Zaczynam dzień od śniadania. Pożarłam jeszzce rano zupę borowikową Knora. Chociaż ze mną jest tak, ze niezależnie ile zjem rano to i tak o godzinie 14.00 będę umierać z głodu. No i zjadłam właśnie drugą zupkę Knora (ale jem je tak rzadko, że mogę sobie pozwolić). Plus w szkole kanapka. Wolę nie wiedzieć ile z tego kcal wyjdzie.

Rano - 70
Dwie zupki po 200 ml 140 kcal (mało, bo prawie nie jestem po nich głodna)
Dwie kromki razowego chlebka (muszę sie na wasę przerzucić) chyba po 80 czyli 160
Tak dwie łyżki dżemu morelowego 80 kcal
Landrynka 15kcal
Łącznie 465 kcal

No i zaraz zjem trochę pomidorów i marchewek i sałaty. A po południu wychodzę i nie będę jeść.

Ogólnie z śniadaniem jest skomplikowana sprawa. Rzadko jestem rano głodna, rano nie jem też śniadania. Najgorszy okres to między godziną 15 - 17, bo mam przypływ wilczego apetytu i chęci na słodycze. Jak się przyuczyć do porannego jedzenia?