-
-
-
Kurczę, chyba juz nie będę umiała żyć bez ważenia i liczenia kalorii. Dokładnie tak, jak u alkoholików - już nie potrafimy normalnie jeść. Któraś dziewczyna tutaj pisała, że zastanawiała się, ile kcal ma kroplówka, do której ją podłączyli. Rozbawiło mnie to, ale chyba zareagowałabym podobnie. I niestety nie jest to normalne :P
No, póki co, mam jeszcze do zrzucenia parę kilo. Martwić się będę później. Piszcie dziewczyny jak wam idzie po diecie. To pożyteczny wątek
-
fajny wątek.
ja tu zajrzę po wakacjach i wam dam "złoty środek"
-
ja mogę napisać tylko co mi się wydaje, bo sama jeszcze nie doszłam do tego etapu
myślę, że po długim liczeniu kalorii wchodzi nam to w nawyk irzeczywiście zawsze już będziemy sprawdzały ile kalorii ma jogurt, ile batonik... ale pamiętamy, że mniej więcej takie a takie jabłko ma tyle kalorii, bułka tyle no i jedziemy na oko tak, żeby mniej więcej zmieścić się w limicie ja tak robię obiad, nie ważę wszystkiego, jem średnią porcję i liczę 4oo-5oo kcal i chudnę
nie można popadać w obsesję, liczyć i ważyć dokładnie, szkoda czasu, ale tak mniej więcej orientować się chyba warto
-
ja co prawda juz na etapie wychodzenia z diety jestem...co prawda opornie mi to idzie,chyba mam obsesje jakasto prawda z tą 100 na tydzien?Alessa,ty pewnie wiesz,jak to dziala...mozesz mi wyjasnic,jak to robisz,ze konczysz dietke i nie tyjesz?bo ja sie motam
i zgadzam sie z Agassi,ze juz zawsze bedziemy zwracac uwage na to,co jemy mysle,ze to dobry nawyk jest,warto wiedziec,co do brzuszka wrzucamy i w ogole...dobrze jest odzywiac sie swiadomie
-
Blabina09 zgadzam sie z Tobą - dieta to nałóg...
Alessaaa, podaj mi prosze jadłospis jednodniowy, żeby wynosiło to w sumie 2200-2300kcal, oki? Coś mi się tu nie podoba, bo ja ostatnio policzyłam sobie 1500-1700kcal (miałam chyba taki kryzys) i byłam bardzo najedzona.... Ejj, to ja źle liczę czy mam już tak mało miejsca w środku?
-
może żołądek ci się skurczył??
A ja w sumie to bardziej już liczę tak na oko, bo nie pamiętam kiedy ostatni zaglądałam do tabel. No, ale chyba zawsze będę palnować sobie posiłki żeby zmieścić się w limit i w ogóle jeść zdrowo i zawsze te pięć posiłków Normalnie jakbym miała umżeć gdybym miała jakiegoś nie zjeść ah ta psycha
-
ja jestem na etapie 1700kcal jeszcze od przyszlego poniedzialku bedzie 1800kcal.
kredkova dodaje co tydzien 100kcal i nadal sie ruszam ( rowerek czasami, spacerki jakies i troche cwiczen )i tak wychodzi ze nie tyje przeciwnie na poczatku mojego wychodzenia z dietki schudlam jeszcze 2,5kg. Die mi sie wydaje ze nie bedzie bardzo trudno dobic do 2200kcal ale wiadomo ze jednego dnia zjesz 1900kcal a drugiego 2100kcal. Po prostu po diecie ma sie skurczony zoladek.
Mysle ze bede zwracala uwage na to co jem ale nie bede liczyla kcal, przynajmniej sprobuje jak juz dojde do 2200kcal i zobcze co bedzie dalej.
Buziaki:*
-
dzia alessa:* tak robie wlasnie z kaloriami,a w ruchu moim sprzymierzencem jest to,ze mam do domku z budy daleko i zeby wrocic,tez musze sie przejsc...a pozniej sie staram chociaz na pol godzinki na rowerek wskoczyc)
mam nadzieje,ze to 100 co tydzien mi sie jakos nie odbije i tyc nie zaczne,bo ja mialam taka faze glupia,ze jakis czas zarlam cos kolo 700 kcal nawet...wiem teraz,ze zle robilam,ale nie czulam glodu i w ogole...i do tego glupio myslalam,ze to dobrze,a jak pozniej watki poczytalam to az mi sie slabo zrobilo..ja nie chce JO-JO
boje sie!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki