-
Ja podobnie jak olenkaaa jadłam głownie słodycze...jak nie bylo to co popadnie...
Pierwsze co robilam na terapii,to zastanawianie sie kiedy zdarzaja sie kompulsy,czym sa spowodowane.Moze cos nas denerwowac,mozemy z czyms sobie nie radzic,chcemy,zeby cos inaczej wygladalo,ktos nas nie traktuje w taki spsob na jaki zasługujemy....itd.Ile osob,tyle moze byc powodow.pozniej jak juz doszłam choc do czesci powodow,zastanawianie sie dlaczego tak sie dzieje i w jaki sposob na przyszlosc mozna to zmienic.streszcam to w kilu zdaniach,a to byl ogrom rozmow,przemyslen i pracy nad soba.potem robiłam tak ,zeby byc z siebie zadowolona,zeby mi było dobrze.stałam sie po trosze egoistka po terapii i bardzo mi z tym dobrze .
W tej chwili jezdze juz rzadko,ale lubie miec jeszcze taki azyl bezpieczenstwa...
Tak bardzo sie zmienilam,nie musze miec takich napadow jedzenia,nie potrzebuje go tak do zaspokajania swoich potrzeb,szukam przyjemnosci w innych rzeczach,sytuacjach.Przytulam sie czesciej do meza,wiecej rozmawiamy,chodze na spacery,aerobik,skacze z dzieciakami,wygłupiamy.Schudłam i mam teraz wiecej siły i checi na zycie...
Prosze zrozumcie,ze takie najadanie sie nie jest normalne...to nie jest prawidlowosc.jestem wielka oredowniczka wizyt u psychologa.Mi samej bardzo pomogły.
jedzenie kompulsywne jest jakims zaburzeniem,ktore wymaga leczenia.Bywam na kompulsywnym forum i nie widzialam,zeby ktos wyszedł z tego o własnych silach.
Pozdrawiam serdecznie...
-
dobry topik, bardzo.
napycham się, bo to mi daje w jakiś sposób poczucie bezpieczeństwa, w chwilach stresu jestem jak śmieciarka na jedzenie. wiem, że sobie coś rekompensuję, a szczerze mówiąc tylko wlasny rozsądek nie pozwala wsadzić czasem palców w gardlo.
poza tym wydaje mi się że wiele wynosi się z domu.
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Objadanie sie zawsze czemus słuzy,moze cos zastepowac,moze byc sposobem odreagowania...Kiedys myslałam,ze jestem tylko jedna na swiecie z takim problemem,wiem teraz ze tak nie jest...niestety.pisałam juz gdzies,ze decyzja o terapii była jedna z wazniejszych w moim zyciu.
-
Ja jem jak nikt się mną nie zajmuje (jak małe dziecko ;p)
-
Nan,taki powod tez moze byc...Moze nie poswiecano Ci wystarczajaco duzo czasu...U mnie rodzice bardzo duzo pracowali,byli w domu gdy ja byłam w szkole i mysle,ze tez mam pod tym wzgledem braki...
Z psycholog rozmawialam o tym.Narysowała mi duze koło i po koleji zamalowywała je ciemniejszym kolorem mowiac:"To jest miejsce na mame,na tatae,na szkołe,na akceptacje itd.jesli czegos sie nie da zamalowac,to my musimy sie sami tym zajac".Jesli ktos nie ma ojca,to musi sam sobie zapełnic te dziure i tylko on sam moze ja zamalowac i zajac sie soba.Musimy byc dla siebie najwazniejsi i nasze zycie nie moze zalezec od tego czy ktos nas lubi,czy zajmuje sie nami,czy sie troszczy o nas...My musimy sami niekiedy sobie z tym poradzic,bo my dla nas samych powinnismy byc najwazniejsi...i robic wszytko ,zeby czuc sie sami ze soba dobrze...
-
Zapełnić czym?? Zajęciami?
-
Ja jestem właśnie po 5 dniach jedzenia wszystkiego, co popadnie Czuję się troche usprawiedliwiona faktem, że wyjeżdżałam i nie było mowy o przygotowywaniu posiłków samej.Ciocia u której mieszkałam uważa, że jestem szkieletem , stała nade mną aż nie zjadłam wszystkiego, co miałam na talerzu ( a duzo tego było). No i zaczęło się, rajd pięciodniowy ...
Dzis wróciłam do zdrowego odżywiania.
Myślę, że u mnie jedzenie kompulsywne ma jakiś związek z relacjami w domu...wczesniej cierpiałam na anoreksję i bulimię , w sumie 6 lat.
Najdziwniejsze jest to, że podczas ataków wcale nie czuję głodu, czasem wręcz przeciwnie- boli mnie brzuch z przejedzenia, a jednak nadal wrzucam w siebie jedzenie.Jakbym zagłuszała tym jedzeniem wszelkie uczucia.
Całe szczęscie te ataki zdażaja mi się coraz rzadziej, bardzo pomaga mi mój chłopak, dzięki niemu wyszłam z bulimii.
Pozdrawiam!
-
Voodia,bardzo dobrze,ze z tego wyszłas,ale ciekawe czy sprawy ,ktore ja powodowały sie rozwiazały ,czy staly sie mnie wazne...?
Nan,zajac sie w sensie psychicznym,zadbac o siebie,miec dla siebie szacunek,myslec co dla nas jest najwazniejsze...
-
Trycka, chyba i jedno i drugie...W domu trochę sie zmieniło, choć w zasadzie na temat mojej choroby nadal niewiele się rozmawia.Bardzo "ociepliło sie " w rodzinie odkąd...kupiliśmy kota
Nabrałam dystansu do wielu rzeczy, nie przeżywam juz wszystkiego tak mocno.A z drugiej strony staram się nie dusić emocji w sobie.
Najtrudniej przestać czuć żal do rodziców..wiem, że to nie tak, że oni są całkowicie winni, ja też gdzies zawiniłam.Ale boli, że uważają iż to ja "sprowokowałam " chorobę, że nie chcą wziąść części winy na siebie.
Na szczęście od pewnego wieku człowiek sam siebie wychowuje i ja teraz próbuję siebie wychować na pewną siebie, zdrową emocjonalnie osobę. I nieźle mi to wychodzi.
Jeśli zaś chodzi o jedzenie kompulsywne- dla mnie osobiście najważniejsze jest by nie męczyć się wyrzutami sumienia, jeśli już jest "po fakcie". To tylko utrudnia powrót na "zdrowy tor".
-
Dzisiaj po jakichś może 5 miesiącach miałam napad....Nie bede mówić co wchłonęłam,bo wstyd.....Tylko ja zastanaiwam sie właśnie,dlaczego,szukam powodu.....Było juz tak dobrze,aż wkońcu coś pękło....Chciałabym to pokonać,ale mam za słaby kontakt z mamą,ona nic o tym nie wie,nie zdaje sobie sprawy i wogóle...Kiedyś to była codzienność,ale miałam bardzo długa przerwę i dziwię sie.....Nie moge sie z tym pogodzić......I boję sie konsekwencji......
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki