ale ja nie jem mięsa w adwencie, to jedno z moich adwentowych postanowień :D
później to i ja się śmiałam, gdy to przemyślałam :lol:
Wersja do druku
ale ja nie jem mięsa w adwencie, to jedno z moich adwentowych postanowień :D
później to i ja się śmiałam, gdy to przemyślałam :lol:
a ja chyba będę w domu siedzieć... :? chyba że gdzieś pojedziemy z rodzinką :D
Ja tez mam nadzieje ze gdzies na jakas imprezke pojde... jak mnie rodzice puszcza :lol:
a co do adwentu to ja nigdy nie mialam zadnych postanowien :oops:
ale w sumie to rowniez jest dobra motywacja...
hehe u mnie tez rodzina sie najpierw smiala ze mnie a pozniej np na swiata wielkanocne to mnie juz do jedzenie zmuszali :? tak jakby zupelnie nic nie rozumieli... :wink:
Ja postanowienia mialam, ale tylko na tym sie konczylo :P No, ale teraz jedno wprowadzam w zycie i jakos sie to udaje :) Czyli dieta :D
siemanko
na te moje postanowienia też mam haka :D jeśli chce mi sie słodkiego, to jem ze dwie łyżeczki dżemu :D a mięso :roll: ? Trudno sie bez niego żyje, naprawdę :? Ale czasami robię sobie kanapkę właśnie z ketchupem i jem sobie ją, udając, że zachwycam się szyneczką :P Ale najgorzej jest mi chyba przy obiedzie - ostatnio były kotlety z piersi kurczaka :roll: :twisted: :roll:
mam nadzieję, że wytrzymam , jeszcze tylko niecałe dwa tygodnie...
Mi sie wydaje, ze to nie jest kwestia 2 tygodni. Jak chcesz pozniej utrzymac wage to przeciez nie mozesz wrocic do dawnych nawykow. Nie bedziemy mogly juz jesc kromek chleba z maslem i szynka + ketchup * 5 :cry: I ogolnie inaczej bedziemy sie odzywiac... Przynajmniej ja :wink:
za dwa tygodnie zaczynam jeść mięso :D ale przy diecie zostaję, a przynajmniej przy tych dobrych przyzwyczajeniach :D
ano skonczy sie rumakowanie po diecie.. :roll: :cry:
ja w ogóle nie wiem jak ja bede jadla po diecie, bede jadla 1500 kcal bo jak nie to nie wiem.. pewnie sie rzuce na ejdzenie tyle z dochduzania bedzie :| nie no... teraz to już zgórki leci, sama sobie mówie, że nie jem i nie jem, a nie ze "od jutra..." dobrze ze juz mam to za sobą... ten pierwszy tydzien, nawet nie pamietam dokladnie kiedy zaczelam tak konkrenie, ale coz... :P w kazdym razie teraz moj cel do świąt -2 kg. bo po swietach pewnie rpzytyle kilo :oops: :cry: chcoiaz na dzien dzisiejszy nie wyobrazam sobie, ze rzuce sie na jedzenie i pochlone naraz 2000 kcal, hm... zjem napewno wiecej, ale tez zeby nie rpzesadzić. 1500-1600 kcal bylo by ok ?
hejka
oto , co dziś zjadłam i wypiłam:
:arrow: 35g płatków kukurydzianych
:arrow: 1 szkl. mleka
:arrow: 100g ziemniaków
:arrow: 100g surówki z kiszonej kapusty, jabłka i cebuli
:arrow: 90g śledzi marynowanych
:arrow: pół szkl. napoju gazowanego
:arrow: 230g pomidorowej
:arrow: herbatek nie liczę :D
no i w końcu porządnie poćwiczyłam. Rano było 15 minut porządnych ćwiczeń na brzuch, a teraz 15 minut na skakance i 10 minut ćwiczeń na nogi...uff... muszę odetchnąć...
wczoraj od kumpeli usłyszałam, że schudłam :) :shock: hmmm... a dziś to samo od dziewczyn z klasy :D ...
ale mimo tych "komplementów" wpadłam w depresję :wink: kumpelka, która dsłownie wczoraj zaczęła się odchudzać(coć nie wiem, z czego :? ) od ostatniego naszego wspólnego ważenia schudła dwa kilo i waży 49,8. Dobija mnie ona...Ponadto dopowiedziała, że chce ważyć 47 kilo...Upadła na głowę chyba...Ona nie ma drobnej budowy i już teraz kości jej wystają...a co będzie przy 47 kilogramach :shock: Dlatego, że ją lubię nie powiem, że jest głupia :wink: :lol:
a co tam u was? Czy nie rusza was takie głupie gadanie? Bo mnie to szlag trafia... :twisted: