-
poniedziałek
Fajnie było, ale się skończyło, pocieszającym jest zbliżający się czterodniowy weekend ;o)
Weekend upłynął pod znakiem piersi :P drobiowej, gotowanej z kaszą i buraczkami/selerem tartym (obiad w sobotę i niedzielę).
Śniadania i kolacje w standardzie (chleb pełnoziarnisty + dodatki).
Jedynym odstępstwem były w sobotę dwa ogórki kiszone, niewielkie, ale jednak i 10 (dziesięć !!!) śliwek sporych z kompotu.
Ale za to w sobotę była daaaleka wyprawa rowerowa i sporo potu spłynęło.
Menu dzisiejsze:
I śniadanie
chleb pełnoziarnisty
benecol
kiełki zbożowe (siakieśtam mieszane)
pomidor mały
maślanka (szklanka)
na II śniadanie (będzie):
maca
makrela w galarecie z warzywami
-------------
z rzeczy małych a kuszących - mam słabość do coli ligt i popełniłam jedną z piątku na sobotę. Jest taka nowa cola zero, zmiana naklejek z ligt, ale smak ten sam. Normalna coca-cola odpada z przyczyn OCZYWISTYCH !!! (cukier), a smak coli to smak mojego dzieciństwa bardzo skromnego. Do dziś pamiętam wielkie, szklane butle coca-coli chowane przez rodziców za wielką szafą
i fontanny spienionej coli jak się nieumiejętnie tę colę otwierało ...
Od przyszłego tygodnia akcja fitness, ale najprawdopodobniej skończy się na siłowni z przyjaciółkami. Wszystkie zrzucamy i liczę na karne spalanie tłuszczu w zmotywowanym towarzystwie.
basiula - głowa to podstawa w odchudzaniu. To chyba najtrudniejsza sprawa z życiu - rozprawić się z nią i zrozumieć skąd się bierze to znieczulenie motywacji! Ale smak zwycięstwa nad własną słabością (wieczny jamochłon!) smakuje po wielokroć lepiej niż lody cassate z advocatem (to mój smak!).
Spodnie (dżinsy), w których chodzę dość często po trzech tygodniach rozsądnego jedzenia mogę zdjąć bez rozpinania guzików i zamka. To daje do myślenia !
zielonooka
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki