Strona 7 z 7 PierwszyPierwszy ... 5 6 7
Pokaż wyniki od 61 do 67 z 67

Wątek: Anoreksja w "Rozmowach w toku"

  1. #61
    bluefire jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    19-12-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    No, zauwazylam za facet jak sie odchudza (nie kazdy), to wystarczy mu powiedziec to komus, a juz pisac i rozgladac sie za dietami to juz nie musi, po prostu jak sie bierze, to asmo idize..
    Wracajac do anoreksji, znam jeden nietypowy (bo zwykle anorektyczki to dziewczyny) przypadek - kolega z klasy sie pod to kwalifikuje tlumaczenie i rozmawianie nic nie daje (w sumie nie dziwie sie, jesli sam nie bedzie chcial i sie staral, to z tego nie wyjdzie), a czy rodzice cos z tym robia, nie wiem, jakies leczenie czy cos, to tez nie wiem Smutne, kurcze, patrzec tak na niego i widziec, ze sobie psychike zrąbal, a nie byc w stanie mu pomoc

  2. #62
    MlodyAniolek jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    02-05-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Cheerli, moje dni wygladaja identycznie... jeszcze nie bylabym na siebie zla za sam fakt,ze wpierniczam za siedmiu chlopow ale jestem okropnie zla na siebie za te ilosci slodyczy ktore wchlaniam. i nie jestem w stanie z tym skonczyc...ale od poniedzialku biore sie za siebie. Mozemy sprobowac razem. Co Ty na to?

  3. #63
    Lauri jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    14-04-2006
    Posty
    9

    Domyślnie

    Co tak ostro? MłodyAniołek sie nie odchudza...

  4. #64
    MlodyAniolek jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    02-05-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    Ale sluchajcie, Wy obie jestescie szczuple. NIe rozumiem, po co sie odchudzacie. Mlody Aniolek jest szczuplutki: cos Ty tam u siebie wynalazla grubego? Cheerli, ile masz wzrostu?
    pO prostu odwalilo Wam na punkcie diet i odchudzania, chociaz wcale nei musicie. Moda, czy wlasnie zapatrzenie sie na te wieszaki. A poniewaz ciagle macie w glowie to jedno, to nie potraficie normalnie jak czlowiek jesc: albo zrecie jak swinie, albo nie jecie w ogole. Przepraszam za to okreslenie. Bez sensu to jest i to tez jest swego rodzaju choroba: nigdy nie miec radosci z jedzenia: albo odzieranie sie z wszelkiej przyjemnosci stad plynacej, albo paskudne wyrzuty sumienia z powodu pozwolenia sobie na ta przyjemnosc, a co za tym idzie mysl: "skoro juz jeden cukierek zjadlam, to przepadlo i tak jestem stracona". Czyn sobei przyjemnosc bez poczucia winy, a na pewno i hamulce sie znajda.
    Niestety, ale wlasnie to Wasze podejscie, nie jakies genetyczne czy nabyte sklonnosci do tycia, ale kompletna nieumiejetnosc jedzenia, sprawi, ze przez cale zycie bedziecie sie borykac z tym problemem: rozchrzanicie sobie metabolizm i tyle.
    Umiejetnosc jedzenia: mam na mysli to, co widze u ludzi normalnych, szczuplych i nie zrytych na punkcie odchudzania: jedzenie wtedy kiedy czuje sie glod albo kiedy jest na to pora, nie przejadanie sie na imprezach (bo sie siedzi przy stole i nie da sie nie jesc), nie jedzenie rzeczy niesmacznych, czerpanie przyjemnosci z tego, ze sie je. Itd itp.

    MOge sie zalozyc, ze obie tak mialyscie jeszzce rok, dwa temu. Stracilyscie cos cennego, radze Wam pracowac wlasnie nad tym, by to odzyskac.
    wybacz peszymistin,ale nam nie odwalilo na punkcie diet i odchudzania, bo (przynajmniej ja) nie odchudzam sie juz od tamtych wakacji i nie mam zamiaru sie odchudzac.
    aha i jeszcze jedno- nie mam jakiejs wielkich wyrzutow. Wybacz,ale nie rzuce sie z mostu, nie potne sie,bo zjadlam dzis nie tak jak powinnam. Po prostu wiem,ze robie zle i chce sie "nawrocic". Po prostu chce jesc zdrowo. Zaczac jesc nie dla smaku,ale tak po prostu,gdy jest na to pora.
    Wiem,ze wlasnie moje podejscie jest zryte i chce z tym walczyc,bo jeszcze tydzien,dwa temu bylo normalne.I widzisz w tym cos zlego? To chyba wlasnie dobrze,ze mam zamiar cos z tym zrobic,a nie kolejny raz wrzucac w siebie bezwartosciowe smieci? A wiesz w jaki sposob to podejscie do jedzenia mi sie schrzanilo? Wlasnie dlatego,ze postanowilam przytyc... Dopielam swego,ale zasmakowalam przyjemnosci i teraz smakuje ich az do bolu...To zalosne...a jeszcze ze wszystkich stron ludzie mi w tym dopomagaja. Brat kupuje paczka, mam wracajac z pracy kupuje specjalnie dla mnie sezamki,paluszki,bo wie,ze je lubie. I tak z nudow chapsne paczka, potem sezamki,paluszki a potem jeszcze czekoladke(....)batonikaitp. i tak wrzucam w siebie bezwartosciowe rzeczy. z nudow, dla smaku,odruchowo...no nie wiem...
    tak,nawet zgodze sie z Twoim okresleniem,ze teraz jem jak swinia:] i uwierz mi nie jestem z tego dumna...ale nie zgodze sie z tym co mowisz dalej,ze albo jem jak swinia albo nic...wybacz ale anorektyczka nie jestem... i czy ja mowie,ze mam zamiar ograniczyc ilosc kalorii? Ze mam zamiar przerzucic sie na salate? Ja chce tylko odzwyczaic sie od glupich nawykow i zrezygnowac z tego co niezdrowe. Znam siebie i wiem,ze jak postanowie cos sobie to tego dopne. Teraz na pewno. W koncu musialam miec duzo silnej woli zeby schudnac, to i teraz bede jadla to co zdrowe,a nie wpychala jakies smieci. A wiesz dlaczego chce to zrobic? Przede wszystkim dla zdrowia. W ogole od poniedzialku mam zamiar radykalnie zmienic jadlospis. Wreszcie zaczne zwracac uwage na ilosc BWTZaczne to robic,bo zdaje sobie sprawe,ze gdy ostatnio jadlam te smieci na pewno nie dostaraczalam wszystkiego co niezbedne swojemu organizmowi, tym bardziej,ze nie moge czerpac skladnikow z wszystkich zrodel-jestem wegetarianka. Nie jedzac miesa powinnam szczegolowo dobierac produkty itd. ale wiem,ze na nic nie jest za pozno. Wiec mow sobie droga Peszymistin co chcesz,uwazaj mnie za kogokolwiek,ale ja mam zamiar zaczac nowe zycie. uwierz mi, bedzie o niebo lepsze i to raczej teraz powinnam sie o siebie martwic.

  5. #65
    Guest

    Domyślnie

    Tak sobie siadłam i przeczytałam hmmm - ja juz po obiedzie
    W grucie rzeczy nie ma teraz rzeczy zdrowych, wszędzie jest chemia, a gdyby jeśc tylko zywność ekologiczna to bankrut. Z drugiej strony zycie jest takie piękne i krótkie i po co sobie odmawiać tych wszystkich pyszności - przeciez jak od czasu do czasu zjem karkówke z grilla to mi sie nic nie stanie - mięsożercą jestem dla mnie wegetarianizm to kretynizm :P
    Czytam etykiety w sklepach, nie kupuje wędin typu mielonka, bo to w sumie sam łój - ja pamiętam te wyskokogatunkowe mielonki i inna szynke konserwową - mniam. Lubie czasem kaszaneczke, ale nie lubie tłustego boczku, chudy może być A, że lubie jeśc w końcu jem wszystko tylko nie w nadmiarze :P to sie na anorektyczke nie nadaje, z głodu chyba bym wiecznie mdlała. Bulimiczka hehe wiecie ma sie te swoje ładne zęby, a niestety wymioty to mieszanina kawasu i tego co zjadłyśmy, więc to bardzo szkodzi naszym ząbkom. A ja swoje mam sliczne i nie zamierzam tego zmienić.
    Jak mozna ze słodyczy zrezygnowac czekolada jest zdrowa, a kto mi karze ja jeśc codziennie . Coraz częściej widze, że ludzie popadaja ze skrajności w skrajność. Zgrzeszenie podczas diety ( oczywiście bez wyrzutów sumienia, bo nie wolno ich mieć ) to wg mnie objaw naszego zdrowego podejścia do sprawy to nie dieta rzadzi naszym zyciem, ale my dieta.


    Pozdrawiam

  6. #66
    yasminsofija Guest

    Domyślnie

    dokładnie

  7. #67
    Neniadt jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    26-04-2006
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    0

    Domyślnie

    Nigdy w życiu nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że anorektyczka ma słaby charakter - to, że człowiek potrafi się głodzic zależy od niesamowicie silnej woli, której nie posiada większośc osób - z tą różnicą, że osoba chora wykorzystuje ją przeciwko sobie.

    Anoreksja nie jest też absolutnie wynikiem głupoty. U mnie zaczęło się od faktycznej nadwagi, potem zaś przeszło w dysmorfofobię - Czyli wadliwe postrzeganie swojego ciała. Nie uważam się za osobę głupią, wręcz przeciwnie - utalentowaną i inteligentną - a jednak jestem chora. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal widzę na sobie sadło, pomimo, iż Logika podpowiada - przestań ! To bardzo dziwna sytuacja, bo jestem absolutnie świadoma tego, jak naprawdę wyglądam, natomiast w lustrze widzę osobę z 10 kg grubszą... Kompletny brak zgodności percepcji z umysłem i ze zdrowym rozsądkiem.

    Tutaj pojawia się też kwestia panicznego strachu przed przytyciem - A to dlatego, że ostatnie miesiące były dla mnie koszmarem - Podczas apogeum nie przekraczałam 300kcal na dobę przy potwornym wysiłku fizycznym, musiałam wyrzec się jedzenia, które tak uwielbiałam. Widmo powtórki tego wszystkiego odbiera mi zdolnośc trzeźwego myślenia, pomimo, iż Logika stwierdza: Czym byłoby dla Ciebie ponowne zrzucenie tego kilograma ? Otóż, niczym. A jednak strach pozostaje. Niesamowity, nie dający się kontrolowac, strach. Wystarczy spojrzec na mojego strażnika wagi. Ja sama w to nie wierzę.

    Przepraszam, że tyle mi to zajęło, aczkolwiek starałam się możliwie wiernie opisac sposób myślenia jednej z dziewczyn, dla których Ana stała się częścią osobowości, na dodatek w miarę chłodno i z dystansem, wynikającym z przywyczajenia do ewentualności śmierci; pozbawionym lamentów 'Ojezu jezu, zjadłam listek sałaty, co teraz będzie, chrystematkoboska!'. Te pozostawiam dla siebie, niemniej jednak zaznaczę jeszcze - są obecne. Sądzę, że to może się komuś przydac. Zanim wpakuje się w Piekło.

    PS. U mnie wystąpił też mały odchył od 'anorektycznej normy' - nigdy nie kupiłam sobie wagi kuchennej, pomimo przemożnej chęci. Liczę na to, że naliczając sobie za mało, ocalę własne życie, a przynajmniej spokój żywieniowo-patologicznego sumienia. Takie oszukiwanie siebie - widocznie lubię cyferki (ironia).

Strona 7 z 7 PierwszyPierwszy ... 5 6 7

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •