-
eeech.... kiedyś z tym skończę...
...ale żeby był koniec musi być początek.
Zaczęłam już dawno, ale chyba muszę zacząć od nowa.
Dzisiaj było 1350, jutro będzie 1300, w środę 1250 itd, aż do tysiaka...
i jak najdłużej, najlepiej do wakacji.
W sumie to nie obchodzi mnie jak szybko schudnę, byleby tylko nie zbierało mi się na wymioty gdy patrzę w lustro... kiedyś. Kiedyś może być, ale żeby tylko to kiedyś zaistniało :/
Co do ruchu to codziennie 2h ab-gymnicu i gdzieś raz w tygodniu aerobic...
codziennie chodzę do szkoły :/ 1km w jedną stronę, przy tym też dużo kcal się spala, zwłaszcza gdy idzie się z Liwką... gna jak mała lwica :/
3h w-fu w tygodniu
no i postaram się chodzić na basen, tak często jak tylko się da.
Słodyczy prawie zero - wyjątek stanowią lizaki, które ubóstwiam ostatnio i buenowce :P
To wszystko przez tą piosenkę... :P
A jutro napiszę jak mi poszło.
Czuję, że zaczynam żyć na nowo.
-
Trzymam za Ciebie kciuki!!!!! Napewno Ci się uda!!!!!! Ja podobnie jak Ty mam jeszcze dużo kg do stracenia, ale napewno damy sobie rade!!!!! Rok 2005 bedzie dla mnie niezapomniany bo wreszcie zrzuce te paskudne kilogramy!!!!! Hehhehehehe....mówie Ci będzie dobrze...... MUSI BYĆ!!!!!!!!!!!!!!! Pozdrawiam
-
Mam nadzieje ze wam się uda, zycze wam jak najmniej błędów
-
Przyłączam sie do życzeń m-k, bo dosyć rozsądnie podchodzisz do sprawy, a nie jak nasza droga Kach, z całym szacunkiem...
Radziłabym tylko jeść troszkę więcej kcal, bo 1000 to za mało.
Powodzenia!
-
hmm... no dobra, dzisiaj rano dokonałam pomiarów i ważenia... :P Oto wyniki:
Wymiary:
Biust: 95cm/90 cm
Talia: 83cm/70cm
Brzuch: 91/80 cm
Udo: 61cm/50cm
Łydka: 36cm/35cm
Kostka: 22cm/20cm
Waga: 65,5kg/50kg
Za ukośnikiem podałam wagę i wymiary, do których dążę...
dzisiaj powinno wyjść 877 kcal, mam nadzieję, że nie skopię...
-
shepiska ja proponuje spapugowac po core bo ta dziefczynka naprawde jest genialna
planowac sobie co sie zje nastepnego dnia itego sie trzymac
narobilas mi takiej ochoty na mierzenie ze chyba zaraz wygrzebe z dna szuflady centymetr i wejde wage. trzymam kciuki
-
shepis za któryms razem musi wyjsc no nie?? No i jak ci idzie ładnie, nie łądnie, wychodzi nie wychodzi?
-
dzisiaj mi poszło b. ładnie jestem z siebie dumna Byłam wieczorkiem z rodzinką w McDonaldzie i nic nie zjadłam, nic, no prawie, bo prawie-ojciec kupił mi to ciastko z malinami i ugryzłam jeden maciupeńki gryzek :P Ale to chyba nie zmienia postaci rzeczy, co?
Baterie do ab-gymnica będą dopiero w wtorek wrrr.... muszę ruszyć moje piękne jędrne pośladki i zacząc ćwiczyć po ludzku...
-
dzisiaj to się załamałam, bo siem zmierzyłam i było po centymetrze do przody w brzuchu i talii... wiedziałam ech Jestem beznadziejna Waga waha się między 65,5 a 66.... buuuu....
no ale jak się tyle jadło to trudno się dziwić :/ Weekend u babci, wcześniej 1 lub 2 napadziki i musiało się tak skończyć. Przynajmniej mam nauczkę i motywację...
Do 11.II (wyjazd) - 63,5 musi być najwyżej
17.II - po szaleństwach na nartach i wycieczkach w góry ma być 61
wrrr.... co za grubas
-
Podoba mi się twoje podejście do sprawy, ale ja bym chyba stopniowej diety nie wytrzymała. Ja mówię sobie, że będę się od dziś odchudzać i schodzę do 400 kcal. Ostatnio przestałam stosować dietę i mi się przytyło Ale od kilku dni się odchudzam i będzie dobrze
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki