Właśnie wcale się nie staram, to znaczy staram się teoretycznie, ale w praktyce nie wychodzi. W niedzielę już odrobiłam to pół kilo. Wczoraj też byłam grzeczna - aż do wieczora, kiedy to najadłam się jak zwykle, tzn. jak głupek. Dzisiaj znowu jestem ogromna
Wczoraj narobiłam gołąbków na dwa dni. Dziś spożyłam jednego na obiad + kapusty z dwóch gołąbków dziecka. To chyba nie jest ogromnie kaloryczne...Ale i tak już nic nie wepcham, na szczęście . To chyba skutek wczorajszego obżarstwa.

Dlaczego nie mogę się raz porządnie wziąć w garść i po prostu schudnąć

Toshiku - jak pięknie lecisz w dół. W jaką sukienkę, czyżbyś szła na "karnawała"?
No i widzisz - Ruda- jak się staram...

Samorodku - też nie bywam w spódnicach, bardzo mi są niewygodne. Myślę że to m.in. też "zasługa" figury .

A propos: w tym wszystkim mam bardzo grube i "nieapetyczne" nogi. Czy myśli ktoś że coś choć trochę da się zrobić? Nogi jakoś nigdy mi nie chudną.