...aaa i jeszcze coś...
co do radzenia i reagowania na nie...
...ja to jestem jakaś dziwna, jeśli ktoś powie że mam zrobić tak, to robię to bezkrytycznie i z pełnym entuzjazmem i ....potem klapa... i najlepsze że jak mi ktoś radzi to jestem święcie przekonana że mam wreszcie panaceum na swoje problemy... tak samo jest z tym "kochaniem" siebie... naprawdę próbowałam nie raz i nie dwa, ale wychodzi tak jak wychodzi...niestety... więc moje entuzjastyczne podejście do każdego rodzaju wskazówek czy rad jest jak najbardziej szczere... ale czy wychodzi coś z tego? wydaje mi się że ze mną jest tak jak z dominem, musisz wiedzieć gdzie uderzyć żeby całe się przewróciło, jak uderzysz w inne miejsce, to może i parę klocków się przewróci ale nie całość...
Zakładki