no to dziewuszki do sylwestra mamy 60 nocy i dzionkowzycze kazdej z Was by choc polowa tego co mamy do zrzucenia nam ubyła..zawsze to połowa sukcesuhehe dziekuje za propozycje sniadanek..tylko ze ja stram sie unikac weglowodanow..bo juz sprawdzialam sama ze po nich własnie tyje...wszelkie pieczywka makaroniki ryz(ktory kocham)ziemniaczki itp.sa jak wrog dla mnie..ale potrafie sie bez nich obejsc..jak juz je jem to osobno co by nie łaczyc z białkiem zwierzecym..hmmm..teraz łatwo mi mowic...a jeszcze wczoraj ZARŁAM kitkaty moje ublubione w bialej czekoladzie..pizze...i wogole jak swinka sie czuje...jadłam tak 3 dni i waga podskoczyła z 56 na 59..wiec wyobrazcie sobie co przeszłam...sama siebie zadziwiam...a waga mnie jeszcze utwierdza w przekonaniu ze jestem jak prosiaczek...ale obiecuje sobie ze szybko dojde do siebie...bo w koncu musze...dzis czuje sie naładowana pozytywna energia..i wierze w siebie jak i cudado sylwestra bede wazyc na pewno 55 kg...nie musi byc koniecznie 53...ja i tak jestem juz szczesliwa ze potrafie sie wziac za siebie i daje radebuziaki niunie