Nie odchudzaj sie ! musisz sie przyzwyczaic do niedetycznego jedzenia moze nie przyzwyczaic ale zrozumiec ,ze chipsy też sa oseigalne dla ciebie za kazdym razem kiedy skonsumujesz cos nei zdrowego zamierzasz sie odchudzac ...? :?
Wersja do druku
Nie odchudzaj sie ! musisz sie przyzwyczaic do niedetycznego jedzenia moze nie przyzwyczaic ale zrozumiec ,ze chipsy też sa oseigalne dla ciebie za kazdym razem kiedy skonsumujesz cos nei zdrowego zamierzasz sie odchudzac ...? :?
Nie... Ale wydaje mi się, że przytyłam... Chociaż pewna nie jestem. Brzuch jest ogromny... Cały czas muszę wciągać... Jej... Źle mi. Do tego niby jem te 2000, ale nikt u mnie w domu nie je tyle co ja. Ja non stop mam coś w gębie...
:(
Wiesz co Aga, z tym brzuchem to juz tak chyba będzie. Jak ważyłam 67 kilogramów i brzuch miałam jak balon, to jak siedzialam to po prostu siedziałam i wygodnie mi było.
A teraz, po 14-15 kilogramach, które mi ubyły, jak siedzę to mam wrazenie ze fajdy na brzuchu na siebie nachodzą itp...wogóle tak trudno mi siedzieć bo ciągle mi właśnie coś w tym brzuchu przeszkadza...a przecież nie jest już taki duży. Wiec może my się po prostu nie umiemy przyzwyczaić do mniejszyc brzuszków, bo kiedys miałyśmy większe :)
Pozytywna myśl, co nie ? :D
Oj, ja właśnie NIGDY nie miałam kompleksów na punkcie brzucha... Zawsze byłam zadowolona...
No więc właśnie ja też nie. Widziałam że jest duży, ale mi nie przeszkadzał ^^
A teraz po schudnięciu przeszkadza... :roll:
na to to chyba tylko cwiczenia.. niestety...
no ale czemu niestety.... :D a moze wlasnie stety, trzebaby polubic cwiczenia ;) <mowi to ta ktora nie cwiczy i nie lubi cwiczyc>
Jestem do niczego. Znajomi traktują mnie jak zabawkę... Nie jestem nikomu potrzebna, czuję się jak śmieć... O. Nie daję rady. I jeszcze moja wiecznie docinająca mi siostra, która waży 35kg przy wzroście 155cm...
wiesz, wydaje mi sie ze ludzie wywieraja na ciebie presje i dlatego sie odchudzasz agu...
ja tez sie czasem tak czuje, ale wiem ze dasz rade ;* to ci przejdzie*
Aga, nie wiem, może się mylę, ale nie uważasz, że dieta to Twoje lekarstwo na problemy?
Czuję się prawie tak samo. Tyle tylko, ze moja siostra przy wzroście takim jak ja waży 55 kg. Ale wygląda o niebo lepiej. Po prostu ma ładniejszą figurę. I mieści sie w rozmiar 36. A ja nie ;/Cytat:
Zamieszczone przez poprostuaga
Aga też miałam wrażenie, że znajomi mnie biorą jako gorszy gatunek, tylko, że ten problem nie jest w nich tylko w nas - o ile zachowujesz się jak szara mysz, widzisz w siebie same negatywy to tacy ludzie nie pociągają innych jak ciągle koło siebie sieją same czarne chmury i beznadzieję. Tu trzeba aktywnie zrobić samemu pierwszy krok, rozwinąć inicjatywę a jest o iebo lepij. Tylko trzeba działać a nie się użalać nad ciężkim losem :roll: .
Nie wiem. Jem, jem i jem... I nie wiem co dalej. Czekam na szkołę. Nie będzie czasu na użalanie.
Boję się wagi.
oj Aga dasz rade!
Wazne zeby myslec pozytywnie!zgadzam sie w 100% z Grzybciem :)
moim zdaniem powinnas non stop sie usmiechac. Nawet jak jestes sama w domu. To pomaga na poczucie humoru no i z jakims czasem ten Twoj usmiech wejdzie Ci w nawyk i bedziesz roztaczac mila aure wokol siebie!
Jem od 2000 do 2100kcal dziennie... I wydaje mi się, że tyję. Jej... :( Już nie mogę doczekać się tego cholernego września...
OoOooooo ja nie ! nowa szkola,nowi ludzie ,nauczyciele DOJAZD- podnad godzina kiedy zawsze mialam 5 min :cry:
Ja na nową szkołę muszę jeszcze poczekać rok... Niestety.
niestety? Kiedys tez tak mowilam ale teraz,teraz chce wrocic !
Z moją obecną klasą jesteśmy już prawie 9 lat... Zero zmian...
Aga, zawsze jest tak ze tak jak my sie postrzegamy tak nas widza inni jesli bedziesz uwazala ze jestes wesola i mila i bedziewsz tego pzrekoana to tak bedzie :) powodzenia :*
Staram się.
Do tego dochodzi to, że ciągle coś jem. I to nie chipsy, czekolady, lody... A buły z miodem... Eh. Nie potrafię się powstrzymać. Przed chwilą zjadłam kolejną.
Boję się, że będę musiała zrzucić więcej niż się spodziewam...
obojętnie ile będziesz musiała schudnąć to i tak dasz sobie radę :) wierzymy w Ciebie :)
Heh. Dzięki Aguś :*
Wiem że nie jestem w stanie Cię tym pocieszyć, ale bułka z miodem, mimo że kaloryczna owszem jest, to napewno zdrowsza i pożywniejsza od czekolady i chipsów :)
Więc głowa do góry :)
A we wrześniu na pewno uda Ci się schudnąć ;*
No tak :)
Ale dziś i tak gorzej niż ch**owo... :?
2300.
Za dużo słodkości. Kurna. Grubo się czuję. Ale pierdzielę. We wrześniu wezmę się za siebie.
Ojj, Aga, jestem pewna, że po Tobie tych bułeczek na pewno nie widać i tak szybko nie będzie ;).
No pewnie, że nie widać tak od razu. Ale już drugi raz przekroczyłam 2000 w tym tygodniu. I nie zamierzam jakoś strasznie tego przeżywać. Kilogram w tą czy w tamtą nie robi mi różnicy. Mam jeszcze niecałe 2 tygodnie. O. W sumie mam jakieś 900kcal nadwyżki z tego tygodnia. Jeszcze 7 razy tyle i na wadze pojawi się kilogram więcej. Najgorsze jest to, że nie ćwiczę... Ale za to sporo chodzę, a to chyba nie to samo... Dobra. Nie ma co się rozczulać - poczekamy - zobaczymy ;)
Jeżeli przez miesiąc będę na 1200 tak jak napisałam, a potem będę co tydzień zwiększała o 100, to wychodzi mi, że w grudniu będę już mogła jeść tyle co teraz - czyli normalnie :)
widzisz jak fajnie :) trza być optymistą :)
Aga, 2300 to normalne zapotrzebowanie ;) Ja myślę, że nie przytyłaś ani kilograma.
Agu stressuj jak ci we wrześniu waga pokaże więcej niż dwa kilogramy na plus a narazie korzystaj z ostatnich uroków wakacji ty szaleju :wink: . Następne dopiero za rok a ty ich spędzasz na autoanalizie najmniejszej fałdki i grama :twisted:
Dokładnie racja Grzibciu xD
A dziś zjadłam big śniadanko.
Omlet biszkoptowy z 2 jajek i z 3 łyżkami mąki + dżem porzeczkowy :twisted: + mleko z miodem :twisted:
W sumie jakieś 600-700kcal ale przynajmniej porządnie się najadłam :)
Mniam mniam :D
Ale ja też porządznie się najadłam, tyle ze kosztem 264 kcal :roll:
No właśnie też zastanawiałam się nad owsianką - mniej kcali by wyszło... Ale nie miałam żadnych dodatków do niej :(
No to jazda jutro Aga do spożywczaka :arrow: i masz już quest na jutro 8)
Będę wracała z kościoła to zrobię zakupy xD narazie siedzę jeszcze w piżamie :lol:
Ja zjadłam z wiórkami kokosowymi...ale to był błąd, bo mimo iz wsypałam ich całą czubatą łyżkę, to były wogóle niewyczuwalne w tej owsiance ;/
Ożeszty leniu :twisted: ...gada ta, co ma tylko górę przebraną a spodenki ciągle te łóżkowe :lol:
Dziewczyny. Przepraszam. Ale jednak od dziś 1200.
Włożyłam dziś spodnie, których nie miałam na sobie od 2 miesięcy i... do tej pory nie mogę powstrzymać łez... Leżały IDEALNIE. A teraz... wszędzie mi się wylewa, okropnie opinają uda...
Nie ma zmiłuj...
Narazie mam na koncie 700 z śniadania. Na obiad zjem 3 pierogi z łyżką śmietany [300],
a na kolację jakiś jogurt...
Może pójdę na rower, albo poćwiczę w domu.
Jestem załamana.
:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
nie przejmuj się wszystko będzie dobrze :*:*
dietkuj teraz ładnie 1200kcal i ani sie obejrzysz znowu będzie idealnie :*
Wszystko dobrze - dietka 1200 kcal jest w porządku.
Ale muszę Cię ochrzanić za 3 posiłki. Conajmniej 4 mają być.
Mam nadzieję, że ta dzisiejsza trójka wynika z tego, że to śniadanie takie duże było.
Trzymaj sie ładnie do wieczorka :*