-
Hej dziewczyny :* Kurcze ja juz nie moge. Wczoraj był taki fajny dzień taki... normalny. Wyszłam i wogóle a dzis? znowu caly dzien sama w domu znowu popołudnie pod kocem i jakies bzdury w tv. A wczoraj? Wczoraj wieczorem chcialam walczyc jak zawsze..ale.. to bylo tylko złudzenie normalnosci heh czasem sie zdarza. Własnie jestem po obiedzie. 235kcal - bułka i brokuł. Niestety to dla mnie za dużo. Nie moge zniesc tego ze cos tam mi "siedzi". Nie umiem tego opisac ale przykro mize nie umiem normalnie zyc choc bardzo bym chciala. Jestem chora.Jestem chora. To jest chore. To jest choroba. To jest złe. To niszczy. Czas to sobie uswaidomic. Oka. Wiem to. Rozumiem ze robie xle ale jednak to robię bo inaczej nie umiem. Waże już 49,5kg Spadam szybko z wagi i nie ukrywam ze ciesze sie z tego.Postanowilam schudnąć do 45kg. A potem juz na pewno mi wystarczy. Zaczne jesc wiecej/. Tak planuje.
-
hej
wiesz co ja mam 161 cm wzrostu i waze 45kg (przynajmniej tyle bylo w sobote) i powiem ci ze wdcale nie czuje sie szczuplo doszlam nawet do wniosku z czy waze 49 czy 45 to i tak czuje sie grubo a nie warto niszczyc sobie zdrowi, wiem ze chcesz wazyc 45 bo wydaje ci sie ze wtedy zobaczysz szczuplosc ale to tylko zludzenie, ja tez myslalam ze jak bedzie 45 to bede widziala jaka jestem szczuplutka i mimo ze wszyscy mi mowia ze jestem szczupla i drobna ja tego nie widze. Wedlug mnie zejdz najmniej do 48 kg i nie pozwol zeby ta mysl 45 kg tlila sie w Twojej glowie bo jak bedziesz juz widziala 45 bedziesz pragnelo 40kg tak jak ja...
buziaki:*
-
nie umiałam wymiotowac? taa "trening czyni mistrza"
-
coś nikt tu nie zaglada.. pewnie bo plete jak potłuczona. Bardzo mi przykro ale już nie ma odwrotu. Czuję ulge.. tak ULGE ze jak bede miala kompulsa to moge to z siebie wydostac.. już wszystko jedno jak byle by nie tyć. Nie dam sobie wyrwac tych kilogramów które zrzuciłam o nie! Postanowiłam sobie. Już nigdy więcej nie bede ważyc wiecej jak 50kg. W ramach tego postanowienia kupiłam sobie piekne nowe jeansy i pozbyłąm sie z szafy WSZYSTKICH rzeczy na mnie za dużych które nosiłam przed d ieta. Zaczne tyc to nie bede miala w czym chodzic i bede musiala znowu sie odchudzac i dobrze. Skoro taka mam miec motywacje to niech taka bedzie.
-
nie wolno ci tak postępować! przecież wiesz jakie są skutki wymiotów. zrypane zdrowie, brzydkie zęby, plus bardzo niska samoocena. pomysł z ciuchami jest dobry. tego się trzymaj. będzie dobrze. u mnie też ostatnio było nienajlepiej z dietą. ale od jutra koniec z tym. musimy się wspierać i damy radę! trzymaj się ciepło.
-
Słońce, tracisz resztki rozsądku i wpędzasz się w chorobę... coraz głębiej... jeżeli NATYCHMIAST czegoś nie zrobisz, to będziesz spadać po równi pochyłej i skończysz fatalnie... warto dla tych 50 kg stracić zdrowie? Zęby? Urodę? Życie? Życie już straciłaś, bo to nie jest życie, co Ty robisz... ale możesz też je stracić naprawdę. To nie są żarty, a Ty nie jesteś bardziej odporna od tych dziewczyn, które doprowadzają się do ruiny albo nawet śmierci. Idziesz w strasznym kierunku, a do tego sama tego CHCESZ.
Poszukaj pomocy, szybko!
-
Jejku wszyscy mówią zebym COŚ zrobiła, taa takie "magiczne" COŚ. Ale co? Od przyszłego poniedizałku zaczynam terapie. Dzis pozwolilam sobie ma prawie 600kca i mam wyrzuty sumienia. No i co ja mam niby zrobić?? Co ja wam na to poradze że czuję się tak a nie inaczej? Myslicie ze mi jest z tym dobrze? Otóż nie ! tylko ja nie umiem nic na to poradzić. Przykro mi z tego powodu ale jedyne co na dzień dzisiejszy moge zrobić zeby poczuc sie lepiej to dalej chudnąc. Tyko nie jdząć wygrywając z tłuszczem czuje się dobrze. Jednak myslę ze róznie się od TYCH dziewczyn bo ja nie chce sie wychudzić tylko jeszccze tylko troche schudnąc a to jest ogromna róznica. Mimo to ciągle upadam przegrywam.Mam te głupie ataki obżarstwa które mnie niszczą. Dziś sobie z takim napadem poradziłam bo nie byłam ani na chwile sama przez caly dzień ale jak jutro bede? Znowu walka?? Echch pojde do sklepu kupie sobie wielkie słodycze zjem a potem spędze w kiblu 2h
-
wiesz co mowisz ze sie roznisz od anorektyczek bo chcesz jeszcze troche schudnac tylko ze one tez chca jeszcze "troche" schudnac bo ciagle widza tluszcz w swoim ciele. jesli czujesz sie dobrze tylko wtedy gdy nie jesz i sprawia ci to przyjemnosc to znaczy ze juz jestes chora ale ty chyba doskonale zdajesz sobie z tego sprawe.
mam nadzieje ze terapia pomoze bo nie warto marnoiwac najlepszych lat zycia na anoreksje ktora nie da ci nic procz cierpienia i straty czasu ktorego nie da sie odzyskac.
buziaki:*
-
Zjadłam 1400kcal na raz niby niewiele ....niby dieta odchudzająca ale nie mogłam wytrzymac... wygrałas droga przyjaciółko b....
jestem slaba nie chce już tak zyc
-
Pewnie to nic nie pomoże, ale czytając Wasze wpisy mam ochotę podzielić się moim doświadczeniami. Ponieważ z bulimii udało mi się wyjść...
Zaczęło się już w podstawówce, zawsze miałam kompleksy. Byłam pulchnym dzieckiem, nie daj Boże grubym po prostu takim zdrowym, w całkowitej normie. Nic mi nie przeszkadzało w moim wyglądzie- do czasu. Ok 4 lub 5 klasy podstawówki zaczynałam twierdzić że jestem gruba. Byłam oczywiście w całkowitej normie, od pierwszej klasy podstawówki trenowałam codziennie pływanie (wyczynowo) i od drugiej klasy taniec towarzyski. Byłam "chudziną" z wagą w normie i rozbudowanym ciałem od sportu. Ale mój tata ma taki przykry charakter, że zawsze musi dosrać. Mówił, a to, że jestem brzydka, a to gruba... chyba zwalczał tym swoje kompleksy, nie wiem. W każdym razie od tego czasu byłam bardzo przeczulona na punkcie jakichkolwiek uwag na temat mojego wyglądu. Przestałam pływać, dalej tańczyłam i zaczęłam trenować Taekwon-do. W szóstej klasie zaczęły się pierwsze odpały. Parę razy próbowałam "głodować", ale na szczęście to było tylko tak w ramach przekory i przechodziło mi po paru godzinach. Na koniec szóstej klasy ważyłam 62 kg przy wzroście 175. Ok. Próbowałam się odchudzać, ale na szczęście miałam nikłe pojęcie na ten temat i mi przechodziło. Przełom nastąpił na początku 1kl gim. Było ważenie w klubie sportowym, moja waga wskazała 68kg, przy tym samym wzroście. Nie była to tragedia. Wyglądałam dobrze i byłam zdrowa nikt nie mógł nazwać mnie grubą... szkoda, że ja tak nie myślałam. Zaczęłam pierwszą poważną dietę. Śniadanie to były 2 kromki razowca z czymś, w szkole duży jogurt lub sok, na obiad ryż z czymś. Nie było tak tragicznie. Po tygodniu schudłam 3kg i się rozochociłam. Zmniejszałam porcje... panikowałam o każdy gram w górę. Przestałam jeść najpierw w szkole, potem śniadania... różnie to bywało. Schudłam szybko do 62kg. Ale wiecie jak to jest "szybko". Nie dość, że strasznie się osłabiłam, to za nic wagi utrzymać nie mogłam. Zakochałam się... chciałam być dla NIEGO świetna... wiecie miłostki nastolatki. Zaczęłam wymiotować. Ale to nie była jeszcze bulimia. Nie objadałam się. Jadłam np. paczkę płatków kukurydzianych z litrem mleka... dla mnie to nie było dużo, apetycik był. A dlatego płatki i mleko żeby łatwo się wymiotowało. Potem leciałam na boks. Trzymałam się w granicy 64. Ale mój organizm w końcu się zbuntował- normalne, chciał dojrzewać, miałam 14 lat. Zaczęłam się objadać słodyczami, pierwsze co robiłam to żarłam pączki i cokolwiek co było w lodówce... nie wymiotowałam. Wiecie jak to jest. A co się dzieje jeśli to robi się po głodówce. Doszłam do wagi 70kg. Załamka. Miałam wtedy 177cm. Nie byłam potworem no ale... ana. Obsesja. I wszystko dla niego. A on cały czas mnie wykorzystywał i miał mnie gdzieś. Depresja, doły. Postanowiłam zrzucić przed zawodami, na które mieliśmy razem jechać. 6 tygodni nie jadłam słodyczy, ale popełniałam błędy i nie schudłam ani grama. To był koniec 1 gim. Olałam dietę całkowicie przed wakacjami. W lipcu ważyłam 72kg. Teraz jak patrzę na te zdjęcia... no cóż. Miałam biust i pupę to fakt. Byłam już przy kości trochę. Cały sierpień nie jadłam słodyczy i schudłam do 70kg. A potem się zaczęło. Powoli z przerwami chudłam i do Gwiazdki było 67, potem w marcu 65. Potem przez napady i złą dietę utyłam. Więc wprowadziłam surowy reżim 1000kcal i ani jednej więcej. Przez miesiąc poszło 4kg. Po kolejnym miesiącu ważyłam 62. Potem na kolejnych zawodach 61. Po tym wpadłam w rozpacz. Nie z powodu wagi. Z JEGO powodu. Wykorzystał mnie. Ale jak jest się ślepo zakochanym... wiecie. Tak bardzo brakowało mi miłości, zrozumienia... zaczęła się bulimia... na poważnie. Głodówki, wymioty, napady. Przestałam już nad tym panować całkowicie. Napady były codziennie! Jadłam przede wszystkim smażone tosty z białego chleba, naleśniki, pierogi, wszystko co smażone z białej mąki. I mięso, kiełbasa, słodycze. I wymioty. I nagle znów się zakochałam! W mądrym chłopaku, dużo starszym ode mnie. Co za tym idzie- inteligentniejszym. On nie chce mnie wykorzystać. AKCEPTUJE MNIE TAKą JAKą JESTEM. I co dzień powtarza mi, że jestem piękna, szczupła... Pomyślałam, że on nie zasługuje na dziewczynę bulimiczkę... Wiedziałam, że z dnia na dzień nie dam rady. Po za tym, poranione gardło, podkrążona przekrwione oczy, bóle brzucha tak rozpychanego podczas napadów... bladość, osłabienie. No i ubytki w zębach. Po którymś silnym napadzie powiedziałam, nie! Nie zwymiotuję. Skoro jem to co jem, tzn. że mojemu organizmowi tego brakuje i jeśli zwymiotuję to to będzie błędne koło. Poszłam na rower i jeździłam do upadłego. Jeszcze parę dni pod rząd musiałam się najeść- niestety. Wtedy brałam rower i jeździłam. W końcu mój organizm przestał się domagać. Zaczęłam panować nad sobą i jedzeniem. Powoli zmniejszałam porcje. I wtedy były te cudowne randki... spotkania. Nie było czasu na jedzenie :P Jadłam małe porcje co co najmniej 3h. Zmniejszyłam sobie żołądek. Waga: 59 przy 179cm. Potem motylki w brzuchu, endorfiny, wiecie, jeść się odechciewa Odkryłam ocet jabłkowy, kawę zbożową, pu-erh, które popijam bez ograniczeń a hamują one apetyt bardzo (no ocet z wodą oczywiście). Od paru tygodni nie jadłam słodyczy, od miesiąca albo więcej nie miałam napadu. Wszyscy się dziwią czemu na widok białego chleba i większości słodyczy mam odruch wymiotny... Ale to pozostanie moim sekretem. Ja wiem dlaczego... Dziękuję Bogu z całego serca, że zesłał mi takiego wspaniałego człowieka, który zupełnie nie świadomie zmienił całe moje życie i postrzeganie siebie oraz różnych spraw. Mam wielkie szczęście, że go spotkałam. Teraz mam wszystko czego pragnęłam. Ukochanego chłopaka, rozmiar XS i radosne życie. Wiem, że Ana i Mia zostaną ze mnę uśpione, dlatego muszę się pilnować. Ale wreszcie moimi obsesyjnymi myślami nie jest jedzenie i waga
Nie wiem czy komuś się chciało przeczytać, ale oto moja długa i zawiła historia
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki