tagotta ja sie nie poddaję, po prostu realistycznie patrze na sytuację. Może troche dosadnie napisalam to wszystko, miałam wtedy troszke gorszy dzionek dlatego mój ostatni post troszke nasączony nutką goryczy.

weatherwax nie wiedziałam ze miałas bulkę O.o , jak juz wczesniej mówilam sama staram sie jakos analizowac sytuację. Ostatnio tez zauwazyłam ze zdarza mi się obżerac jak mam jakies spięce z mama. Tak jak własnie przedwczoraj - wcale nie czułam tego przymusu obżerania się ale jakby zrobiłam jej to na złość no a potem oczywiście vomiting ...

olciek, sil, Kasia Cz. dzieki za wsparcie :*:*

zalika hehehe, ty kozo to moze lepiej tego wszystkiego nie czytaj bo cos zaczynam sie obawiać ze tylek mi moze kiedys spuchnąc na serio
A tak naprawde to dzieki :* , z osób "in real" to tylko Ty o tym wiesz, a dlatego tylko Ty wiesz bo tylko Ty chociaz troche potrafisz to zrozumieć. Dziekuje :*

No własnie ... tak jak juz wspomniałam - nie poddaję się. Ale chciałabym zauwazyc ze ta dyskusja troche bez sensu. To co napisałam odnosnie lekarza i mamy jest aktualne, ale na razie na forum nie bede nic pisała bo w sumie działa to na mnie tym bardziej frustrująco bo pisze " od jutra 1000kcal" a kiedy nadchodzi to magiczne "jutro" pisze że znowu napad a ja tym bardziej sobie uswiadamiam jaka jestem słaba takze na razie postaram się jakos sama z tym powalczyć.
Swoją drogą ... jakas straszna zosia samosia sie ze mnie zrobiła heh...

Takze na razie bede pisac ale ogólnie na forum, a swój temat chwilowo pomine. I tak jak mowiłam, jesli przez półtora - dwa tygodnie uda mi się panowac nad sobą to napewno sie pochwale
A na pocieszenie to powiem wam ze wczoraj byłam w Wawie, obłaziłam całe miasto takze kalorii spalonych sporo. Chociaz jak wróciłam do domu to miałam napad (pewnie dlatego ze w ciągu dnia malutko zjadłam) to - uwaga - nie wymiotowałam!

Buźka laski - bye