Witajcie...
tak na razie jeszcze "kolega"
wczoraj na liczniku 1416 kcal ha! jestem z siebie dumna,
bo oparłam sie jedzonku wieczorkiem
ruch... 15 min
i nocny bieg w deszczu...
wracałam do domu przez miasto i jak luneło...
bieglam...oczywiście ja inteligentna ubrałam sandały...
no to stopy zaczeły mi sie w nich slizac i musiałam biec na boso... ałć... mam rozcietego jednego palca chyba na cos ostrego nadepnełam...
biegłam tak 3 kilometry... troche wolno bo rzeczy które miałam ubrane były tak mokre i tym samaym cieżkie... ze szok....

ale ogolnie było baardzo pozytywnnie...
mam nadzieje ze dzisiaj nie bedzie padac, to moze rowerek zalicze... chcialabym

Dobra kochane... lece do Was:*
miłęgo dnia