witam
Dzięki za załozenie tematu ,który pomoże nam podpatrywać i zwalać
pozytywne przykłady . Też jestem ciekawa jak inne radzą sobie
z łakomstwem i utrzymaniem sylwetki . Bo to w zasadzie
tez jest podtekstem tematu .
Otóz mnie dieta dała duzo do myślenia. Przedewszystkim ,w poprzednim
zyciu nie myslałam co wkładam do buzi a jeżeli nawet miałam jakies przebłyski
to mówiłam kaloryczne ciacho ,czy tłusty rosół ,albo umiłowany boczuś .
Teraz wiem co to sa białka tłuszcze i węglowodany .
rozumiem ,ze węglowodany sa przyczyną mojego tycia
wiem co i kiedy moge sobie bezkarnie rzucic do pieca ,
Odwrotnie niż Ty Kama -oduczyłam sie gotować ,podawac i robić przyjęcia .
Moze dlatego ,ze juz mam stary pesel i dosyć sie nagarowałam .
wystarczy mi jedno proste danie a towarzystwo najmilsze ,to moje
i mojego kompusia . Po za tym tyle jest atrakcji na zewnątrz ,że
czasu mi brakuje aby sie wszędzie realizować . szkoda, bo teraz rozumiem
,że człowiek nie jest do pracy stworzony tylko do spełniania swoich zachcianek
chyba ,ze akurat robi sie to co sie lubi a jak z tego sa pieniądze
to już niebotyczne szczęście .Nawet nie zrzucenie tych pare kilo ale chyba zdrowe zywienie spowodowało ,ze stałam sie bardziej wolna niezależna
i bezpośrednia ,wyrazam prosto wyraznie bez fałszywego wstydu
czy strachu swój światopogląd ,oceniam i nie boje sie krytyki .
Czy miałam jakies zabawne przygody? mam ich nawet za dużo
bo jestem zbyt rozmowna i to też jest po trosze kłopotliwe,
bo panowie -każdy żart ,komplement czy uprzjmośc traktuja jak zaproszenie do tańca.
więc ozor ucze sie trzymać na uwięzi -ale to juz na inną bajke.