Bardzo się cieszę, że Ci się poprawiło...nie przejmuj się, każda z nas miewa chwile załamania. Ja teraz sobie pluję w brodę, że tak się opychałam przez ten tydzień, bo zamiast tych 65 było by może z 62... no ale mówi się trudno i żyje się dalej! Będzie dobrze Meegy :* a co do ciot...wcale nią nie jesteś! Przecież nic takiego nie zrobiłaś, a to, że sobie troszkę pofolgowałaś, nie oznacza od razu, że jesteś ciotą itd... NIC Z TYCH RZECZY - nawet nie próbuj tak myśleć, NIE POZWALAM :P Trzymaj się Słonko i baw się dobrze :* Pozdrawiam