-
taka motywacja to chyba jedna z lepszych, "mysla ze nie dam rady?! to ja im pokaze"
u mnie w domqq jest podobnie... tzn moi rodzice nie podtykaja mi niczego słodkiego, wiedza ze staram sie schudnac, ale chyba nie za bardzo w to wierza ze kiedykolwiek mi sie uda ;// w sumie to moga tak myslec, w koncu za kilka dni minie dokładnie rok, jak zaczełam pierwsza w swoim zyciu diete
jakby porownac mnie sprzed roku i teraz to jest lekka roznica, ale nie taka jakiej ja chce ;/ a wiec musze kontynuowac odchudzanie
a ta sytuacja mnie motywuje : moi rodzice nie wierza ze schudne?? to ja im pokaze ze mi sie uda
-
Pati i tak ma byc i to mi się podoba bravoooo
Piękne słowa.U mnie jest tak że im jest chyba jednak obojętne czy ja ise odchudzam czy nie.Chyba że widzą zę ja nic nie jem albo ze jem bardzo mało to wtedy reagują
-
A moja rodzinka jest raczej pulchana, i sie trochę ze mnie śmieją, że sie odchudzam, ale ja im się nie dam! Najgrosza jest mama, bo mi często chce na siłę wcisnąć żarcie, ale juz sie uodporniłam. No i np. "nauczyłam" mamę, że nie jem o późnych orach
Ona sama nawet przestała słodzić i się z tego cieszy, bo może wejść we wszystkie ciuchy, jednak nie przestał poepiać mojego odchudzania.
-
Hymm, sama już nie wiem co jest gorsze- rodzice którzy si podtykaja jedzenie pod nos i smieja sie z tego ze sie odchudzasz, czy tacy kótrzy ci ciagle gadają ze jesteś gruba.
Moi rodzice(i ogolnie rodzinia) to ten 2 typ. A najgorszy jest moj ojciec który jak cokolwiek jem to patrzy na mnie zabójczym wzrokiem albo powie coś "miłego" w stylu: "widze jak ci 2 podbródek rośnie". I wcale nie działa to motywujaco, wręcz przeciwnie. Wkurza mnie to jego gadanie, przecież sama znam najlepiej moje fałdki.
[url=http://www.TickerFactory.com/]
-
Chyba jednak gorszy jest typ drugi... Współczuję... Nie poddawaj się, trzymam za Ciebie kciuki!
-
Podli, jednym słowem! Ja bym chyba płakała codziennie! Ale mamusia która mówi "Kochanie musisz troche przystopowac bo robisz sie coraz szersza" jest ok nawet bardzo dobra....Rodzice powinni pozwolic sie nam odchudzac ale tylko madrze..Bo powinni wiedziec ze nawet jak nam beda wciskac zarcie, to 90% dziewczyn je zwraca...
-
Masz rację. Czasem rodzice swoimi interwencjami doprowadzają córki do gorszego stanu. A powinni nauczyć je MĄDRZE się odchudzać. I ja np. ciesze się, gdy mama mi mówi, że moge utyć po gumie do żucia. No i właściwie mniej się czepia, a w wakacje powiedziała mi, ze cieszy się, że ja schudłam, bo JA się cieszę
Tylko że problemy ze zdrówkiem... Ale teraz wszysto jest chyba na dobrej drodze
-
Coż, na temat odchudznia wiem wiecej od mojej mamy- wiec ona tu mi za duzo nie podpowie. A moj padre(mimo jego chorych odlotów) czasem powie coś madrego typu ze zamiast sie tak ochudzac powinnam cwiczyc wiecej, że mam ograniczyc weglowodany jak już(i tak to juz jest przez to w moim domku ze ziemniakow,makaronow i ryzu sie prawie wogle nie je),że aby schudnacz to trzeba miec tętno ponad 130 i przynajmiej przez 30 min sport uprawiać.........Skarbnica wiedzy- gdyby nie to ze pali paczkę fajek dzienni i wypija hektolitry kawy....Same sprzecznośći ......
-
No to tatusia trzeba nakłonić do rzucenia palenia. Na pewno wyjdzie mu to na zdrowie. Możecie sie nawzajem wspierać, w końcu razem zawsze raźniej, nawet jeśli cele sie troszkę różnią.
-
Dla mojego zdrowia i bezpieczenstwa lepiej bedzie, jesli tamatu jego palenia poruszac nie bede.........Skonczy sie na tym, że on sie wkurzy na mnie nakrzyczy (to juz sprawdzone wielokrotnie.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki