dziewczyny,

dzieki za rozgrzeszenie tego wina, choć grzechów było więcej (kazerki z kiełbasą i zmiemniaki pieczone z kwaśną śmietaną np.) oj jak dobrze było sobie pojeść ale teraz trzeba się wziąć za figurę.
zakwasy to mam takie, że nawet jak nic nie robię to boli. boli mnie tez klatka piersowa jak oddycham (to zakwasy po placaku z rakami oraz wspomnianymi kazerkami z kiełbasą hehehe).
teraz już nigdze nie wyjeżdzam i dietuję że hej z Wasza pomocą. na razie jestem bardzo grzeczna bo jest 12 a ja tylko o kawie. no nic - głodzić się też nie można więc zaraz sobie zjem serek danio.
szkoda że te góry sa tak daleko bo jak by się częściej wypadało to sadełko by raz dwa się spaliło. jednak kondycja już nie ta - choć wydawało mi się że nie jest tak żle - ćwiczę na steperze. Jednak ten wypad ostro w górę uswiadomił mi że kondycja jednak umarła. trzeba się poważniej wziąć za siebie, co obiecuję. może dziś pobiegam trochę wieczorem? jak mi się uda uspić szybko bobaska...
a w ogóle dziwczyny to moja praca magisterska też jeszcze leży odłogiem a studiuję już 10 lat, tak tak i nie mogę jakoś tego skończyć. praca, bobas, zamiast magisterki. kurcze za ten temat też się muszę wziąć....

życzę Wam zatem poniedziałkowo ładnych spadków na wadze no i tym co lubią - rychłego zobaczenia gór na żywo. po prostu nie do opisania.
higa