mnie też to bulwersuje hehehe ;> ja też chce jeść normalnie ! o! ale trzeba też myśleć o zdrowiu,i trzeba się przyłożyć ;> pomyśl o tym ;> napewno będzie goood ;>
Wersja do druku
mnie też to bulwersuje hehehe ;> ja też chce jeść normalnie ! o! ale trzeba też myśleć o zdrowiu,i trzeba się przyłożyć ;> pomyśl o tym ;> napewno będzie goood ;>
ehh ;p
no tiaaak.. jak mowilam po prostu mam ochote na cos slodkiego a jak sobie wyobraze ile to kalorii to nie jem, no i az sie bulwersuje :D hehe ;)
oczywiscie ze trzeba pamietac o zdrowiu i o tym wszystkim, nie zamierzam porzucic tych zasad bo mogą mi wyjść tylko na plus, wiec nie warto rezgnowac..
robie postępy: ucze sie sluchac swojego organizmu - jesc wg jego potrzeb [narazie na limicie 1300] i przestac myslec o jedzeniu przez caly czas
jakos idzie ;] i byle do przodu ! :D
pff..
i juz sama nie wiem.. mam wrazenie ze przytyłam :x a innym razem ze jest jak bylo.. no i nie wiem :( :?
aha- i od dzis sie nie mierze (nie mam wagi - przynajmniej ta mania mnie omija) bo robie to obsesyjnie, codziennie, nawet kilka razy.. jakby tylko to cyferki sie liczyly. o niee!
trudno, ale ide dalej, nie bede schodzic z kaloriami, bo to zaden problem dla mnie- tylko postanowie i bedzie, ale ja chce trzymac wage nie na wiecznej diecie ale na normie.i do tego dążę.
nie hamowac sie ale miec ochote na to co trzeba :]
trzeba byc silnym.. bedzie dobrze
;*
taaak..wyjście jest ważniejsze od diety. Widzę że ty to robisz racjonalnie, a nie bawisz sie w mega dokladne liczenie każdej kalorii. Wiem po sobie że to głupie, tak po 100 tygodniowo dodawać.
Wierzę że daasz radę, hehe fajnie że wagi nie masz ;p
aa tym co ci sie wydaje nie przejmuj się bo mi sie tak non stop wydaję ;]
Mam dokładnie tak samo jak wy! Niby waga pokazuje mniej więc tyle samo, a ja czuję się coraz grubsza...ble...
fajnie fajnie bez tej wagi :D
nie stresuje sie kazdym przybylym gramem, nie waze sie 10 x dziennie bo wiem jakby bylo - zastepuje sobie to mierzeniem obwodow, nie mniej! :P ale juz postanowilam to ograniczyc :)
a dzis jestem bardzo zadowolona - nie myslalam o jedzeniu :D <bo ostatnio to ughh.. ;/ >
jak bylam w szkole to zjadłam jabłko jak sie zrobilam glodna i bylo ok :D
bo wczesniej to jeszcze dobrze nie zjadłam a juz czekałam na nastepny ustalony posilek , zapychając sie czym tylko mozna- tzn gumami itp. a dzis okazalo sie ze wcale tego nie potrzebuje ;]
robie sie glodna to jem :} <oczywiscie w granicach diety jak narazie ;) >
przed obiadkiem bylam juz glooodna ale nie moglam wczesniej zjesc, to wypilam o.5 l wody i nie bylo tak strasznie dotrwac ;)
a obiadkiem jestem najedzona do tej pory :))
aahm.. przygladalam sie sobie w lusterku- nie jestem taka "wysuszona" jak tak ze 2 tygodnie temu to nie bylo za co w boczkach zlapac ;) a teraz jest i tak ok ;) uff.. ciesze sie ze jestem zadowolona :)
nie ma co, chec normalnosci jest silniejsza :]
i wam tego zycze :)) bo czuje sie duuuuzo lepiej :)
a wy jak z dietką?i co tam słychać? :)
jak jesteś głodna strasznie to powinnaś coś wtedy zjeść. Jeśli tak jak sama mówisz, jesz wtedy gdy dopada cię głód :wink:
Na diecie to się stosowało wypicie litra wody aby to zatuszować :d
To kiedy zamierzasz jeść swoje zapotrzebowanie ?
nie mialam warunków zeby cokolwiek zjesc, nic ze sobą, tylko wodę ;P
ale tak szczerze mowiac to bylam zadowolona ze oszczedze troche kalorii, chociaz to glupie bylo.. no ale jeszcze nie umiem tak do konca normalnie podchodzic do tego wszystkiego
a co z tym zapotrzebowaniem to nie wiem..
no bo tak to jest ze mniej jemy to w koncu organizm sie przestawia i zaczyna mu nawet wystarczac to co dostaje, a potem jak sie zje niby normalnie to dla tego organizmu jest to odczuwalna roznica ze duzo wiecej.
jednym slowem - rozregulowana przemiana materii..
chce ją naprawić
postanowilam jesc jak jestem glodna, ale tak 5-6 posiłków dziennie, z tym ze lekkie narazie(obiad jem normalny, jak nie na diecie w sumie, ale ja jadłam zdrowo ogolnie przed problemami; problem byl z podjadaniem non stop)), ale powoli coraz bardziej sluchac potrzeb od srodka
tylko to trudne jeszcze ;) jeszcze nie do konca dopuszczam mysli do realizacji :P zostało mi to dietkowe po prostu l NIE l
szczegolnie jak moj organizm to by chciał słodkiego ostatnio troche :P stesknił sie :D a nie dostanie raczej :P
no takze najbardziej to bym chciala sie dostosowywac do jego potrzeb,
wiec chyba juz nie bede planowac dokładnie na cały dzien scenariusza jedzenia z dokładnie wyliczonymi kcal i nie przekraczania tego, ale bede dodawac jak cos tam zjem, i zobaczymy ..
ciekawe jak zareaguje moj organizm..
a w razie czego, nie mam zamiaru zejsc ponizej 1300- to juz napewno, naweet jak zaczeni mi przybywac, wtedy raczej sie skupie na intensywniejszym cwiczeniu
teraz jest ok 15 minut, postaram sie wiecej jakos wczuc ;]
na pocieszenie powiem że na 1200 to ja byłam większość diety, a jedząć ok 3 tys. nie utyłam :d
Zaczynam sądzić że moje zapotrzebowanie naprawdę jest takie od 2000-2600 jak piszą że tyle mają nastolatki :D
A ja jednak postanowiłam że w weekendy jem słodkośći <lol2>
no to pewnie tak jest :) Lou dobrze bedzie napewno :* tylko nie szalej z niczym ;) i bedzie jeszcze superrr :)
a slodycze przeciez tez są dla ludzi :)
wczesniej je jadłam i nie utyłam, a jadłam i tak duuuuzo :]
damy rade :] 8)
ja chyba tyje :(