jezu toz to masochizm :P ja jak ogladam jedzenie, to sie robie glodna hehe
jezu toz to masochizm :P ja jak ogladam jedzenie, to sie robie glodna hehe
a ja nie, jak widzę jedzenie na żywo to tak, bardzo mi sie jeść chce, ale na zdjęciu to jakoś mnie nie rusza. W ogóle ze zdjęcia mało rzeczy na mnie działa. na przykład nie kupie ubrania na allegro albo innej stronie internetowej bo musze je zobaczyć, dotknąć materiału itp.
nikson, w sumie do krakowa mam kawałek, ale to większe miasto - a wolę się nie ujawniać skąd jestem, bo to malutkie miasteczko....po prostu...
A ja wam powiem, że ogólnie u mnie gotowanie jest jakby pasją, znaczy się ja cieszę się, że coś mogę ugotować, przyrządzić wypaśne rzeczy, desery, ale nie tak, że dla siebie, ja muszę mieć publiczność ktoś mnie musi pochwalić Chyba gotowanie mam w genach mój śp dziadek był przez pewien czas szefem kuchni w chłopskim jadle na warszawskiej starówce, ojciec też w młodości jako kucharz pracował. Moim marzeniem jest własna knajpa/restauracja> coś klimatycznego, oczywiście ja bym była menadżerem i ustalała menu, przy okazji na ścianach byłaby stała ekspozycja dzieł mojego faceta, a on z zespołem w jakiś klimatach rockowo-jazzowych graliby wieczorami. O! Takie są moje marzenia na przyszłość
A wracając do szarej rzeczywistości>pogoda beznadziejna, łeb mi pęka, co za ciśnienie, ale mam już luz, bo zakupy sobotnie zrobione, pranie jasne i ciemne też, odkurzone, w łazience czyściutko, kurze pościerałam w swoim pokoju, obiad ze wczoraj jest i tylko wieczorkiem pozmywam podłogi. Ło maaatko
Dzisiaj nigdzie nie ruszam tyłka Ale jutro idziemy na wsytawę do Bunkra Sztuki> World Press Photo, a potem na mega spacer nad Wisłę, na Wawel, Kazimierz itp, zrelaksować się trochę, zabieramy aparat więc jak coś ciekawego uchwycę, a raczej mój bojfrend to się podzielę.
W sumie Court ma rację, trzeba też na jakieś inne tematy się przerzucić Ja jestem na etapie, że mam dość myślenia o kaloriach i jedzeniu i muszę chyba rzucić się w wir życia po prostu, albo nauki, co czeka mnie w sumie niedługo i żyć zdrowo tak naturalnie>mam nadzieję, że to wykonalne będzie w moim przypadku.
heheh te na forum o diecie gadaja o czekoladzie
moze juz lepiej porozmawiajmy o salacie, soi i otrebach coo :P nie kuscie nas tu
No Sylwi, oby się udało rzucić w ten wir nauki, jak ja bym tak chiała, tzn. moze nie koniecznie zwiększyć dawkę nauki, ale zapomnieć trochę o tym jedzeniu, a póki co nieudolnie się odchudzam
Diamond mm no właśnie nie ma to jak pyszna sałata ;]
no tak nauka... zdecydowanie za duzo jej w naszym zyciu...
Patrz, ale nie dotykaj! Smakuj, ale nie połykaj!
Ja w sumie lubię ogólnie naukę jako taką i czasami mam chęć itp, czuję że jestem zdolna, ale brakuje mi systematyczności i pilności czasem mi się marzy, że jak fajnie byłoby być takim mega mózgiem, mieć doktorat i żyć takim życiem akademickim, ale zaraz potem mówię sobie> eeeeeee no coś ty , ty Sylwuniu leń jesteś <autosugestia> -lepiej otwórz tą knajpę
hehehe no ja tak samo, czasem mi sie zachciewa byc madrym i oczytanym ale rownie szybko mi sie odechciewa, z racji tego, ze nie mam az tyle czasu zajmowac sie ulubionymi przedmiotami i ich sobie poszerzac, bo musze robic bierzace lekcje i to jest ten minus liceum na rzecz studiow wlasnie
Sylwi, z tego co pamiętam ty jesteś na angielskim kierunku, tak? Na filologii, czy na anglistyce?
Ja chyba udam się do Katowic na Akademię Śląską, bo mam z góry zarezerwowane mieszkanie... bez wielkich opłat...
Zakładki