U mnie dzisiaj klimaty norwidowskie ..tak smutno, że aż Bogu smutno...

Ciekawe skąd się bierze smutek. I dlaczego wszystko zmienia się w jednej chwili.Jeden klik i wszystko jest czarno-białe. Nauczyłam się żyć z przypływami dojmującego smutku, ale zawsze fascynuje mnie nagłośc takiej zmiany.

Kiedyś starałam się z tym walczyć, a teraz wiem ,że trzeba się w niego zanurzyć jak w szaroniebieską mgłę, wszystko zostawić daleko, zajrzeć w siebie pobyć ze sobą.Jeszcze niedawno dzieci pytały - mamo, czemu jesteś smutna... Teraz już nie pytają ,bo wiedzą, że to mija.

Być może zniknę na parę dni, bo nie umiem się dzielić smutkiem, on jest tylko mój.