka jestem, tu i teraz."Dopiero jak przestaniesz sie katowac i krytykowac a spojrzysz na siebie z miloscia, wtedy bedziesz gotowa, zeby cos zmienic a schudniecie bedzie "efektem ubocznym" bo Twoim celem bedzie dbanie o to cialo ktore zostalo Ci dane i robienie tego co dobre dla jego zdrowia.
Cialo jest obrazem ducha, wiec dopoki nie bedziesz w harmonii sama z soba, dopoty nie zmienisz nic w swoim ciele na trwale i nawet jesli najpierw katujac sie schudniesz to kilogramy i tak wroce. chyba wszystkie znamy te historie...
Zadbaj wiec o siebie, idz na spacer z przyjaciolka, nos tylko wygodne i nigdy za ciasne ubrania( no przynajmniej ja zawsze oszukiwalam sie w ten sposob, ze az tak bardzo nie przytylam skoro wciaz "mieszcze sie" w m-ke), postaraj sie wysypiac, delektuj sie jesiennymi jablkami i przekonaj sie, ze nie ma sensu odkladac bycie szczesliwa na potem, ani stawiac sobie warunkow, zrobie to czy tamto jak bede 10 kilo lzejsza, bo zycie przeplywa przez palce i niektore okazje nigdy sie nie powtorza...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki