-
Sprawa rozmiaru baaardzo ciekawa. Zauważyłam, że to zależy od sklepu
Pozdrowienia dla obieżyświata, ja tam najchętniej bym sie teleportowała.
-
Faktycznie co sklep to różne rozmiary ale najważniejsze,ze jesteś zadowolona z zakupów
Życzę udanego weekendu pozdrawiam
-
Witaj, Urszulko, dzięki za wizytę. :P :P Jeśli chodzi o ciuchy, to ostatnuio znalazłam taki sklep z mocno zaniżoną numeracją, nawet mi się udało wepchnąć się w taką kurteczkę "S". Niby nie ma to wielkiego znaczenia, co jest napisane na metce, ale morale .... ho, ho
Buziaki
-
urszulko a dlaczego tak sie stresujesz tymi rozmiarami numeracje sa rozne, a ja nie przwiazuje wiekszej wagi,zawsze wole zmierzyc przed zakupem
gratuluje wagi, dobrze ci idzie
-
Hej dziewczynki!!!!!!
Sam rozmiar to "pryszcz" ,ja zawsze byłam troszkę mało dziewczęca,mało kobieca
,jako dziewczynka nie lubiłam bawić się lalkami ,wolałam gonić po podwówku ,włazić na drzewo,zawsze oberwana umorusana .Jak dorosłam lubiłam wszystko to co młode dziewczyny oprocz ciuchów i tak mi zostało do dziś nawet zaczełam się malować dopiero gdy zaistniała potrzeba "tuszowania tego i owego".Myślę sobie że to troszkę dla tego że byłam najstarsza z rodzeństwa składającego się z samych sióst ,i zastępowałam tacie syna ,z nim majstrowałam przy samochodzie ,to ja zmieniałam bezpieczniki i byłam tą najstarszą i musiałam znać się na farbach ,śrubokrętach ,gwożdziach wkrętach itd.Jak wyszłam za mąż to ja zaczełam w naszym związku" nosić spodnie" i dopiero od paru lat pozwalam sobie na bycie przyslowiową blondynką (z całym szcunkiem dla blondynek) .Pamiętam czasy gdy ważyłam 48 kg i co nie przymierzyłam to było dobre tylko w latach 70-80 było szaro-buro w sklepach a najczęściej pusto .Jeżdziłam wtedy na wielkie zakupy do łodzi czy Warszawy do domów Towarowych ale kupowało się to co wystało się w kolejce a potem martwilismy się w domu na kogo dany ciuch będzie pasował.Niezapomnę wyjazdu do łodzi gdy wystałam w kolejce 5 par rajstop 4 metry froty i 2 pary męskich kaleson i dziecięcy kombinezon ortalionowy w kolorze czerwonym,zajechałam do domu z tym majątkiem i z mamą postanowiłysmy :rajstopy dla nas ,kombinezon dla mojech chrześniaka,Frotę potniemy na ręczniki (bo prawdziwych nie sposób bylo kupić) tylko te kalesony ..........brata nie mam na tatę za małe a odsprzedać szkoda .......no i leżały aż wyszłam za mąż ,kalesony odziedziczył mój mąż tyle że on tego ciucha nie używał ......no co wyżucić szkoda (bo porządne były) niech leżą .......myśl e sobie mam syna może synek będzie chodził ,ale zapomniałam ,synek urósł i w kalesonach nie chciał chodzić no nie wyrzucę szkoda ............dałam na wieś znajomej dla jej wnuczka ,.....pewnie też nie chodzi . Ot i taka historja wystanych w kolejce w łodzi ...... Kaleson wybaczcie że opisuję taką głupią historie z lat 70 ale tak wtedy było i zawsze mnie to bawi i rozśmiesza
Jakie wtedy życie było skąplikowane ale za razem proste ,radością było dostanie każdej kawy czy proszku do prania a ptasie mleczko wedloskie...........r a r y t a s, a teraz wszystko jest ,kiedy chcesz a jaki dramat dzień w którym są sklepy nie czynne!!!!!!!
dzięki każdej która przebrneła przez te wspominki
A Nasza Podstolina szykuje się do wesela .........jutro już ten wielki dzień
Pozdrawiam
Rano jadę na mazury na rodzinną imprezkę a w pracy urwanie kapelusza ,pełen hotel ludzi i 4 komunie a mnie nie ma (mam poczucie winy choć wiem ze i mnie się należy wolne ,zwłaszcza wtedy gdy mam ważną potrzebę)
ale się upisałam !!!!!!!!!!!
-
No witaj Urszulko, faktycznie wpadłamna chwile do pokoju, i z powrotem wróciłam do kuchni. Mąż wyjechałz dziewczynkami i ja korzystam i robie generalne porządki.....
A i przed samym komputerem ostanio mniej siedze, z 2 powodów:, stary sprzęt nawala, i zdarza się,ze nie ma dostępu do neta, ale ważniejszy to ten, ze szkoda pogody i zamiast przesiadywac przed komputerem ( jak policzyłam to wyszło strasznie dużo czasu) postanowiłam wychodzic na pole
Ślimaczym tempem spaceruje pocieszając sie że to zawsze kilka kalorii spalonych do przodu. Co do rowerowych wojaży o których pisała Doris, to narazie pobożne życzenie, bo roweru nie mam, a i jeździc nie bardzo umiem. Pochodzę z licznej rodzinki, i jak był czas na naukę, to nie było roweru, a teraz moze i bym kupiła, ale po co jak strasznie się boję . Pamiętam, ze kiedys mąz mnie namówił na przejażdżke, przez 3 tygodnie boleły mnie ....., nie nogi ani tyłek, ale dłonie od kurczowego tzrymania się kierownicy. I na tym moja edukacja się skończyła, a rower wkrótce wyladował u brata.
A co do twojej opowiesci z lat 70, to milo było poczytac, to w końcu lata mojej młodosci, ja pamietam polowania na muline, na prezent dla mamy, jak się udało kupić jakiś kolor, to radocha była wielka, stanie w kolejce po słone masło z bloków,nocne trzymanie kolejki aby dostac karpia, sporo by można wymieniac.... Ciężko było, ale jakoś nie czuło się tak tej biedy, może dlatego, ze ludzie byli jednak trochę inni, współpraca działała, dawało się cynk, co i gdzie rzucili.....A młodzi jak im się to teraz powie to słuchają jak bajki z kosmosu. I sklepy nieczynne w niedzielę, czsami jakis pojedyńczy w sobote, i zycie jakoś hulało. I więcej czasu było wszpólnie spędzonego rodzinnie, a teraz..., ech szkoda gadać. Na szczęście, nie wszyscy się temu dali ponieść .
Dzięki za odwiedziny, i pogodnej majówki życze
.
-
Witaj Urszulko
Ubawiłaś mnie tymi wspomnieniami dokładnie tak było i ja też to pamiętam jak wystałam sie w kolejce by kupić ... ciasne buty - bo akurat mojego rozmiaru już brakło, albo innym razem stałam z mamą za materiałem w sklepie tekstylnym, byłam szczęśliwa, bo kupiłyśmy to co chciałam jednak nim wyszłyśmy ze sklepu ,,ktoś" skutecznie opróżnił naszą siatkę z zakupami takie to były czasy - dziś z tego się śmiejemy
Gdy znowu będziesz jechała w moje strony daj mi koniecznie znać - będzie okazja do spotkania
Pozdrawiam
-
Wspomnienia , wspomnienia .
Ale były ciekawe czasy - dorzucę swoje .
Pamiętam jak nocnym pociągiem jeżdziliśmy z Bielska na zakupy do Warszawy, bieganie po sklepach , a po południu powrót do domu.
Z ciekawszych zdobyczy pamiętam w roku 1988 - ja z mężem młodzi małżonkowie - kasy z wesela sporo a w sklepach pusto .Wypatrzyliśmy kolejkę przed sklepem AGD więc czekamy ( marzyła nam się pralka automatyczna ) niestety nie doszły , ale za to kupiliśmy 2 lodówki - jedna dla mamy , 2 dla siostry , oraz 2 odkurzacze ( też nie dla nas ) oraz 2 młynki do kawy . Rodzinka sie cieszyła z zakupów a my pralkę kupiliśmy dopiero za rok , ale za to 10razy droższą .
Ale się rozpisałam .
Miłego dnia .
-
Ach, miło powspominać te kolejki jako, że byłam nastolatką i nie prowadziłam domu wspominam to z uśmiechem. Włóczyliśmy się z bandą spragnionych słodyczy nastolatków i próbowaliśmy cokolwiek kupić słodkiego. Kiedyś staliśmy chyba dwie godziny i kupiłam cukierki pudrowe miętowe, których nie cierpiałam. Ogólni spędzało się wiele czasu w kolejkach ale nie oglądało tyle telewizji i nie było komputerów. Aż trudno mi w to uwierzyć ale kiedyś zwolnili dziewczyny wcześniej ze szkoły, z informacją że ma być dostawa art, higienicznych w aptece Kto by dzisiaj w to uwierzył
Pozdrowienia
-
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
O kurcze chyba się udało za setnym razem
To nasz Max
Pozdrawiam gorąco
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki