-
SalsaGirl, wielkie dzięki. Ale wiesz, jak przekroczysz 1200 kcal o te 50 w tą czy wewte, to się nic nie stanie. Ktoś kiedyś mówił, że liczy się średnia z całego tygodnia ile zjesz. Np. w poniedziałek 1000, a we wtorek 1400, i tak z tego wychodzi 1200 kcal
Czasami można sobie pozwolić, rezygnując z czegoś innego
Hehe, ciekawe kiedy mi matka powie, że jestem chuda...
W przyszłym życiu, podejrzewam.
-
heey perwers dobrze mowisz
3 mam za ciebie i wszystkich tu kciuki ;*
-
Co do rodziców - moim problemem są dziadkowie u których jem obiady. Moja rozmowa z babcią czasem wygląda następująco:
Babcia: Zjesz trochę mięska?
ja: Nie, dzięki babci, już się najadłam.
(5 minut później)
B: A może jednak zjesz mięsa?
j: Nie, babciu, już mówiłam, dzięki.
(15min później)
B: To zjesz mięska, tak???
j: BAAAAAAABCIUUUUU!
B: No co, ja tylko pytałam...
(Normalnie lol na maxa)
A rodziców można czasem oszukiwać że się już dużo zjadło
-
o dziadkach to ja juz nawet nie wspominam, bo oni to by wpychali we mnie tone jedzenia dziennie a najgorsze jest to ze mieszkamy w tym samym bloku o 2 pietra wyzej wiec nie trudno im mnie tuczyc ale naszczescie juz od 4 lat( ) budujemy dom i sie przeprowadzimy ale i tak blisko dosc bedzie. strasznie dlugo to juz sie wlecze ale efekt bedzie "jedwabisty" pomagam tam troche rodzicom na budowie (ciekawe kiedy zaczniemy to nazywac domem ) i dzieki temu tez troche kalorii trace a rodzice sie ciesza ze taka pomocna corke maja :P
-
Mnie rodzice nie zmuszają do jedzenia.
Jem to co mi się podoba i tyle
Natomiast dziadkowie...juz kiedyś tutaj o tym pisałam...W niedziele u nich bylam.Przyszlam tak ok. 19.30.Juz o tej porze dawno miałam limit czyli 1200 kcal wyczerpany.W ogóle to nie jem tak późno i się zaczęło... ( podobnie jak u OKAY)
Babcia : Zjesz ciasto ?
Ja : Nie , dziekuje
Babcia : A kanapkę z wędliną ?
Ja : Nie , dziękuje...
Babcia : A soczek wypijesz ?
Ja : Niee...
Babcia prawie się obraziła.Na szczęscie wypiłam sobie szklanke wody i miałam spokój na chwilę...
Babcia : Czemu nic nie jesz ? Zmizerniałas...itd Zjedz chociaż mały kawałek.Od tego nie utyjesz.
Ja : Nie ,dziękuje babciu.Ciasto zjem dopiero w moje urodziny...
Mama : Ona już ma limit wyczerpany i o tej porze nie je
No i do końca wizyty juz mnie babcia nie zmuszała
-
z rodzicami nie jest tak zle ale mowia zebym jadla bo nie chca zebym byla chuda, bo moja siostra jest "troche" za chuda (23lata, 172cm, 53kg ) i sia martwia ze ze mna tez bedzie cos zle wiec nie mam im az tak za zle ze ciagle chca zebym jadla
-
a mnie moja mama wspiera : ] nawet ją przestało wkurzać że jak jesteśmy razem na zakupach to potrafię stać 15 minut przy np. jogurtach i sprawdzać ile który ma kalorii
-
Moja mama też powoli się przyzwyczaiła do moich nawyków Nawet na mnie już tak się nie wścieka, gdy wyrzucę jej ciastka z koszyka, gdy ona nie widzi. W domu:
"GDZIE MOJE CIASTKA?!" Cha, cha, cha!
To wszystko dla jej dobra i mojego też, bo na 10000% byłby efekt - chcesz ciasteczko? Oczywiście o 22:00 przed TV!
-
moi rodzice mi niewciskaja jedzenia ale w pracy tak ;/
babci juz zadnej nie mam ale jak zyly to tez co chwile cos mi chcialy wciskac
-
Ręce do góry - to jest NAPAD.
Jak nic 1800 kcal, nawet więcej.
Ze słodyczy - lody bakaliowe, cappucino, czekolada (jakieś 150 kcal).
Do tego obiad, ta kasza gryczana, 2 nektarynki, 3 gruszki, na śniadanie płatki z kefirem, 3 plastry szynki i już nawet nie pamiętam co jeszcze. Moze nic, nie liczę kalorii.
Mój brzuch = wielki balon, pewnie w talii jest jakieś 75 cm...
Pewnie przytyję.
Jak się wkurzę, to kupię jakieś wspomagacze odchudzania. Znowu się będę faszerować...
Nienawidzę siebie!
:/
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki