-
Schudłam 13 kg ale juz mam dość
Nie wiem co sie zemna dzieje wpadam w jakąś depresjie do tej pory wszstko było super bez większych problemów trzy miesiace a ja schudłam 13 kg czego chciec więcej,ale ja juz dłuzej nie moge ,całyczas mysle o czyms słodkim o jakimś serniczku ciasteczku w polewie czekoladowej ,czuje że nie dam rady zuce sie na to jedzenie i nic mnie nie powstrzyma.
Juz dłuzej nie moge!
Nie moge patrzec jak inni sobie nie załuja jak opychaja sie wszstkim co popadnie muj maż to całyczas w buzi cos mieli , a jak mu powiedziałam o moim problemi to powiedział ze są takie tabletki co powoduja ze przez miesiac nic sie nie je ,niewiem co on chciała tym zyskac ,wyglada nato ze niewarzne jak wyniszcze sobie organizm warzne że będe chuda Co ja mam zrobic .Ile bym odała aby powiedzial ze juz moge przestac że juz fajnie wygladam ale nie nadal mu niepasuje .
Nie muwie ze on zmusił mnie do diety samam podjełam ta decyzjie wiedziałamże bardziej będe mu sie podobac jak będę szczuplejsza.
Amoze on sie boji że jak przestane sie odchudzac to znowu wpadne w obrzarstwo , i chyba ma całkowita racjie bo dzis to bym chłoneła wszstko co wpadnie mi w rękę.
Ale ja juz dłużej tak niechce nie daje rady.
Moja wymarzona waga to 60 kg i juz nieduzo mi sostało kwestia dwuch miesiecy teraz jak ładna pogoda to moge zacząc biegac wogóle coś z soba robic, chciałbym wytrwac dla niego dla siebie tla wszstkich którzy wciaż sie nabijali zemnie z ejstem gruba chgce im pokazac ze dam rade ,że potrafie ,ale cos wmnie pekło coś powoduje że sie zapadam że trace siły i swoja do tej pory silna wole.
-
Zasmucił mnie Twój post. Ale gratuluje tych 13 kg jesteś wielka
Co do właśnie to daj troche na luz i pozwól sobie raz w tygodniu na kawał sernika Niech to będzie zamiast kolacji w niedziele, taki kawał ciasta do popołudniowej kawy
Wiem, że dieta jest trudna, ale czasem trzeba pozwolic sobie na odrobine szaleństwa nawet na niej od jednego ciastka w tygodniu nie przytyjesz, a za to ile to radości.
Pozdrawiam
-
Basterka to może sobie odpuść na jakiś czas dietę (co nie znaczy że masz się obżerać) albo pozwól sobie czasem, w granicach rozsądku, na coś słodkiego.
-
basterka ile masz wzrosyu??
-
z wlasnego doswiadczenia wiem, ze jak ktos skonczy diete to nie ma slodkiegow granicach rozsadku ja schudlam 20kg kiedys, pozniej bardzo dlugo trzymalam wage, bo caly czas bylam na diecie...ale depresja zyciow i jedzenie mi sie spodobalo... i jakies 17-18kg wrocilo
-
hm... zaczynam się bać tego co będzie gdy schudnę i skończę się odchudzać...
-
Basterko - trzymaj się!
Jeżeli masz ochotę na słodycze, to je po prostu jedz Ale w rozsądnych ilościach - przejrzyj sobie wartości kaloryczne, na pewno uda Ci się coś znaleźć, co będzie słodkie, a nie będzie bombą kaloryczną.
Większość ludzi będących na diecie - gdy najdzie ich chwila słabości - rzucają się na jedzenie, o którym od dawna marzyli - i jedzą bez umiaru.
Proponuję Ci np. szarlotkę - dużo jabłek, mało ciasta - moja koleżanka robi taką w wersji light - nie słodzi jabłek, posypujemy je dopiero słodzikiem, cieniuteńkie ciasto i duuużo jabłek.
Albo desery Bakoma z bitą śmietaną
Baton Snickers to ok. 280 kcal - rozplanuj sobie tak jadłospis, żeby mimo wszystko zmieścić się w ok .1800 kcal - parę dni ze słodyczami poprawi ci na pewno nastrój, a jak rozsądnie rozplanujesz posiłki to wcale nie przytyjesz. Jeżeli twój organizm domaga się słodyczy to lepiej od czasu do czasu je mu dostarczyć - mniejsze prawdopodobieństwo napadu obżarstwa.
Jeszcze mała rada:
Pamiętaj o tym, że odchudzasz się dla siebie, nie dla innych - chłopaka, znajomych itd.
To TY decydujesz o tym, jak będziesz wyglądać i robisz to dla siebie. Nie musisz się przed nikim usprawiedliwiać, tłumaczyć, dlaczego nie jesz czegośtam (niestety czasami nasi znajomi chcą nas przetestować i podsuwają różne smakołyki - mam taką zazdrosną koleżankę, która podtyka mi pod nos różne bomby kaloryczne z komentarzem: "Na pewno się głodzisz, nie wiem, jak można być na diecie i dobrze się czuć, zobaczysz, że jak tylko skończysz, to znowu przytyjesz, pewnie nawet jeszcze więcej- tak jak 2 lata temu")
A ja się tylko uśmiecham i wybieram zdrowsze potrawy: więcej warzyw, mniej pieczywa... Czuję się lepiej, w końcu nie mam problemów z ciśnieniem, nie męczę się tak przy wchodzeniu po schodach. No i planuję małe kroczki aż do 60 kg...
-
basterka20 co do słodyczy nic nowego nie powiem, już zostało powiedziane, ale powtórzę: zjedz wreszcie coś, na co masz ochotę! a za tydzień zjedz znowu i nie przejmuj się, od kawałka ciasta nie przytyjesz, a przynajmniej lepiej się poczujesz!
ja raz w tygodniu pozwalam sobie na batonika czy coś na co w danej chwili mam ochotę... jakiś czas byłam na tysiaku i prawie popadałam w obłęd, ale dość tego, wyniszczyłabym się tylko a moimi jedynymi marzeniami był stół zapchany żarciem, ważyłam się codziennie, jak troszeczkę przekroczyłam 1000 miałam okropnego doła...
i co? przeszłam na 1200, czasem pozwalam sobie na coś słodkiego i od jakiegoś czasu już chudnę tyle co wtedy na tysiaku, ale na pewno zdrowiej i lepiej się czuję... w moim przypadku w końcu muszę to poprowadzić zdrowo, bo nie schudłam 2 czy 3 kilo, ale więcej...
więc najważniejsze to nie spieszyć się, chcesz zjeść coś słodkiego to zjedz, bo inaczej za jakiś czas rzucisz się na wiele więcej...
a jak przesadzę z jedzeniem to później ćwiczę dłużej, żeby się lepiej poczuć a nic tak nie poprawia humoru jak świadomość, że np. tyle przebiegłam, że tyle spaliłam, i nawet nie chodzi już o spalanie, ale sport ogólnie poprawia samopoczucie, pół godzinki porannego biegania i cały dzień jest super
może po prostu masz zastój wagi, który musisz przeczekać bez dołowania się...
ale i tak zjedz coś słodkiego
a co do faceta - mój tez mnie dołuje, bo mój NIC NIE WIDZI, wg niego odchudzam się nie wiadomo po co bo wcale nie chudnę, a jak sie pochwaliłam że wchodzę w stare spodnie to się tylko zdziwił, ja rozumiem że można 5, no jeszcze 10 kg nie zauważyć jak się z kimś często przebywa, ale 20?
i tak wszyscy się zachwycają moją utratą wagi, gratulują, zazdroszczą, nie mogą się nadziwić, mówią, że jestem laska... a mój facet co? po schudnięciu 20kg dalej pociesza mnie, że ja tam się odchudzać nie muszę, bo on woli takie właśnie przy kości, że mam w sobie nic nie zmieniać i wiecznie krytykuje moje diety, bo to przecież nic nie daje
więc jak widać też nie mam wsparcia od najważniejszej osoby, a od niej wiele zależy... ale wcale mnie to nie demotywuje, wręcz przeciwnie
nie załamuj się, powodzenia życzę
pozdrawiam
-
Dzieki wam dziewczybny naprawde mozna na was liczyc jestescie wielkie .
Jakims cudem nie zuciłam sie wczoraj na jedzenie napisanie wczoraszego posta dało mi duzo do myslenia, miedzy innymi postanowiłam że sie nie podam chodzby niewiem jak wkurzał mnie mój małzonek to nie dam za wygrana , i macie racjie że ja sie odchduzam dla siebie .
Nastraszyłam mojego meża ze jak dojdzie do 120 kg to sie z nim rozwiode (oczywiscie zart) ale on sie tym przejoł i dzisiaj na sniadanko bułeczke grachamke z chudym serem .
Dobry sposób na poskromienie tego dużego dzieciaka.
Juz wczesniej myslałam o tym by raz w tygodniu jeść sobie cos smacznego ale bałam sie Że to pójdzie w boczki i zrezygnowałam puzniej postanowiłam że raz w miesiącu zawsze pierwszego zjiem coś co ma az 600 kcal ale pierwszy minoł a ja nie zjadłam ,sama sie sobie dziwie.
Faktem jest że dwa dni pod zad zjadłam 20g zebry al;e to zamaist jedego posiłku ,puzniej przepłakałam półgodziny ale top takie pyszne ciasto nie potrafiłam sie oprzec.
Klałdia co do tych 1200kcal to ja tez teraz tak jem, słabo mi było na tysiacu i wogóle żle sie czułam .A co do tego ze twój facet mówi że podobałas mu sie wczesniej to zazdroszcze ci tego , mój tata mojej mamie tez wciaż powtarza że grupsza była ładniejsza , a mój to na żadne dobre słowo sie nie zdobędzie.
Kasia12345678 Nie jadłam tych deserów ale czasem jem danona biszkoptowe smakuja jak krem do karpatki pycha.
Court ja własnie tego tez sie boje ze jak skoncze diete oczywiscie jeśli uda mi sie wyterwac to czy potem nie zuce sie na jedzenie i nie przytyje spowrotem tyle ile schudłam?
Vionow mój wzrost to 172cm powiem szczeze ze teraz nie wyglądam żle z moja wago nawet sie sobie podobam ale 60 to zawsze było moje marzenie i bede probowac.
Anczyskovelzimn nawet nie masz pojecia ile ja bym dała za zrezygnowanie z diety ale przeraża mnie to że nie bedę umiała sie opamietac.
Dzięki wam dziewczyny naprawde potrzebowałam waszego dobrego słowa , narazie sie trzymam postanowiłam że wytrwam i wam życze tego samego bo wiem że nie tylko ja mam chwile słabosci.
Przesyłam gorące usciski miłego dnia.
-
basterka20 mój facet właśnie nie mówi, że podobałam mu się grubsza... on mówi, że teraz jako grubasek mu się podobam - bo chyba nie zauważył tych zrzuconych 20 kg - dla niego jestem ciągle taka sama
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki