-
Jestem, jestem, już w całkiem niezłej formie.
Pogadałam sobie sama ze sobą, osiągnęłam zadowalający kompromis i jest OK.
Dzięki serdeczne za troskę i wspomaganie. To jest nie do przecenienia.
Jadeitko, dzięki stokrotne za przyjazne ucho i biust do wypłakiwania.
Ja jestem takim gatunkiem, który mówi mało i nic pochopnie pod nastrojem chwili.
Najpierw się nad sobą porządnie użaliłam, szczerze się pożałowałam, przyznałam sobie rację, że świat i wszystko dookoła jest takie okropne a ja taka wspaniała, niedocenoina i uciśniona , a potem do głosu dopuściłam zdrowy rozsądek.
I tak pomalutku, od jednego jasnego promyczka do pełnego słońca .
Okazało się , że tak naprawdę jestem szczęśliwa, mam całkiem niezłą rodzinkę i naprawdę niewiele powodów do narzekań. Jeszcze raz uświadomiłam sobie dla jakich zalet wzięłam sobie właśnie takiego męża, mają świadomość jego wad. Kiedy zaczynam sobie uświadamiać, czego właściwie chcę, to okazuje się ,że to co mam niewiele odbiega od marzeń. I że tak naprawdę wszystko zależy ode mnie, i tylko ja mogę spowodować zmiany na jeszcze lepsze.
No to dosyć tych wywodów. Jestem juś w wirze przygotowań świątecznych . Gar kapusty z grochem czeka na rozparcelowanie i zamrożenie, ciasto na pierniczki ( zrobione z resztą przez mojego synka) dojrzewa w lodówce, dzisiaj dzień bigosikowy.
Po stronie całkiem sporych sukcesów mogę sobie z dumą zapisać, że nie przerwałam diety, pomimo dołka, jak krater wulkanu. Wagi nie sprawdzam, ale spódnice się nie pocieśniły, więc na pewno nie przytyłam. Zwykle po takich klimatach niżowych przybywało mi ze 2 kg.
Więc może tym razem rzeczywiście uda mi się schudnąć porządnie i trwale.
Pozdrawiam wszystkich mocno, mocno, mocno....
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki