-
Mirielko dawno mnie u ciebie nie bylo,wiec czytania mialam co nie miara.
Dobrze ze Dev ma tyle dobrych ludzi w okolo ,bo teraz to jest najwazniejsze zeby nie byla osamotniona z problemami ktore los cisnal jej w jej kierunku :evil:
Mirielko pisalac cos o zdjeciach.Gdzie one sa? :wink: :lol:
Fajnie ze dostalas podwyzke :D .U mnie jest tak samo, jednego dnia ciesze sie ze sobie dorobilam ekstra pieniazki a drugiego wizyta u weta ,wszystko zabierze :roll: :lol:
-
mirielko dzięki za wstawiennictwo u devoree w wiadomej sprawie :wink: :lol: :lol: :lol:
daj znać co u ciebie!
-
Witaj Mirielko :) Wreszcie udało mi się chwilkę znaleźć i do Ciebie zajrzeć ;) Ze mną to chyba łatwiej się spotkać gdzieś niż żebym tu zaglądnęła - ostatnio. Szkoda, że nam się spotkać w piątek nie udało, ale ja przypominam o moim zaproszeniu do Poznania :)
A ta podwyżka to w związku z tym, o czym rozmawiałyśmy przy coctailu? :) Jak efekty całej reszty?
Trzymam kciuki za pokonanie ziab i innych gadów ;)
Buziaki!
-
Hej dziewczynki :) No sporo mnie nie było. Forum i sprawy diety spadły w priorytetach na dalszy plan. Siedzenia przy kompie było sporo, ale bez wolnego czasu na pisanie. A w wolnych chwilach wolałam zalegać pod kołdrą z herbatką malinową z miodem, cytryną i jakimiś wynalazkami Precious - wyczułam cynamon. Smaczne i nieźle rozgrzewało na gorąco. No jakieś grypopodobne paskudztwo plącze mi się po życiorysie od kilku tygodni już. Wymieszane było więc leżenie z fuchami, dyżurami i aktualnymi rozgrywkami snookerowymi w Aberdeen, czyli często zaleganie na kanapie w pełnej krasie swych około 90 (WCIĄŻ :!: ) kilogramów. Pomór jest zresztą totalny, bo z tego co wiem Hybris też zmożona choróbskiem leży. Akurat w jej sytuacji (tuż przed operacją i kolejnymi szczepieniami wątróbkowymi) to już w ogóle karygodne niedbalstwo ze strony Matki Natury :evil: I odsuwa się w czasie nasza wyprawa do Devoree na oglądanie kotków .. A one rosną i nie czekają .. :(
Dostałam małą podwyżkę - fakt. Ale w sumie my wszyscy nie traktujemy tego jako podwyżki - to jakby tylko wyrównanie inflacji ostatnich 5 lat. Dalsze rozmowy w toku, tyle że w wolniejszej służbowo chwili - trzeba zebrać ludzików ponownie i podyskutować.
Największy klops jest z mieszkaniem. Wpadłam w panikę i zatrzymałam cały proces. Rynek jest tak rozchwiany, że zgłupiałam co mam zrobić. Sprzedaż mieszkania to drastyczna decyzja i nie mogę popełnić szaleństwa. To wszystko co mam.
Chociaż nie - większy klops jest z moim ukochanym Żuczkiem. Rozsypuje się. Dosłownie. Stoi na parkingu i właśnie odpadł mu od progu jeden ze stopni - wisi sobie i dynda na jednej śrubie. Tzn śruby SĄ - po prostu nie mają się czego trzymać. Ktoś zostawił mi kartkę za wycieraczką, że chce go kupić. Pytanie za ile .. :? Chyba będę ZMUSZONA podjąć pewne decyzje .. :?
Tyle chwilowo. Sorki - Doherty gra i muszę go pilnować .. ;)
-
oj ja też bym chciała mieć taką kartkę za wycieraczką swojego szerszenia, nie ujmując mu niczego....trzymam za niego kciuki zeby przetrwał zimę, wymieniłam prawie w nim wszystko, zostały jeszcze z 3 rzeczy......ale czy przetrwa zobaczymy.....17 rok mu idzie...wiekowy szerszeń :roll:
mirielko kuruj się, pozdrów hybris, niech też zdrowieje i pozdrów anetkę, mam nadzieję że wróci do nas na forum........
-
Serdeczne pozdrowienia i życzenia wszystkiego dobrego, duuuuuuuużo zdrowia :wink:
Pozdrawiam
***
Grażyna
-
Oj biedactwo ,chorobsko sie przyczepilo do ciebie i do Hybris :shock: :cry: a do tego musicie odlozyc wizytke u Dev.Kotki rzeczywiscie szybko rosna, a nim mniejsze tym fajniejsze sa, bo duzo sie bawia Mam jednak nadzieje ze szybko wrocisz do zdrowia i kotki odwiedzisz :) Sa napewno sliczne,takie male kuleczki :)
Mirielko mysle ze dobrze robisz ze sprawa mieszkaniowa zatrzymalas na razie,lepiej poczekac na lepsze czasy, a nie pochopnie decezje podejmowac
Pozdrawiam i zycze milego weekendu i szybkiego powrotu do zdrowia :)
-
Mirielko ,mam nadzieje ze sie jeszcze odezwiesz :)
-
Przepraszam - odezwę się, ale trochę później. Grypsko-podobne rozłożyło mnie na amen i ruszanie się nawet powoduje ataki wściekłego kaszlu, więc robię "rybkę" bez przerwy (czyli łapię powietrze), żrę antybiotyk (już drugi), zionę dodatkowo czosnkiem i powoli zapadam w lekką depresyjkę chorobową. Nie dzwonić, bo nie mówię, nie przychodzić, bo zarażam .. może .. Żyję. Tak jakby. Nie cmokam (raz: zarazki, dwa: ten czosnek). Nie ściskam (raz: zarazki, dwa: ten czosnek). Idę leżeć (pod dwoma psami i moim super-polarkiem (dzięki, Jeni :) ). Pooglądam "Kuchnia.tv". Poczytam 31 tom z 47 tomowej Sagi - na ten tydzień zwolnienia MOŻE mi wystarczy. Nie dajcie się. Kwiaty i kondolencje niekonieczne. :wink:
-
Zdrowiej Słonko, bo bardzo brakuje twoich wpisów :roll:
Pozdrawiam
***
Grażyna