Ja wogóle nie cierpie przykrych uwag na temat mojego wyglądu: zniose te od bliskich ale i tak z bólem serca. Od obcych nie toleruje żadnych uwag poza komplementami i to wypowiedzianymi kulturalnie; za zawołanie "ej laska" (zdazało sie kiedys jak byłam szczuplejsza jakieś 7 kg. ) najchętniej prałabym po mordzie, zatrzymuje mnie tylko moja własna kultura. Nie lubie też jak ktoś prawi mi komplementy na jakiś temat bo wie, że na tym własnie punkcie mam komplexy...
A ponieważ temat brzmi tak jak brzmi to moge napisać, że w moim przypadku to 2 skrajności: albo sie nie przejmuję i tyję, albo się przejmuję tak bardzo, że w nocy śni mi się jak podliczam co zjadłam i to wymieniam we śnie te potrawy, które faktycznie zjadłam dnia poprzedniego...