Graża!

Bardzo się cieszę, że Ciebie widzę! Pamiętam nasze rozmowy - tu na forum, Twoje zimowe spacery bodaj z psem ale i chwile gdy odchodził bliski Ci człowiek. No i zachwyt nad sojowymi bułeczkami z niedalekiem Twjego domu piekarni. Cieszę się - chociaż nie, powienienem cieszyć się, gdy już Ciebie tutaj NIE BĘDZIE - bo skończysz swoją pracę.

Chyba stałem się jeszcze twardszym facetem. Paradoksalnie głównie dlatego, że spokorniałem, i to bardzo. Tak, wiem, brzmi dziwnie, ale najpierw trzeba spokornieć, żeby dobrze i mocno stanąć na nogach. Utwierdziła mnie w tym książka Wojtka Eichelbergera - "Quest". Polecam tak na marginesie.

Kwestie zmiany pracy rozumiem, i to dobrze. Miałem długie chwile mocnych wątpliwości, co ja jeszcze chcę w życiu zrobić - a teraz wszystko się klaruje i zmienia.

do usłyszenia, Grażyno

narazicho
Maksicho