Też tak mam - ale częściej ze stresu... Po prostu jak jestem zdenerwowana, to muszę coś chrupać, mieć w ustach. A od gumy do żucia, zamiast przestac być głodna, to robie sie jeszcze bardziej. Im wiecej waga rośnie, tym samoocena maleje i na odwrót :/
Zastanawiałam się, czy to nie jakieś napady bulimii, tyle że brzydzę się prowokowaniem wymiotów i tego nie robie, więc stawiam na obżarstwo kompulsywne

Jak sobie z tym radze? Dyscyplina, choć częsciej NIE radzę sobie, jak już mnie napadnie, to koniec. Teraz trzymam diete, więc jakoś idzie, grunt to narzucić sobie dyscyplinę. A w chwili napadu najlepiej chwycić za coś lekkiego - jogurt albo wase.

No i wyładowac stres na rowerku, przy muzyce albo jodze, jak kto woli. I ponoć ważne są witaminy z grupy B, które tkwią w zielonych warzywach - szpinaku, brokułach itd. Na uspokojenie warto też napić się mięty albo melisy. To chyba wszystko co robię, żeby nie doprowadzić do kryzysu.
Pozdrawiam