-
nienawidze weekendów (widze że przynajmniej nie jestem sama ) Ja to siedze i rozmyślam o tym jakie mam beznadziejne życie,wiem że jedyny sposób na opanowanie się jest zajęcie sobie czasu...ale ostatnio tak zimno,posępnie,nic się nie chce...ale luz,przyszły weeked postaram się zaplanować co do godziny!!! Zeszły mi jako tako wyszedł,bo coś robiłam! ale nic nie ma co się łamać!!! Trzeba być twardym a nie miętkiiim!
-
Ja też staram się być w weekend aktywna, ale te wieczory! Albo jest jakaś imprezka, albo wyjście do knajpy na pyszne jedzonko, albo nie ma żdanego wyjścia i wtedy obżeram się z żalu Np. w ostatnią sobotę bylismy ze znajomymi w klubie (tam były 2 koktajle ), a potem pokłóciłam się ze swoim facetem, on poszedł spać, a ja ze złości jadłam. I tak źle, i tak niedobrze! Dobrze, że weekend ma tylko dwa dni, a przez pozostałych 5 jakoś się trzymamy
-
Ja w weekendy prawie zawsze mam zajęcia... Więc w domu mnie nie ma... Ale dobrze też nie robię, bo zjem śniadanie, a później tylko jakieś jabłko w czasie przerwy czy rzadziej kanapkę.... A jak wracam o 21 do domu, to już nie powinnam nic jeść... Ale znam ten weekendowy ból
-
a ja sie musze pochwalic,bo miniony weekend byl dla mnie udany z dietkowaniem :P
od wielu tygodni :P
z czego sie bardzo ciesze :P
ciekawe jak pojdzie mi w nastepny
-
a ja dla odmiany powiem że uwielbiam weekendy, bo nareszcie mogę zjeść coś normalnego, ciepły obiadek (chudy), wzorową kolację itp. bo codziennie jestem na uczelni do późna, no i jem tylko kanapki (co prawda też :"wzorowe"), jogurty i jabłka. A w weekend moge sobie pozwolić na makaron razowy, jakąś kaszę, kurczaka, ryby, zupy...eh, lubię weekendy. Wtedy też mogę rozplanować czas na ćwiczenia, tak jak ktoś napisał, że od razu po jedzeniu przecież się nie ćwiczy itp.
-
a ja za dużo w weekendy myśle o jedzeniu... siedze i dumam co by tu zrobic na obiad, przekąskę, na śniadanko, na kolację... siedzę, liczę, myślę, medytuję... ehh
-
No i jak tam po weekendzie ??
Bo u mnie to kurcze tak jakoś 50/50 wczoraj super a dzisiaj dzionek też zaczełam pozytwnie bokilka minut na rowerku na dzień dobry ale później już koszmar - bo niestety dzisiaj na mnie przypadło gotowanie obiadu i mimo że go ni jadłam to niestety napróbowałm sie go wystarczająco (nie jadłam bo podczas tego próbowania już zdążyłam sie najeść - a póśniej z mężem umysliliśmy sobie upieczenie ciasta bananowego Bo w prezencie slunym dostaliśmy mikser i trzeba było go ypróbować.....ehhh te weekendy...
-
u mnie chyba dobrze,dietka w okolicach 1000 kcal,plus bieganko (2x40min),jestem nawet zadowolona,aczkolwiek to pewnie przez to że środe i czwartek się objadłam
-
a ja jestem niezadowolona. Walcze z ostatanimi 4 kg i zgubic nie mogę. Ważę sie co niedziela i tej niedzieli rezultat ten sam, co poprzedniej, łeeeeee
ale co tam. Kolejny tydzien przede mną :]
-
U mnie nieźle. Przed chwilką wróciłam z baseniku . Jadłam 1250 kcal, bo już dodaję po 100 na tydzień a weekend jest czasem przejściowym +50.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki