Chwilowo to na pewno masz ten zły humor. A waga u mnie też tak jest, ale się nie poddaję. Bo przegranym jest ten kto się poddaje!
Upadam, ale wstaję i to się liczy. Chęć wali, bo warto walczyć o siebie!!!
Wersja do druku
Chwilowo to na pewno masz ten zły humor. A waga u mnie też tak jest, ale się nie poddaję. Bo przegranym jest ten kto się poddaje!
Upadam, ale wstaję i to się liczy. Chęć wali, bo warto walczyć o siebie!!!
No na szczęście to jednak nie było chwilowe. Dzisiaj waga rano też tyle wskazywała...Czyli jest 54 kg :).
brawo :D walcz dalej :) nie poddawaj sie :D
Czyli dobrze jest! Do boju do boju!!! Bo to ty jesteś panią swojej wagi, a nie waga Twoją!!!
Właśnie, właśnie. Ja jestem panią mojej wagi, a więc to ja decyduję o tym, jaka ona będzie. A będzie mniejsza niż teraz. Nie poddam jej się i na kompromisy żadne nie pójdę ;).
Dzisiaj jestem nawet zadowolona. Zjadłam na śniadanie 2,5 kromki ciemnego chleba z dżemem i do tego kubek mleka, na obiad roladę , 2 kluski i trochę gotowanej marchewki z groszkiem. Potem jeszcze było trochę truskawek i wsio.
Co o tym sądzicie? ;)
Trochę ruchu też miałam. Przejechałam na rowerku 32 km :). Porobię jeszcze brzuszki.
Dobrej nocy:*
Super, gratuluję spadku wagi i kolejnego udanego dnia :)
Genialną mam rodzinkę. Wpychają we mnie jak się da. Uwzięli się i nic, tylko o żarciu mi gadają i anoreksją straszą. Brak słów.
Poszukiwania pracy bezowocne. W naszej małej mieścinie niczego chyba nie znajdę. Cóż, bywa...
Idę pojeździć na rowerku, bo jakiś taki mdły dzień za oknem. Pada i coś chłodno się zrobiło.
ja u mnie w domu za to ciągle słyszę że mam nie jeść bo jestem za gruba :?
U mnie jak jadłam wszystko nie patrząc na wagę to mówili, że jestem gruba a jak się odchudzam to mama się drze. No cóż rodzinka już taka jest.
Dzisiaj ogólnie tak: śniadanie 2,5 kromki ciemnego chleba z dżemem i kubek mleka tradycyjnie, na obiad ok. 2 kluski, kawałek mięsa kurzego, buraczki i trochę kompotu (a tam wiadomo - cukier...). I w sumie to tyle na dzisiaj.
Na rowerku pojeździłam trochę, ale mało - tylko 19 km.
Jakiś dziwny dzień.
Idę pod koc z książką. Meczu nie oglądam, bo nerwów psuć sobie nie będę ;).
Rodzinie nigdy się nie dogodzi. Gdy jemy źle, gdy nie jemy jeszcze gorzej ;/.