Tak, tak. Dziś przez to właśnie śniadanie może wyjść 1300. Ale trudno. Cały czas chce mi się płakać.
Wersja do druku
Tak, tak. Dziś przez to właśnie śniadanie może wyjść 1300. Ale trudno. Cały czas chce mi się płakać.
Ej Aga, ty mi się tu nie smutaj... 1300 to nie jest tragedia... 3m sie :*
wlasnie 1300kcal to tez dobrze :)
No bo było tak xD
[a tak nawiasem mówiąc... mam jakieś dobre nastawienie do diety]
- omlet (2 jajka, 3 łyżki mąki, 2 łyżeczki cukru, 2 łyżeczki mleka, smażony na łyżce oleju + domowy dżem porzeczkowy) [550]
- 200ml mleka 2% z małą łyżeczką miodu [130]
- jabłko (małe) [50]
- activia [125]
- 3 pierogi + łyżka śmietany [240+40]
RAZEM: 1135 kcal
:shock:
Wydawało mi się, że więcej :P
Wypiłam do tego chyba ze 3 herbaty...
No i ruch... Wyłącznie spacer (a raczej szybki marsz):
- 2x 10min (kościół)
- 2x 15min (zakupy dietetyczne - biedronka)
- 70 min spacer z mum (baardzo szybkie tempo)
Wieczorkiem może brzuszki i coś.
A i właśnie byłam na tych zakupach :P I kupiłam: 2x activia, jabłka, nektarynki, płatki fitnes jakieś podobne do musli i wase. Zapomniałam tylko o czerwonej herbacie...
No to wspaniale, że humorek Ci się trzyma :)
Moja mała rada: lepiej kupować owoce i warzywa w warzywniaku, niż w Biedronce i tym podobnych.
Widzę, że po wczorajszym złym dniu dzisiaj wiele forumowiczek ma lepszy humor :)
nooooo i suuuuperrr :D
a dobre nastawienie to podstawa;)
Nika, wiem, wiem... ale jakoś bardzo lubię te nektarynki z biedronki. No i są sporo tańsze...
A co do humoru... eh... rano ryczałam, po tym jak zobaczyłam siebie w tych spodniach.
ale to było rano XD Nie myśl już o tym :)
*****. Normalnie zła jestem na siebie. Byłam nieświadoma tego, że tyłam...
ejj no przed chwilą miałaś taki dobry humor a teraz co?
Uśmiechnij się :)
Przecież uda Ci się schudnąć i jeszcze będziesz bosko wyglądać w tych spodniach :)
Taa tylko, że te spodnie zakładam 2 razy w roku. Na początek i zakończenie roku szkolnego :mrgreen:
hehe dlaczego, skoro tak fajnie w nich wyglądasz ?:P
rany rany rany Aga....myslalam ze te spodnie nosisz czesciej ;)
moze zaczniesz?
Nie :P nie lubię czarnych spodni w kant :mrgreen:
Ale mimo to jestem trochę podłamana...
głowa do góry ;]
ja tez nie lubie takich sopdni ale chodze do mundurowego liceum i musze takie nosic na codzien ;];]
Dzień dobry :)
Ja już po śniadanku [220kcal]:
- parówka [150]
- 2x wasa [50]
- ketchup łyżka [20]
:D
Zaraz może jakieś ćwiczonka.
Ledwo co zaczęłam odchudzanie, a tu już taka okazja. Jutro! 92 urodziny prababci. Przecież nie odmówię tortu :(
Zapomniałam dodać, że mam 2cm więcej w udzie... A jadłam tyle, ile wynosi moje zapotrzebowanie.
Aga - poświętuj z prababcią - bez obżerania, z rozumem, ale poświętuj - raz w życiu celebruje się taki wiek :wink: ! Zjedz skromniej w dzień a i na tortu kawałek się znajdzie miejsce :wink:
Oj i chyba tak zrobię. Kawałek tortu: 700kcal... 1200-700=500kcal. Jakoś dam radę... :roll:
700kcal to chyba kawaŁ musi być a nie kawałkek - a swoj.ę drogą by może szło poprosić krojącego żeby ukroił o coś mniejszą porcję :wink: . Ja tak zawsze z mamą robię jak kroimy ciasta na urodzinach, że skroimy sobie o 1/3 mniejszy kawałek niż reszta dostaje :wink:
przeczytałam zaległosci - aga Ty sie nie przejmuj jakimiś pieprzonymi spodniami :)
wiem jak to jest - sama chudne dla spodni i w koncu nam sie uda. ja jestem po weekendzie odżarstwa i chlania - rozpusta pełną gębą w dosłownym tego słowa znaczeniu... czuje sie grubo strasznie, ale fajnie sie bawilam i nie ma co teraz płakac z tego powodu. ejj damy rade :)
Good idea. Bo wiesz co Grzibciu, ten kawałek tortu to wygląda tak:
nasączony biszkopy - jakaś lekka masa - biszkopt - dżem - biszkopt - masa - biszkopt - dżem. O. I w zasadzie zwykle krojony jest w plastry 2cm grubości, 10cm długości i z 6cm szerokości...
Ale wiecie co... Nadal chce mi się ryczeć. Boję się, że nie uda mi się schudnąć.
jezu smaka robisz :)
Heh :P a Ty nie robisz xD
no od teraz fotki tylko dietkowych rzeczy :)
Ok, trzymam Cię za słowo :P
Wygląda mega jak tak czytam 8) . Aga odchudź go o ze 2cm na szerokość i będzi spox, nawet się może nikt nie pozna na tym, że zrobiłaś sobie wersję "dietetyczną" o ile to można tak nazwać :lol: .
P.S. - i tak jak directe mówi - nie szalej tak z dietami z powodu spodni - raz ich włożysz i po robocie, gorsze gdybyś codziennie miała w tych gatkach latać do szkoły :wink: . Ja też podczas sesji mam zawsze słabsze chwile z powodu wciskania się w spodnie eleganckie czane "garniturowe" i spódnicę, ba zawsze coś gdzieś nie pasi, ale dla jednego razu nie przestanę jeść podczas sesji i wierz, że w chwilach w emocje bogatych niewiele kto patrzy na ubranie, czy pasi na 100% :lol:
Dobra idę ćwiczyć...
W planie:
- 100 brzuszków
- 50 przysiadów
- 20min hula hop
- i inne... wymachy, wykroki...
A potem... Małe sprzątanie.
Ech, ja dzis prasuje, w koszu na pranie juz urosla krzywa wieza w Pizie :P
kurcze domowe obowiazki też są absorbujące nie ma co :)
Mnie prasowanie wczorej ominęło - mum się podjęła dramatycznej przemiany krzywej wieży w Pizzie w monumentalną wieżę Eifela - podstawa gatki facetów, złoty środek to 10 T-shirtów a na samej górze niewinna chusteczka ze słonikiem taty 8)
ja jedyne z obowiazkow domowych to lubie myc naczynia i odkurzac ;P
say - dokładnie mam tak samo. ja lubie jeszcze myć podłogi i robić pranie - z wieszaniem i składaniem suchego włącznie :)
a ja lubie prasowac, myc okna. I tyle 8)
Zmywanie z praniem rządzi, włącznie z wieszaniem, ewentualnie prasowanie jak mam humora 8) . Odkurzanie jak nie ma nikogo w domu, tak samo jak mycie podłóg, bo nie znoszę jak sprzątam a barany chodzą po całym domu i roznoszę świństwo i się kręcą pod nogami :twisted:
ale dokurzanie to fajne aeroby :P
Oj Grzibcio mam to samo - wymyje podloge w kuchni, pozmywam, a za chwile ojciec idzie sie tam stołowac, narobi sladow, nakruszy i jeszcze sobie zrobi jajeczniczke i gichnie patelnia do zlewu, nawet jej nie zalewajac. Ale on sie tym oczywiscie nie przejmuje, bo to ja bede ja potem przez pol godziny szorowala :twisted:
Uf. Jestem. Panikara, u mnie to samo :?
A ja lubię: myć naczynia, myć okna, odkurzać tak średnio, rozwieszać pranie, układać :P
Nie lubię za to myć podłóg i wycierać kurzu :?
Już po ćwiczeniach :P
50 brzuszków, 50 przysiadów, 20 min hula hop. Więcej nie dałam rady.
No tak. Albo wysprzątam kuchnię a przyjdzie stado i na blacie pełno okruszyn, umazany od masła i sera topionego, ubrudzone noże nie odtransportowane do zlewu, na talerzykach przyschnięte woreczki po herbacie i kółka herbaciane po kubkach - najlepiej po owocowej, bo najgorzej się szoruje. Ewenaulnie nie zalane wodą szklanki po mleku i na mnie żebym je szorowała nadprzyrodzonymi siłami, bo wąskie są i rękę aż na dno nie wsadzi :twisted: .
Ja o mojej rodzinie [a zwłaszcza ojcu i siostrze] wolę nie wspominać :?
Nigdy porządku po sobie nie zostawią. Szklanki, talerze, okruchy... wszytko gdzie popadnie. A ja potem tylko łażę i to zbieram i sprzątam. :evil:
_____
Za 10minut zjem nektarynkę :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
A u mnie to chyba ja jestem głównym produktorem brudu :lol:
Raz nawet udało mi się wyhodować pleśń na herbacie w swoim pokoju :lol:
Ale tak to grzecznie odnoszę po sobie wszystkie sztućce i zastawę do zlewu. Chyba tylko dlatego że mnie mama goni :lol: